Sukces z klepiska zrodzony
1 Jan 1970 12:56

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Firma BART z Sulnowa to wiodący producent tektury falistej i opakowań w Polsce. Produkuje i przetwarza rocznie ponad 170 mln m2 surowca do produkcji opakowań, dostarczając swoje produkty do odbiorców z branż FMCG, spożywczej, motoryzacyjnej, elektrotechnicznej oraz chemicznej. Od wielu lat przedsiębiorstwo konsekwentnie inwestuje w rozwiązania szwajcarskiej firmy Bobst; w marcu tego roku w zakładzie stanęła druga już wycinarka tego producenta – MASTERCUT 2.1.

MASTERCUT to linia sztanc płaskich z najwyższej półki, których innowacyjna konstrukcja zrewolucjonizowała branżę maszyn wycinających. Wprowadzony na rynek w 2006 r. model kojarzy się dzisiaj z ponadprzeciętną wydajnością, jak również imponującymi prędkościami produkcyjnymi, ograniczeniem przestojów, znacznym skróceniem czasu narządu oraz niezrównaną jakością. 

Pierwszy MASTERCUT 2.1 stanął w firmie BART w 2017 roku. To najlepiej wyposażony model szwajcarskiego producenta, o największym dostępnym na rynku formacie arkusza roboczego wynoszącym 2100x1300 mm. W chwili instalacji MASTERCUT stał się najnowocześniejszą wycinarką, jaka kiedykolwiek pracowała w firmie, zapewniając – w porównaniu z innymi wykorzystywanymi przez nią podobnymi urządzeniami – dwukrotnie większą wydajność, znacznie wyższą jakość wyrobów, powtarzalność, stabilność procesu produkcyjnego, jakość prowadzenia arkusza oraz niezawodność. 

Naturalną konsekwencją pozytywnych doświadczeń z tą maszyną był wybór drugiego identycznego modelu przez szybko rozwijające się przedsiębiorstwo spod Świecia. Jego instalacja zakończyła się na początku marca tego roku, tuż przed wprowadzeniem obostrzeń związanych z nasilającą się pandemią koronawirusa. 

Organiczny rozwój

Pierwsze maszyny marki Bobst stanęły w firmie BART przed dwudziestu laty i pochodziły – jak wszystkie wcześniej zakupione urządzenia – z drugiej ręki. Opieranie parku maszynowego na używanym sprzęcie – w tym na wspomnianych urządzeniach Bobst, 3-kolorowej maszynie flekso i sztancy płaskiej – było dla firmy o 100% polskim kapitale, stworzonej od podstaw przez dwóch wspólników, Bogusława Mierzwiaka i Zbigniewa Dziepaka, szansą na rozwój oraz zgromadzenie kapitału niezbędnego do dalszej rozbudowy. 

Obaj współwłaściciele firmy BART przez lata pracowali w kombinacie Celuloza Świecie, dochodząc – odpowiednio – do stanowisk dyrektora sprzedaży i głównego technologa. Gdy w 1991 roku firma skomercja- lizowała się i zyskała formę jednoosobowej spółki Skarbu Państwa, Bogusław Mierzwiak stracił pracę. Przyszła „nowa miotła” i musiałem szukać innego sposobu na życie. Uznałem, że warto wykorzystać wiedzę, którą zdobyłem przez lata w Celulozie – wspomina. A tak opowiadał przed kilku laty o początkach swej firmy dziennikarzowi „Czasu Świecia”: Gdy odszedłem z Celulozy, założyłem w 1991 roku firmę Kartex. Potem w 1992 roku dołączył do mnie Zbigniew Dziepak. I tak powstał BART. Na początku mieliśmy zaledwie kilka maszyn w dawnej owczarni w Dzikach. Pracowaliśmy na klepisku, bo nie było nawet wybetonowanej podłogi. Było 2-5 ludzi do pomocy. Sam byłem jednocześnie księgowym, brygadzistą, majstrem. Biuro miałem w kabinie od kombajnu. Ciężko fizycznie pracowaliśmy. Robiliśmy wszystko ręcznie, maszynki służyły tylko do przycinania tektury. Potem zwiększyliśmy powierzchnie i przybywało ludzi do 

pracy. Wspomina, że pierwsze lata BART to było chałupnictwo, dobowa produkcja na poziomie kilku tysięcy pudełek – na smalec, mięso czy masło. Rynek był łatwy i wszystko schodziło na pniu, dlatego zapadła decyzja o dalszej rozbudowie firmy.

