Follak Warszawa umacnia pozycję lidera
1 Jan 1970 10:58

Sorry, this entry is only available in Polish. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Nie dalej jak w czerwcowym „Opakowaniu” informowaliśmy o instalacji nowego laminatora w łódzkim oddziale Follaka. Zgodnie z deklaracjami, nie bacząc na trudne warunki gospodarcze, ekspert rynku uszlachetnień realizuje kolejną inwestycję – tym razem w Warszawie.

Firma Follak za sprawą dynamicznego, technologicznego rozwoju często gości na łamach „Opakowania”. Założona ponad 20 lat temu spółka jest liderem i preferowanym partnerem drukarń akcydensowych, dziełowych i opakowaniowych w zakresie foliowania, lakierowania oraz złocenia. Dzięki czterem lokalizacjom w różnych częściach Polski (poza stolicą także w Krakowie, Poznaniu i Łodzi) jest nie tylko największym, ale zwykle i najbliższym zakładem uszlachetniającym. 

Zgodnie z oczekiwaniami rynku

W lipcu br. w warszawskim oddziale Follaka rozpoczął pracę laminator KDX w formacie XL (1220x1650 mm). Opakowania i druk dziełowy to segmenty, w których wykorzystanie technologii uszlachetniania stale rośnie – mówi Adam Rowicki, regionalny kierownik sprzedaży i koordynator ds. rozwoju. – W związku z nową inwestycją możliwe będzie rozszerzenia zakresu świadczonych usług. Zamierzamy umocnić naszą ofertę dla branży opakowaniowej dzięki podłożom metalizowanym wysokiej jakości i produkowanym z wysoką wydajnością. To maszyna odpowiadająca potrzebom, a jej zakup był podyktowany oczekiwaniami rynku.

Laminator firmy KDX, wiodącego azjatyckiego producenta, cechuje dwukrotnie wyższa wydajność niż w przypadku dotychczas wykorzystywanego urządzenia, dzięki której warszawska firma może laminować foliami błyszczącymi, matowymi, strukturalnymi czy metalicznymi w technologii na gorąco i na mokro nawet 72 tys. arkuszy w formacie B1 w ciągu doby. Kolejna istotna cecha urządzenia to wysoki poziom automatyzacji, opracowany przez światowych liderów automatyzacji przemysłowej (udział operatora często sprowadza się do podania i odbioru palety), pozwalający na zminimalizowanie czasu narządu i generowanego odpadu, a co za tym idzie – na szybką i ekonomiczną realizację dużych ilości krótkich zleceń. Za sprawą przemyślanej i ergonomicznej konstrukcji maszyna jest również niezwykle prosta w obsłudze i może być obsługiwana przez tylko jednego operatora. Precyzja laminacji jest niezrównana dzięki separacji arkuszy nożem termicznym, a nie tylko mechanicznym; odcięcie każdego rodzaju folii jest wówczas idealnie równe. Maszyna jest również bardzo ekonomiczna – przy laminacji na mokro zużywa mniej kleju poprzez aplikację cieńszego filmu klejowego, spoina jest równa, stabilna, a jakość laminacji dużo wyższa niż w przypadku urządzenia starszej generacji. To maszyna zaprojektowana z myślą o ekologii – mniejsza ilość generowanych odpadów to mniejszy, negatywny wpływ na środowisko. Nowoczesne grzanie cylindra, wykorzystujące proces indukcji, powoduje z kolei dużo niższe zużycie energii.

Specyfikacja i możliwości technologiczne naszej nowej maszyny powodują, że oferta warszawskiego oddziału Follaka znów jest niezwykle konkurencyjna zarówno cenowo, jak i pod względem jakości oraz czasu realizacji zleceń – zaznacza Adam Rowicki. – Dzięki formatowi urządzenia stajemy się także partnerem dla producentów wszelkiego rodzajów POS-ów i displayów, których w okolicach Warszawy przecież nie brakuje, a dla których laminacja jest często wąskim gardłem. Nowa maszyna umożliwi nam również wprowadzenie na rynek innowacyjnych produktów – folia błyszcząca anti-scratch czy o strukturze piasku już ugruntowały swoją pozycję, więc przyszedł czas na inne, pozwalające się wyróżnić struktury – np. słoi drewna.

Pewny partner na niepewne czasy

Ze względu na galopującą inflację i rosnące koszty surowców staramy się robić zakupy materiałów do uszlachetniania z wyprzedzeniem, zabezpieczając kilkumiesięczne potrzeby naszych klientów – deklaruje Katarzyna Zalewska, kierownik warszawskiego oddziału Follaka. – Dzięki temu podnieśliśmy ceny zaledwie 3-krotnie od początku pandemii, a nie 7- czy 8-krotnie, bo tyle razy drożały już materiały. Naturalnie jest to dla nas obciążeniem finansowym, czasem również oznacza konieczność obniżenia i tak już niskiej marży, ale chcemy pozostać partnerem naszych klientów także w czasach kryzysu i gwarantować bezpieczeństwo ciągłości usług oraz w miarę możliwości przewidywalność cenową. A rozmowy na temat projektów rozpoczynają się obecnie już nawet pół roku przed ich realizacją i klienci oczekują gwarancji utrzymania cen. Miejmy nadzieję, że pomimo wzrostu kursów walut i rosnących cen energii uda nam się jesienią nawet delikatnie obniżyć ceny naszych usług, aby tegoroczny Mikołaj, do którego – pomimo 30°C za oknem – już intensywnie się przygotowujemy, był równie bogaty jak przed rokiem!

Naszym celem zawsze było wychodzenie naprzeciw oczekiwaniom klientów – podsumowuje Adam Rowicki. – Kolejne inwestycje Follak Warszawa będą więc z pewnością również podyktowane ich potrzebami.  AN