Gra uszlachetnień
15 Apr 2011 10:25

Wieloletnia współpraca drukarni Printmax z firmami rynku multimediów przerodziła się w specjalizację: wysoko przetworzone opakowania kartonowe. Pod kątem tej specja-lizacji wspólnicy poczynili wiele inwestycji. Ostatnią z nich jest maszyna drukująca manroland 506 LTTLV wyposażona w 6 zespołów drukujących, 2 zespoły lakierujące oraz 2 suszące, przystosowana do drukowania w technologii UV. Warszawska drukarnia Printmax powstała w 1997 roku, a w roku 2005 przybrała formę spółki jawnej pomiędzy Danielem Kunysz a Arturem Szor, który wcześniej doświadczenie w poligrafii zdobywał w podwarszawskim Vilpolu. Zatrudnia ok. 80 osób i realizuje zlecenia z dziedziny szeroko rozumianej poligrafii, charakteryzującej się wysokim stopniem przetworzenia i uszlachetnienia. Myślę, że 60% opakowań w segmencie gier komputerowych to opakowania wyprodukowane w drukarni Printmax – stwierdza Artur Szor. – Firmy te obsługujemy kompleksowo w zakresie poligrafii, choć udział opakowań w naszej produkcji przekroczył już 50%. Nie jest to nasze dążenie czy skutek załamania rynku reklamowego, którego moim zdaniem nie było, ale po prostu wieloletnia tendencja, bo zaczynaliśmy od naprawdę niewielkiego udziału opakowań. Pierwszą maszyną drukującą opakowania w firmie Printmax był półformatowy Heidelberg SM74, następnie dokupiony został pełnoformatowy Roland 705 z lakierem. W ubiegłym roku park maszynowy uzupełnił półformatowy, sześciokolorowy Roland. Jeszcze kilka lat temu współwłaściciele borykali się z problemami logistycznymi związanymi z ulokowaniem produkcji w 3 osobnych halach, ale w 2009 r. przenieśli się do stworzonego pod kątem własnych potrzeb zakładu produkcyjnego usytuowanego, podobnie jak i poprzedni, w zachodniej części Warszawy, w którym produkcja odbywa się w jednej hali o powierzchni 2000 m2. Budowę nowej siedziby firmy sfinansowaliśmy w dużej części ze środków własnych, w niewielkim jedynie stopniu posiłkując się kredytem – mówi Artur Szor. – Dzięki temu, że mogliśmy zaprojektować budynek od podstaw, jest on bardzo ergonomiczny, a przy tym ciekawy architektonicznie. Mój wspólnik, Daniel postawił na styl industrialny, który zwraca uwagę każdego, kto do nas przychodzi, a przy tym pozostawienie gołych tynków było rozwiązaniem tańszym. Nasi klienci mówią, że u nas jest tak agencyjnie – śmieje się Daniel Kunysz. – Ale my specjalizujemy się w produktach wymagających sporej kreatywności, więc takie porównanie nam odpowiada. Wzrost razem z klientami… Wieloletnia współpraca drukarni Printmax z firmami rynku multimediów, przerodziła się w specjalizację: wysoko przetworzone opakowania kartonowe. W tym zakresie rośliśmy razem z naszymi klientami – wspomina Artur Szor. – Zaczynaliśmy od prostych zadrukowanych pudełek kartonowych, do których z czasem dodawaliśmy coraz bardziej wyszukane uszlachetnienia, aż w końcu dzięki technologii UV uzyskaliśmy możliwość zadrukowywania kartonów laminowanych foliami metalicznymi. Tę ostatnią możliwość Printmax zyskał dzięki najnowszej inwestycji: maszynie drukującej Roland 506 LTTLV, wyposażonej w 6 zespołów drukujących, 2 zespoły lakierujące oraz 2 suszące, przystosowanej do drukowania w technologii UV dzięki suszarkom pośrednim UV i suszarkom końcowym IR/TL/UV. Maszyna hybrydowa (czyli drukująca w technologii UV i konwencjonalnej) pozwala drukować prace na podłożach niewsiąkliwych takich jak: papiery metalizowane, tworzywa PET, PP, IML, a także na tradycyjnych podłożach papierowych i kartonowych z wykorzystaniem lakieru dyspersyjnego oraz lakieru UV online. Instalacja Rolanda 506 odbyła się jesienią ub.r. – wspomina Artur Szor. – Kupiliśmy go jako dobrze wyposażoną maszynę używaną z centrum demonstracyjnego, która przez mniej więcej rok bardziej stała niż pracowała u jednego nabywcy. Na liczniku miała zaledwie 17 milionów odbitek, co jest zaledwie dotarciem jak na maszynę drukującą. Jest to urządzenie dedykowane opakowaniom wysoko przetworzonym. Dała nam ona wiele nowych możliwości, które teraz prezentujemy naszym klientom. Im do wyobraźni nie przemawia bowiem jej specyfikacja techniczna, ale gotowe produkty, których realizację umożliwia. Czy maszyna z modułem foliującym inline nie była brana pod uwagę? – zastanawiam się głośno. Była, i to nie tylko produkcji firmy manroland – odpowiada Artur Szor. – Stwierdziliśmy jednak, że jest to zbyt droga technologia; nie