Gdy zajmowane pomieszczenia przestały wystarczać, znaleźli wolne budynki po Państwowym Ośrodku Maszynowym w Sulnowie. Pojechaliśmy, sprawdziliśmy i zdecydowaliśmy o kupnie dwóch starych hal i lakierni. Wtedy wydawało nam się, że to wielka przestrzeń. Potem okazało się, że na dużą produkcję to za mało. Dzisiaj po tamtych budynkach pozostały tylko mury biurowca, bowiem produkcja i magazynowanie odbywają się w kilku nowiutkich halach położonych na dwóch, odległych od siebie o kilkaset metrów działkach. 

W 1997 r. firma kupiła na Ukrainie pierwszą, „strasznie pełnoletnią” (w żartobliwych słowach Bogusława Mierzwiaka), bo jeszcze przedwojenną poniemiecką tekturnicę. Składanie części i szykowanie do uruchomienia trwało rok. Po uruchomieniu miesięcznie schodziło z niej 700 tys. m2 tektury falistej – czyli tyle, ile BART obecnie produkuje w ciągu doby. 

Punkty zwrotne

Park maszynowy przedsiębiorstwa stale się rozwijał o kolejne używane maszyny do produkcji i zadruku opakowań, a w 2000 r. „strasznie pełnoletnią” tekturnicę zastąpiła nowsza (ale też z drugiej ręki) linia do produkcji tektury falistej, uzupełniona w 2005 r. o nowy przekrawacz, który zwiększył jej wydajność oraz poprawił jakość i dokładność cięcia.

W styczniu 2009 r. sfinalizowano największą transakcję w historii firmy BART, gdy w nowo wybudowanej hali rozpoczęła pracę nowiutka jak spod igły tekturnica z Niemiec. Na ścianie biura do dzisiaj wisi wycinek z pierwszego wyprodukowanego na niej arkusza, na którym dla potomności złożyli swoje podpisy kierownictwo i pracownicy. Do tego momentu produkowaliśmy 40 mln m2 tektury rocznie; nowa linia więcej niż potroiła moce wytwórcze – do 130 mln m2 – a dzisiaj, dzięki wszystkim ukończonym inwestycjom, wytwarzamy ponad 170 mln m2 tektury falistej z ponad 100 tys. ton papieru – mówi prezes zarządu Grzegorz Hofman.

Ogromny wysiłek finansowy związany z zakupem nowej tekturnicy oraz budową hali (który właścicieli kosztował równowartość rocznego przychodu firmy) opłacił się. Stanowił też punkt zwrotny w rozwoju przedsiębiorstwa, które rozpoczęło żmudny proces wymiany używanych maszyn na nowe i zmiany struktury produkcji, w której coraz większy udział zyskiwały opakowania (dzisiaj 75% całości). Firma rozpoczęła też budowę kolejnych hal na sąsiedniej, oddalonej o kilkaset metrów działce. 

W 2013 r. prezes Grzegorz Hofman podpisał umowę o dofinansowanie projektu „Wytwarzanie wysoce innowacyjnych produktów dzięki wdrożeniu wynalazków w produkcji tektury falistej i opakowań” z Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka. Otrzymane 37 mln złotych przeznaczył na modernizację tekturnicy oraz na zakup nowych urządzeń do produkcji opakowań – w tym pierwszej nowej maszy- ny Bobst, wspomnianego modelu FFG 924 do produkcji pudeł klapowych i druku w 5 kolorach. W kolejnych latach park maszynowy zasiliły kolejne nowe urządzenia tej firmy: składarko-sklejarka z 4-koloro-wym zadrukiem flekso Miniline FFG 618, a w 2017 r. pierwszy MASTERCUT 2.1.

Jak tłumaczy Grzegorz Hofman: Produkujemy bardzo szeroki przekrój opakowań z tektury falistej i należymy do grona nielicznych polskich firm, które mają równie kompleksową ofertę, nie tylko pod względem gramatury, ale również wielkości: od małych do wielkogabarytowych. Miniline'a Bobsta wykorzystujemy do produkcji najmniejszych opakowań, a MASTERCUT okazał się niezastąpiony przy tych największych. Mowa o wielkogabarytowych opakowaniach z ciężkich tektur 7-warstwowych, przeznaczonych do magazynowania i przewożenia towarów o dużych wymiarach i masie, czyli np. opakowań paletowych do zastosowań przemysłowych i spożywczych. Z tektur lżejszych (a firma posiada w ofercie tektury 2-, 3-, 5- i 7-warstwowe o różnej kombinacji fal F, E, B, C) powstają standardowe opakowania zbiorcze i transportowe z katalogu FEFCO; opakowania zbiorcze Shelf Ready, które oprócz standardowej funkcji ochronnej podczas transportu pełnią przede wszystkim funkcję ekspozycyjną, w sposób kompleksowy dopełniając właściwą prezentację produktów na półkach sklepowych; opakowania o zwiększonej wodoodporności; przeznaczone dla przemysłu mięsnego i pozwalające na przechowywanie produktu w warunkach chłodniczych; owocowo-warzywne; klejone wielopunktowo; wreszcie samodzielnie projektowane materiały POS i POP. Na życzenie klienta firma jest w stanie dostarczyć opakowania z zadrukiem flekso HD (do 7 kolorów) lub offsetowym. Większość produkcji trafia do firm dóbr szybkozbywalnych FMCG, w tym producentów owoców i warzyw, ale także do wielu innych gałęzi przemysłu: ciężkiego, meblarskiego, elektronicznego oraz rozwijającej się sprzedaży internetowej (e-handlu). O najwyższą jakość opakowań dbają własne biuro projektowe oraz bogato wyposażony Dział Badań i Kontroli Jakości, który monitoruje przebieg procesu produkcji na każdym etapie, od przyjęcia surowca do wysyłki gotowego produktu.

