Zgodnie z informacją przekazaną akcjonariuszom przez dyrektora generalnego firmy Heidelberg Ludwina Monza, w najbliższym czasie zostanie przeprowadzona analiza całego asortymentu z oferty przedsiębiorstwa. Heidelberg zamierza podnieść ceny produktów i usług i rozważa wprowadzenie zmian w swoim portfolio w celu poprawy przepływów pieniężnych i odblokowania inwestycji.
Przemawiając na dorocznym walnym zgromadzeniu firmy – pierwszym od czasu zakończenia pandemii, dyrektor generalny Ludwin Monz powiedział: Idąc naprzód będziemy poświęcać wiele uwagi naszym przepływom pieniężnym. Nie możemy dalej sprzedawać swoich terenów i innych aktywów, jak to robiliśmy w ostatnich latach. Heidelberg doszedł do punktu, w którym środki na inwestycje muszą być pozyskiwane poprzez działalność operacyjną. W perspektywie krótkoterminowej program obejmuje bardziej szczegółowy przegląd i dostosowanie struktury cenowej. Jednocześnie analizujemy portfolio produktowe, aby w dynamicznie zmieniającym się otoczeniu móc oferować dokładnie te produkty, które odpowiadają potrzebom klientów, a jednocześnie są rentowne.
Szczegóły na temat tego, które produkty są uważane za przynoszące straty, a zatem zagrożone, oraz ramy czasowe na podjęcie decyzji asortymentowych nie są znane. W przeszłości tego rodzaju przeglądy oznaczały duże zmiany w portfolio – stało się tak np., gdy Heidelberg zaprzestał produkcji zszywarek i maszyn do opraw.
Wygenerowane środki pieniężne mają zostać zainwestowane w proces przechodzenia na rozwiązania cyfrowe dla druku komercyjnego. Jak podkreślają specjaliści firmy Heidelberg, wartość rynku maszyn offsetowych wynosi 2 miliardy euro rocznie, podczas gdy druku cyfrowego aż 5 miliardów euro. Musimy dokonać udanego i zrównoważonego przejścia na rynek maszyn cyfrowych w ciągu najbliższych kilku lat – podkreślił Monz na spotkaniu z akcjonariuszami.
Obecnie cyfrowe portfolio przedsiębiorstwa opiera się na silnikach Ricoh, co ogranicza możliwości w zakresie osiągania marż we wszystkich aspektach produkcji i dostaw materiałów eksploatacyjnych. Handel materiałami eksploatacyjnymi jest o wiele bardziej opłacalny niż handel maszynami. To kolejny powód, dla którego tak bardzo interesujemy się rynkiem druku cyfrowego – mówi Monz.
Atramentowa maszyna drukująca Gallus One kierowana jest na rynek, który według prognoz ma wzrosnąć o 3 miliardy euro w ciągu pięciu lat do 2027 r., przy czym druk cyfrowy zajmie jego lwią część. W druku komercyjnym strategią jest ujednolicone środowisko Heidelberga obejmujące zarówno procesy offsetowe, jak i cyfrowe. Uważa się, że około 30 proc. wolumenu druku w segmencie komercyjnym przypada właśnie na druk cyfrowy. Obecnie silny wzrost w firmie Heidelberg odnotowuje sektor opakowań. Jego podstawę stanowią maszyna XL106 o wydajności 21 000 ark./h i niedawno wprowadzona maszyna fleksograficzna Boardmaster.
Jednocześnie firma zdaje sobie sprawę, że musi rozwijać inne działania niezwiązane z drukiem, aby zrównoważyć tradycyjny biznes. Obecnie gałąź ta jest reprezentowana przez sektor elektromobilności i ładowarki Wallbox, dostępne w różnych krajach europejskich. Jak podkreślają analitycy, najbliższa przyszłość jest naznaczona niepewnością gospodarczą, wysokimi stopami procentowymi i istotnymi kwestiami geopolitycznymi. Jednak Monz podsumował swoją wypowiedź, mówiąc: Jesteśmy teraz w znacznie lepszej sytuacji niż rok lub dwa lata temu.
Opcje zmniejszenia asortymentu wydają się być ograniczone. Oferta maszyn B1 obejmuje: wysoce zautomatyzowany model flagowy XL106; model CX104 wprowadzony na rynek jako uniwersalna maszyna zaledwie trzy lata temu; system SX102, zbudowany na dobrze ugruntowanej konstrukcji, który oferuje możliwości rozbudowy niedostępne w wersji CX104 oraz model CX92 SRA1. W formatach półarkuszowych producent dostarcza modele: SX74, CX75, XL75 i XL75 Anicolor. Nadal jest też dostępny wariant SX52 w mniejszym formacie, teraz ulepszony o technologię Push to Stop.
Opracowano na podstawie informacji opublikowanej na portalu Print Business