wykorzystalibyśmy jej zalet w pełni, ponieważ polscy klienci nie chcą za taką usługę płacić. Obecnie ten sam efekt uzyskujemy drukując na podłożach metalizowanych. Laminowanie folią metaliczną inline to na pewno spore uproszczenie i większa elastyczność, bo podłoża metalizowane są trudnodostępne i drogie, ale proces inline generuje dużo odpadu, a więc i strat, przy czym sama folia również jest bardzo droga. Przeliczyliśmy to kilkakrotnie i doszliśmy do wniosku, że to jeszcze nieopłacalne. …ale bez dotacji Z czego jesteśmy z Danielem dumni, to fakt, że do obecnego kształtu firmy doszliśmy sami, bez dotacji unijnych, największe inwestycje realizując w czasie jeśli nie kryzysu, to na pewno spowolnienia gospodarczego – stwierdza Artur Szor. –Uważam, że kryteria przyznawania dotacji nie do końca są klarowne i sprawiedliwe, a już zupełnie nie rozumiem, dlaczego niektóre drukarnie dostają dotacje na wszystkie kupowane przez siebie urządzenia, a inne nie dostają na żadne. Celem dotacji jest wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw, ale czy jest to aby na pewno zdrowa konkurencja? Firma, która kupiła swoją maszynę o połowę taniej dzięki dotacjom, może również oferować swoim klientom niższe ceny. Z drugiej strony niejeden beneficjent funduszy już na rynku nie funkcjonuje, więc bez właściwego zarządzania i dobrego produktu nawet dotacje nie pomogą. Właściwe zarządzanie to dla współwłaścicieli firmy Printmax zrównoważony rozwój: od prepressu (przygotowalnia jest wyposażona w pełnoformatową naświetlarkę CtP Suprasetter firmy Heidelberg), przez dział druku, po introligatornię, która realizuje takie procesy, jak: tłoczenie, wykrawanie, hot-stamping czy składanie i sklejanie pudeł. Od hot-stampingu, dzięki możliwości drukowania na podłożach metalicznych, trochę teraz odchodzimy, ale wszystko jest kwestią projektu i ekonomii produkcji – uściśla Artur Szor. – Efekt jest zbliżony, choć muszę przyznać, że czasami drukowanie na metalizowanych kartonach daje ciekawsze efekty. Problem tkwi natomiast w przygotowaniu takiego projektu, który wydobędzie najlepszy efekt podłoża – na tym polu agencje i nasi klienci dopiero zdobywają doświadczenie. Zresztą firm specjalizujących się w drukowaniu tego typu opakowań w technologii UV jest w Polsce niewiele, bo to wcale niełatwa technologia. Warto się jednak specjalizować, ponieważ klienci coraz częściej szukają jakości i możliwości wyróżnienia się na półce, dzięki czemu nie musimy się już szarpać o każdy grosz – dodaje Daniel Kunysz. –Nareszcie nadchodzą czasy, kiedy coraz większą rolę odgrywają jakość, solidność i obsługa klienta. Kolejne inwestycje Opakowania wykonywane przez drukarnię Printmax charakteryzują się wprawdzie wysokim stopniem przetworzenia i uszlachetnienia, ale niezbyt wysokim nakładem: od nawet kilkuset sztuk do kilku, kilkudziesięciu tysięcy. Mimo to wspólnicy nie myślą o inwestycji w technologię cyfrową: Cyfra ma jeszcze wiele ograniczeń, tak formatowych, jak i w zakresie obsługiwanych podłoży – uważa Artur Szor. – Barierą jest bodajże kreda 300 g/m2, co w naszym przypadku byłoby sporym utrudnieniem. Poza tym jakość tańszych systemów pozostawia sporo do życzenia, a te najlepsze są z kolei nieprzyzwoicie drogie. Myślimy natomiast o inwestycji w nową składarko-sklejarkę, która zwiększyłaby wydajność naszej produkcji. Obecnie wykorzystujemy polskiego Versora, z którego jesteśmy bardzo zadowoleni, ale przydałaby nam się maszyna bardziej elastyczna, obsługująca również podłoża z tworzyw sztucznych. Newralgicznym punktem firmy Printmax jest również system MIS – dodaje Daniel Kunysz. – Obecnie pracujemy na własnym programie, ale nie do końca zaspokaja on nasze potrzeby. Wzięliśmy już udział w kilkunastu prezentacjach gotowych rozwiązań rynkowych, jednak żadne z nich nie jest tym, czego szukamy. Mam wrażenie, że są one tworzone głównie pod kątem potrzeb firm produkcyjnych, a nie usługowych, a my funkcjonujemy na rynku szybkich zleceń, charakteryzującym się dużą dynamiką zmian. To chyba najpilniejsza kolejna nasza inwestycja, ponieważ pozwoli nam na uzyskanie cennych informacji umożliwiających optymalizację produkcji. Jak zgodnie twierdzą właściciele drukarni Printmax, zlecenie stworzenia odpowiedniego programu od podstaw jest nieporównywalnie droższe od zakupu gotowego rozwiązania, oby więc takowe okazało się grą wartą świeczki… Anna Naruszko