3 kroki do szczęśliwego związku z projektantem – Maja Pelc
1 Jan 1970 15:02

Życzę każdemu, aby jego związek ze studiem projektowym był odwzajemnioną miłością, a szczęśliwe pożycie owocowało dziećmi – fantastycznymi projektami i sprzedającymi się produktami. Czy można jednak z obopólną przyjemnością i korzyścią przejść przez proces projektowania? Ponad dziesięć lat doświadczenia w branży projektowej oraz cztery lata prowadzenia własnego studia Pelc & Partners nauczyły mnie, jak dobrze jest, kiedy każda praca projektowa, której efektem ma być dobre opakowanie i zadowolony klient, prowadzi przez kilka konkretnych kroków. Krok 1. – wybierz swoje studio Zanim zaczniesz pracę z kimkolwiek – upewnij się, że to nie jest „ktokolwiek”. Na rynku działają dziesiątki studiów i freelancerów, a większość z nich w czymś się specjalizuje. Nawet firmy, których profil projektowy jest zawężony tylko do opakowań, potrafią być bardzo różne. Przejrzyj ich portfolio, sprawdź dorobek. Poznasz ich styl, zobaczysz, co lubią – i przede wszystkim potrafią – robić. Nawet jeśli nie znajdziesz portfolio na stronie internetowej (my na przykład jesteśmy w tym publicznym chwaleniu się dość oszczędni), poproś o jego przesłanie. Dlaczego? Są projektanci, którzy uwielbiają minimalizm i nawet kaszę gryczaną będą chcieli zrobić w ten sposób. Są tacy, których projekty krzyczą kolorami, fakturą, typografią, więc czy zaprojektują dobrze markę o charakterze zen? Czasem z nietypowych połączeń może wyjść coś zaskakującego, ale jeśli chcesz minimaliście zlecić projekt mainstreamowego produktu spożywczego – niech to będzie świadoma decyzja. Dobre „sparowanie” to jak wybór partnera do małżeństwa. W razie pomyłki zawsze można się rozstać, ale dobry wybór pomaga zaoszczędzić nerwów rozwodu. Innym czynnikiem wyboru może być wielkość studia. Porównaj korzyści pracy z agencją małą i dużą oraz freelancerem. Studia projektowe to większa pewność, że produkt nie utknie w realizacji, gdy jedyny projektant – jak w przypadku freelancerów – się rozchoruje. To więcej pomysłów, bo więcej głów do burzy mózgów. W końcu nawet Dr House potrzebował współpracowników, aby „poodbijać od nich” swoje pomysły. Freelancer zaś to prawie zawsze niższe ceny i pewność, że pracujesz dokładnie z tym projektantem, którego styl lubisz. Nie zawsze są to jednak osoby o dużym doświadczeniu oraz wiedzy pozwalającej np. na płynne przekazanie gotowych plików do produkcji. Krok 2. – bądź ekspertem Ponad 10 lat doświadczeń w branży nauczyło mnie, że tak naprawdę największym wyzwaniem przy współpracy między projektantem a producentem jest umiejętność wyrażenia swoich oczekiwań. Wiele firm i osób wychodzi z założenia, że projektant nie potrzebuje wielu wskazówek, aby rozpocząć swoją pracę. Po pierwsze: „siedzi w branży”, dlatego będzie miał do zaproponowania więcej niż sam klient. Po drugie: ze swoim doświadczeniem odgadnie, co klient miał na myśli zlecając projekt, bez dzielenia się przemyśleniami z jego strony. Tymczasem ta sytuacja jest podobna do codziennego życia, w którym lepiej odnajdują się ludzie otwarci i asertywni. Tacy, którzy po prostu komunikują, co spełnia ich oczekiwania, a co niekoniecznie. Po prostu jasno określają swoje standardy, dzięki czemu otrzymują więcej. I lepiej. Przede wszystkim więc opowiedz nam o swojej marce i produkcie. Kto może więcej o niej wiedzieć od Ciebie? Powiedz też, co Twoim zdaniem dzieje się w branży. Każdy, kto decyduje się na rozpoczęcie produkcji – zwłaszcza jeśli jest obecny w branży od lat – musi wiedzieć, czym charakteryzuje się konkurencja. Czy projektant nie mógłby dowiedzieć się tego sam? Owszem, ale uwaga! Opracowanie strategii marki nie jest tym samym, co projekt samego opakowania. Analiza i przygotowanie strategii marki to przede wszystkim czas na przeprowadzenie własnego „śledztwa” lub koszt zlecenia profesjonalnych badań. Jest to produkt sam w sobie, którego nie powinniśmy oczekiwać w cenie projektu. W tym miejscu krótka anegdota. Mój znajomy chciał opracować logo dla swojej marki, pierwszej w jego życiu: wychuchanej, wymarzonej. Niskobudżetowej i zupełnie przez nikogo nie dofinansowywanej. Dlatego zależało mu na oszczędności. Postanowił wysłać maile do projektantów znalezionych w sieci, których prace mu się po prostu spodobały (idealnie, patrz punkt pierwszy!). Przypadkiem wysłał także maila do jednej z najbardziej znanych amerykańskich agencji reklamowych. Ta odpisała mu, że dla opracowania logotypu bezpiecznie