Najwyższa klasa

Wybór oferty Bobst dla prężnie rozwijającej się, nowoczesnej firmy był naturalny. Bobst nie potrzebuje reklamy, przez lata wyrobił sobie najwyższą markę na naszym rynku. Wybierają go firmy, które mają pieniądze w kasie, jasno wytyczoną perspektywę rozwoju oraz pewnych klientów. Czyli takie jak nasza. Zatrudniamy 270 wykwalifikowanych pracowników; każdej doby przejeżdża przez firmę 120 tirów rozwożących miesięcznie ok. 50 tys. palet z naszymi opakowaniami do odbiorców z Polski i zachodniej Europy (na eksport trafia ok. 1/3 produkcji). Doskonała lokalizacja, bardzo blisko zbiegu autostrady A1 i drogi ekspresowej S5, zdecydowanie ułatwia spedycję naszych produktów – mówi Bogusław Mierzwiak. 

W 2019 r. zapadła decyzja o dokupieniu drugiego MASTERCUTA, również w formacie 2.1, który – podobnie jak pierwszy – jest wyposażony w system Power Register, kontrolujący za pomocą systemu kamer i serwomechanizmów oraz indywidualnie korygujący wprowadzenie każdego arkusza (na podstawie ustawienia krawędzi lub położenia marek bocznych), aby zachować perfekcyjną dokładność wykrawania.

Była to pierwsza maszyna, którą kupiliśmy online, bez konieczności bezpośredniego spotkania w celu przedyskutowania szczegółów, za to za pośrednictwem rozmów telefonicznych i internetowych ze szwajcarską centralą producenta – podkreśla Grzegorz Hofman. Negocjacje skupiły się na cenie, bo kontrahent doskonale wiedział, jakich rozwiązań potrzebuje. W porównaniu z pierwszym modelem drugi został wyposażony w dodatkowe urządzenia peryferyjne, m.in. automat z robotem Kawasaki na wykładaniu. Dzięki temu linia pracuje niemal bezobsługowo, a jej operatorów można skierować do innych zadań wymagających wyższych kwalifikacji. Przy niewielkich marżach na rynku tektury falistej każda złotówka oszczędzona dzięki zwiększeniu efektywności linii liczy się w dwójnasób – podkreślają moi rozmówcy. 

O tym, że firma jest zarządzana rozsądnie i z wizją, świadczą jej finansowe sukcesy. Przed dwoma laty znalazła się w rankingu 2 tys. spółek o największych przychodach w 2018 r., przygotowanym przez dziennik „Rzeczpospolita”, z przychodem w wysokości 306 mln. Wśród 8 firm z powiatu świeckiego, które do niego trafiły, połowa produkuje opakowania z tektury falistej! Jesteśmy usytuowani w zagłębiu produkcji tektury falistej, w powiecie, w którym jeden obok drugiego pracują trzy superwydajne agregaty do produkcji tektury – dodaje właściciel.

Prawdopodobnie jeszcze w tym roku ruszy budowa nowej hali produkcyjnej firmy BART o powierzchni 10 tys. m2. Nowy obiekt połączy się z istniejącą już zabudową. Podobnie stanie się także w przypadku kolejnej planowanej hali, o powierzchni aż 19 tys. m2. Nakłady na inwestycje w tym roku mogą osiągnąć poziom 40 mln zł. 

Docelowo w ciągu pięciu lat producent z Sulnowa chce przeznaczyć na rozbudowę firmy nawet 100 mln zł. A to będzie oznaczać – jak zauważa Bogusław Mierzwiak – kolejne maszyny Bobst w firmie BART. 

Tomasz Krawczak