Założona w 1988 r. firma TFP jest jednym z potentatów w produkcji tektury falistej oraz opakowań na polskim rynku. To całkowicie polskie przedsiębiorstwo z rodzinnym kapitałem należące od lat do Lucjany Kuźnickiej-Tylendy, która obecnie pełni funkcję wiceprezesa; prezesem jest jej syn Andrzej Tylenda.
TFP zaczynała jako firma doradztwa i produkcji materiałów budowlanych, ale już po kilku latach weszła w biznes tekturowy, a wkrótce opakowaniowy. Gospodarcze przemiany demokratycznego przełomu w początku lat 90. ubiegłego wieku spowodowały gwałtowny wysyp prywatnych przedsiębiorców, którzy produkowali towary i chcieli je atrakcyjnie i sprawnie zapakować. Pierwsza tekturnica w TFP – kilkunastoletni model pozyskany z drugiej ręki z fabryki w byłej NRD – na którym firma uruchomiła produkcję tektury w maju 1992 r. w nowo otwartym zakładzie w Dziećmierowie k. Kórnika (okolice Poznania), szybko zarobiła na swoją nowszą i nowocześniejszą następczynię, która pracę rozpoczęła już w 1995 r.
Od tego momentu firma TFP rozwijała się w szybkim tempie; z roku na rok w halach podpoznańskiego zakładu stawały kolejne maszyny przetwórcze, wśród których prym wiodły urządzenia firmy BOBST. Kamieniem milowym był zakup czterokolorowej drukarki offline'owej MASTERFLEX 203 A w 2000 r., pierwszej maszyny tak wysokiej klasy na polskim rynku, a nawet w Europie Wschodniej – mówi Piotr Rachowski, dyrektor generalny. Choć kosztowna, inwestycja zwróciła się po wielekroć. – Okazało się, że doskonale wstrzeliliśmy się w oczekiwania rynku na wysokiej klasy opakowania z wielokolorowym nadrukiem. Dlatego w kolejnych latach firma konsekwentnie inwestowała w kolejne rozwiązania szwajcarskiego dostawcy. Obecnie pracują one zarówno w Dziećmierowie, jak i w dwóch pozostałych zakładach należących do TFP: w Babimoście (uruchomionym w 2007) oraz w TFP Grafika w Śremie zajmującym się produkcją opakowań kaszerowanych (to podmiot niezależny, ale blisko współpracujący z zakładami w Wielkopolsce i w Lubuskiem). Głównymi odbiorcami są branże: spożywcza, browarnicza, chemii gospodarczej i meblowa.
Firma oferuje klientom szeroki przekrój opakowań z tektury falistej: od standardowych klapowych z nadrukiem flekso, przez opakowania fasonowe, wykrawane z nadrukiem flekso lub offsetowym, aż po produkty niestandardowe: standy ekspozycyjne typu POS i opakowania typu display. Co roku mury zakładów TFP opuszcza 280 mln m2 tektury – w większości w postaci gotowych opakowań – a nadwyżki produkcji z dwóch tekturnic są sprzedawane odbiorcom zewnętrznym w formie tektury trój- i pięciowarstwowej w płycie. Stanowi to ciągle znaczące 30% naszej całkowitej produkcji – wyjaśnia Piotr Rachowski. W planach firmy jest już zakup do Dziećmierowa nowej tekturnicy, która podwoi możliwości produkcyjne zakładu i znacząco zwiększy ilość produkowanych opakowań oraz komercyjnie sprzedawanej tektury; w lipcu br. firma uruchomiła natomiast produkcję tektury na nowej tekturnicy w zakładzie w Babimoście.
A popyt na opakowania stale rośnie, zwłaszcza w sektorze e-handlu. W e-commerce zaistnieliśmy 3-4 lata temu, początkowo na niewielką skalę. To nieszczególnie skomplikowane opakowania, ale dość specyficzne, bo wymagające nadruku na tekturze od wewnętrznej strony i aplikacji tasiemek do otwierania oraz powtórnego zaklejania – mówi Piotr Rachowski. Popularność zakupów online eksplodowała w momencie wybuchu pandemii koronawirusa na początku 2020 r. i od tego czasu nie maleje. Obecnie produkujemy wielokrotnie więcej opakowań dla e-handlu niż półtora roku temu i nie spodziewam się, by ten trend miał zahamować – dodaje Piotr Rachowski.
BOBST i TFP: udana współpraca
Zarówno TFP, jak i TFP Grafika od lat inwestują w urządzenia szwajcarskiej firmy BOBST – dostawcy wysokiej jakości sprzętu i usług dla producentów opakowań z tektury litej, falistej oraz folii. Przez lata każdy z zakładów doczekał się bogatej gamy maszyn tej marki. W 2001 roku w zakładzie TFP w Dziećmierowie stanęła pierwsza w Polsce drukarka fleksograficzna MASTERFLEX 203-A firmy BOBST. Pod Poznaniem z biegiem lat pojawiły się również inne urządzenia tego producenta, m.in. składarko-sklejarka ALPINA 145 wyposażona w Polyjoiner umożliwiający klejenie opakowań z 2-3 części, drukarka flekso z wykrawaniem płaskim w linii Flexo 160-Vision + BOBST SPO 160 S oraz dwie wykrawarki płaskie Mastercut.