byłoby zabezpieczyć budżet…100 tys. dolarów, aby znalazło się w nim miejsce m.in. na badania marketingowe. Kolega spodziewał się oczywiście budżetu 100-krotnie mniejszego. Ta anegdota to dobry przykład, który pokazuje, że strategia marki jest czasochłonna, a przy bardzo poważnym podejściu opiera się na badaniach rynku itp. Dlatego studia mają prawo oczekiwać określonych informacji od Ciebie albo też zabezpieczenia budżetu na potrzebne badania. Jeżeli nie masz budżetu na badania rynku – przekaż projektantowi taką wiedzę na jego temat, jaką posiadasz. Każdy szczegół może być pomocny. Może Ci się nawet wydawać, że to, co wiesz na temat branży i konkurencji, to oczywistość. Ale nie dla każdego. My możemy mieć doświadczenie z branżą spożywczą, Ty z motoryzacyjną. Na tym etapie dobrze jest porozmawiać o estetyce projektu. Sam wybór studia lub projektanta o określonym stylu może być zapowiedzią późniejszego charakteru samego projektu, ale oczywiście nie musi. Co prawda każdy projektant zaproponuje Ci swoje oryginalne rozwiązanie, ale wyjaśnijmy na początku, czego nie przełkniesz, a co być może jest kierunkiem pożądanym. W każdym związku najważniejsza jest komunikacja. Możesz pokazać projektantowi kilka projektów, które ustalą wspólny mood-board i nie muszą to być opakowania ani konkretne produkty konkurentów. Moja znajoma projektantka wnętrz pyta swoich klientów o filmy, które uwielbiają, bo ten oryginalny sposób pozwala jej poznać ich upodobania, nawet kiedy sami nie potrafią ich nazwać. Możesz więc pokazać kilka projektów z różnych dziedzin, które są dla ciebie wyznacznikiem estetycznym. Jest to proste rozwiązanie dla ustalenia terytorium, po którym wspólnie się poruszamy. Krok 3. – ... i doceń eksperta Kiedy już przejdziecie do rozwiązań projektowych – tu zaufaj z kolei naszej stronie. Ty jesteś ekspertem od sprzedaży, my – od projektowania. Większość firm projektowych, która po pierwsze utrzymuje się na rynku od lat, a po drugie ma określone szacowne grono klientów, doszła do tego poziomu nie bez powodu. Moja znajoma zaskoczona była kiedyś dużą skandynawską firmą, która nie ingerowała bardzo w projekt, przekazując jedynie merytoryczne uwagi do samej treści. Oni zaś zdziwieni byli tym zdziwieniem: Przecież wybraliśmy Was na podstawie określonych kryteriów, zakładamy, że znacie się na tym, co robicie, lepiej od nas. Inaczej byłaby to chyba strata czasu? Jeżeli dostaniesz projekt niezgodny z Twoją etyką lub z ustaleniami, na które obie strony się zgodziły – powiedz to. Nie możesz sprzedawać produktu, do którego sam nie jesteś przekonany. Z naszego doświadczenia mogę jednak powiedzieć, że nie ma gorszego momentu od tego, kiedy projektant staje się „przesuwaczem” elementów na ekranie, potrzebnym na danym etapie projektu dlatego, że klient sam sobie wszystkiego bez programu graficznego nie poprzestawia. Jak lepiej współpracować, kiedy projekt jest do zmiany lub dopracowania? Powiedz, co Twoim zdaniem nie spełnia swojej funkcji w projekcie, ale dodaj także „ponieważ”… Ponieważ, przykładowo, moja marka będzie na tym produkcie mało rozpoznawalna. W tej sytuacji być może rozwiązaniem problemu ekspozycji byłoby powiększenie logo, jak sugerujesz, ale może wystarczy zmiana tła na mniej krzykliwe oraz dodanie ochronnego pola wokół niego. Doświadczony projektant może mieć więcej rozwiązań problemu – podziel się tylko z nim, co jest tym problemem, dotrzyj do sedna. Możesz zasugerować jednocześnie swoje rozwiązanie, ale niech nie będzie to jedynie dyspozycja do wdrożenia. Dlaczego takie mikrozarządzanie projektem jest złe? Ponieważ zamykasz się na dodatkowe propozycje rozwiązań. Nie dajesz szansy projektantowi na poczucie współodpowiedzialności za projekt, a tym samym zupełnie redukujesz jego motywację do wspólnej pracy. Innym czynnikiem, który bardzo nam pomaga, jest dostęp do osoby decyzyjnej w przypadku współpracy z większą firmą o bardziej złożonej strukturze. Często osoba koordynująca projekt zatwierdza go jeszcze szczebel wyżej, a czasem ten szczebel wyżej mówi „nie”; tylko nie zawsze wiadomo dlaczego. Komunikacja przez pośredników potrafi wygenerować niepotrzebne nieporozumienia, w określonych więc przypadkach możliwość wyjaśnienia wszystkiego u źródła zamyka temat. Na zakończenie pozostaje mi życzyć wszystkim dobrej zabawy w procesie kreatywnym; choć podobno innym określeniem kreatywności jest raczej odwaga. Zapraszamy do pobrania przykładowego briefu ze strony: pelcandpartners.com/brief