Rosnąca popularność sklepów internetowych z żywnością może przyczynić się do zalania rynku przez potencjalnie niebezpieczne, podrabiane produkty spożywcze, o ile branża nie zareaguje szybko na nowe zagrożenie – twierdzi Mettler-Toledo, firma specjalizująca się w systemach kontroli wizyjnej i wag przemysłowych dla wielu branż.
Fałszowanie żywności to zjawisko globalne i ciągle ewoluujące. Szacuje się, że kosztują one światowy przemysł spożywczy od 30 do 40 mld dolarów rocznie i dotyczą ok. 10% produktów spożywczych, jakie są wprowadzane na rynek. Fałszowanie żywności to nie tylko straty producentów generowane przez niesprzedany towar; to także koszty związane z potencjalnym zagrożeniem zdrowia konsumentów, poszukiwaniem i wycofywaniem podróbek z obrotu, a także – a może przede wszystkim – utratą reputacji marki i jej konsekwencjami dla biznesu.
Fałszowanie żywności to rosnący problem w ogólnoświatowej skali, za który po części odpowiada eksplozja cyfrowych rynków sprzedaży detalicznej. Praktycznie każdy może uruchomić sklep w sieci jako „legalny” sprzedawca i oferować produkty spożywcze na sprzedaż bez większych ograniczeń nakładanych przez regulacje prawne – wyjaśnia rzeczniczka prasowa Mettler-Toledo Joanna Mooberry. – Paradoksalnie nasza skłonność do spożywania zdrowszej żywności i kwitnące kariery szefów kuchni w roli podziwianych celebrytów to doskonała pożywka dla fałszerzy. Konsumenci żądają dostępu do produktów, które oglądają na ekranach telewizorów, ale nie mają pojęcia, jak i gdzie kupić je w swojej okolicy – dlatego uruchamiają internet i tam na własną rękę szukają potrzebnych składników. Przykładem może być mięso zamawiane z dostawą do domu, produkt postrzegany jako ekskluzywny, bo oferowany przez firmy zwracające baczną uwagę na pochodzenie mięsa i zachowanie zasad zrównoważonego rozwoju przy jego produkcji. 40-procentowe marże na tym rynku czynią fałszowanie mięsa coraz atrakcyjniejszym sposobem na robienie biznesu przez kryminalistów.
Skala problemów wyszła na jaw w 2017 r., gdy wspólna operacja przygotowana przez Europejski Urząd Policji (Europol) oraz jego ogólnoświatowy odpowiednik Interpol przechwyciła 9800 ton podrabianej żywności, 26,4 mln litrów podrabianych napojów oraz 13 mln innych artykułów spożywczych. Jak przekonuje Mettler-Toledo, walka z fałszerzami żywności musi rozpoczynać się w znacznie wcześniejszych ogniwach łańcucha dostaw: na etapie przetwórstwa i pakowania produktów.
Serializacja oraz techniki śledzenia i kontroli udowodniły swoją wysoką efektywność w walce z podróbkami w innych branżach, na przykład farmaceutycznej. W branży spożywczej inwestycje w tego rodzaju rozwiązania ograniczyły się do produktów o wysokiej wartości takich jak kawior; producenci wykorzystują uniwersalne systemy etykietujące do potwierdzania autentyczności tego produktu i zagwarantowania, że został zakupiony z legalnych źródeł. Takie podejście zapewnia oczywiste korzyści, zarówno z punktu widzenia zrównoważonego rozwoju, jak i ochrony konsumentów przed konsekwencjami wynikającymi z zakupu podrobionej żywności. Nieprzerwany wzrost liczby przypadków fałszowania żywności wskazuje, że nadszedł czas na wdrożenie tych samych technik śledzenia w przypadku przypraw, produktów mięsnych, oliwy z oliwek oraz win, które padają ofiarą fałszerzy na ogromną skalę, a których bezpieczeństwo jest absolutnie kluczowe – wyjaśnia Mooberry.
Problemu fałszerstw żywności nie da się rozwiązać w krótkim czasie – ale wdrożenie technologii śledzenia i kontroli w całym łańcuchu dostaw stanowiłoby milowy krok w ograniczeniu atrakcyjności procederu fałszowania produktów, wpłynęłoby korzystnie na rozwój zrównoważonego rynku spożywczego, a nade wszystko zapewniłoby wyższy poziom bezpieczeństwa konsumentów.
Na podstawie materiałów firmy Mettler-Toledo opracował TK