W zakładzie TFP Grafika w Śremie w procesach produkcyjnych wykorzystywane są m.in. dwie maszyny Asitrade EXPERTFLUTE-150 do kaszerowania tektury dwu- i czterowarstwowej, a także trzy wykrawarki płaskie oraz składarko-sklejarka, dostarczone przez tego samego producenta.
Piotr Rachowski nie wyobraża sobie, by w TFP mogło zabraknąć zwłaszcza którejś z trzech wycinarek płaskich Mastercut, z których dwie pracują w Dziećmierowie, a jedna w Babimoście. Wszystkie trzy to większa wersja 2.1, wycinające tekturę w formacie 2100 mm. Decyzji o zakupie pierwszego MASTERCUT-a 2.1 do Dziećmierowa w latach 2000. towarzyszyło wahanie – nietypowy wielki format skłaniał do obaw, czy damy radę go wykorzystać. Szybko okazało się, że maszyna jest dwukrotnie wydajniejsza od MASTERCUT 1.7 i minęło zaledwie kilka lat, gdy stanął tu kolejny MASTERCUT (przeniesiony później do Babimostu), a w połowie ubiegłej dekady trzeci (tym razem w konfiguracji z drukarkami w linii) – wyjaśnia Piotr Rachowski.
Każda z trzech sztanc jest wyposażona w system Power Register, służący do bezkontaktowego podawania zadrukowanego arkusza i dokładnego pozycjonowania go przed procesem sztancowania. Dzięki ograniczeniu czasów nastawu oraz wyeliminowaniu zatrzymań maszyny związanych z procesem podawania arkuszy POWER REGISTER przyczynił się do znacznego podniesienia wydajności i obróbki arkuszy w TFP. Wyeliminował też żmudny proces kontroli jakości, bo – jak mówi Piotr Rachowski – najgorszy scenariusz dla drukarni to klient, który znajduje niedoróbki przy odbiorze. Podkreśla też inne zalety maszyn Mastercut: niezawodność, wysoką produktywność oraz duży format, który pozwala opłacalnie wycinać zarówno małe użytki, jak i nietypowe wielkie pudła. Każda z maszyn Mastercut to wydajny, solidny koń pociągowy naszych zakładów, pracujący na trzy zmiany pięć dni w tygodniu, czasami dłużej. Naprawdę wykonują dobrą robotę – podkreśla dyrektor generalny przyznając, że każdy kolejny Mastercut, który stanie w przyszłości w TFP, będzie skonfigurowany z drukarkami fleksograficznymi.
TFP, oprócz maszyn BOBST, aktywnie korzysta również z usług serwisowych tego producenta. MyBobst to firmowy portal przeznaczony do zamawiania części, śledzenia zamówień, pozyskiwania informacji technicznych, wsparcia klienta, ofert specjalnych oraz rzeczywistych danych maszynowych. Jak mówi Karol Waligóra z działu zakupów części mechanicznych do maszyn, TFP korzysta z niego od początku wdrożenia i jest bardzo zadowolona z efektów. Przy tak dużej liczbie maszyn BOBST w trzech lokalizacjach zamawianie części to wyzwanie, zwłaszcza jeśli – jak było wcześniej – najpierw trzeba było wysłać zapytanie do Szwajcarii za pośrednictwem polskiego serwisu i czekać na odpowiedź. Teraz wystarczy numer katalogowy części oraz numer maszyny, by za pośrednictwem komputera natychmiast wygenerować zamówienie, którego realizacja i wysyłka rozpoczynają się zwykle jeszcze tego samego dnia. Dodatkową korzyścią tego typu zamówień jest brak kosztów transportu przy zakupie powyżej 2 tys. złotych w standardowym trybie realizacji. Księgowość też jest zadowolona – dodaje Karol Waligóra.
TFP korzysta również z usług Maintenance+, które umożliwiają prewencyjną ocenę stanu technicznego maszyn. Przeglądy te odbywają się raz w roku i pozwalają ustalić potrzebę ewentualnych działań konserwacyjnych na maszynie bądź konieczność wymiany zużytych elementów. To świetne narzędzie do nauki. Otrzymujemy konkretne wytyczne, listę części do wymiany, propozycję działań serwisowych – pełen raport na temat stanu maszyny. To duża korzyść – podkreśla Piotr Rachowski. Ostatnim z rozwiązań serwisowych stosowanych przez TFP jest Helpline Plus, umożliwiający zdalny dostęp techników firmy BOBST do maszyn w celu sprawdzenia błędów zarejestrowanych przez ich sterowniki lub komputery.
Ogromną zaletą BOBST w Polsce jest ich mocno rozwinięta – w porównaniu z innymi światowymi koncernami obecnymi w naszym kraju – baza serwisowa oraz osobowa. Firma korzysta z usług doświadczonych i dobrze wyszkolonych pracowników oraz porządnego zaplecza w postaci łódzkiego biura i szwajcarskiej głównej siedziby, która włącza się do pomocy, jeśli jest taka konieczność – podsumowuje Piotr Rachowski.
Tomasz Krawczak