BOBST Visioncut – wiatr w żagle drukarni Asterias
18 Nov 2022 14:38

Asterias to nietypowa nazwa dla drukarni. Nie zawiera w sobie przyrostków „Druk”, „Graf”, „Pak”, które jednoznacznie wskazują na charakter prowadzonego biznesu. „Tak nazywał się jacht Śląskiego Yacht Clubu ZSP przy Politechnice Śląskiej w Gliwicach, którym w latach 1976-77 odbyłem z grupką innych zapaleńców pierwszą polską studencką wyprawę żeglarską dookoła świata – opowiada Andrzej Gąsiorek. – Z sentymentu do tej jednostki – na której później pływał również mój brat Bogusław, drugi ze współwłaścicieli firmy – wybraliśmy tę nazwę.” 

Od wyjścia ze Świnoujścia wczesną wiosną 1976 roku po powrót do Europy pod koniec następnego studenci odwiedzili USA, Jamajkę, przez Kanał Panamski wyszli na Pacyfik, cumując między innymi do brzegów Peru, kilku wysp Polinezji Francuskiej i Australii, przed dotarciem do Europy zahaczając jeszcze o Kapsztad i Azory. Rejs, podczas którego pokonali 40 tys. mil morskich, był jeszcze przez długi czas rekordzistą długości trasy w historii polskiego żeglarstwa. 

Asterias „cumuje” w Tarnowie

Jacht wycofano z eksploatacji, zanim nazwa wypłynęła ponownie – w 1993 r. – tym razem na biznesowej mapie Tarnowa. Przełom dekad i zmiany polityczne w Polsce zachęciły mnie i Bogusława do uruchomienia własnej firmy pod tą nazwą. Rozpatrywaliśmy różne branże, ale to poligrafia dawała najlepsze perspektywy i była najciekawsza: dużo w niej technologii, etapów produkcyjnych, stałego unowocześniania – wspomina Andrzej Gąsiorek. Początkowo drukarnia z trzema pracownikami – bowiem do braci dołączył operator maszyny offsetowej – zajęła wynajęty garaż, w którym produkowała akcydensy i reklamy na jednokolorowej niemieckiej maszynie pozyskanej z drugiej ręki z USA. W 1997 roku Asterias zmienił profil produkcji i zaczął drukować opakowania. To był czas gwałtownego przyrostu liczby opakowań na głowę statystycznego Polaka. Zrobiliśmy analizę rynku i doszliśmy do wniosku, że warto wyspecjalizować się w produkcji opakowań jednostkowych o wysokim poziomie uszlachetnień. Ta decyzja była strzałem w dziesiątkę, choć wiązała się z koniecznością spłaty wysoko oprocentowanych kredytów na niezbędne inwestycje: w druk w większym formacie i w maszyny postpressowe do obróbki dużych gramatur.

Marzenie o jakości

Pierwsze urządzenie marki Bobst pojawiło się w firmie przed końcem tamtej dekady. Używana sztanca SP 102 wniosła istotny wkład w dalszy rozwój drukarni i pracuje do dzisiaj, bo – jak podkreśla właściciel – mechanicznie jest „nie do zajechania”, a zastosowane w niej rozwiązania „nie mają sobie równych”. Firma nawiązała w tamtym czasie kontakt z centralą Bobsta w Lozannie, jeszcze przed powstaniem polskiego oddziału firmy Bobst w Łodzi. 

W 2000 r. Asterias przenosi się do własnej siedziby o powierzchni 800 m2. Notuje skokowy wzrost sprzedaży, więc bracia Gąsiorek postanawiają zainwestować w kolejne urządzenia: maszynę drukującą w formacie B1, linię do kaszerowania oraz sklejarkę Bobst Domino 110-M (także pracuje do dzisiaj). Wybieraliśmy pierwsze używane maszyny Bobst kierując się doskonałą opinią, jaką marka od lat cieszy się na rynku. Już wtedy wiedzieliśmy, że Bobst to światowy lider na rynku maszyn do wytwarzania i zadrukowywania opakowań tekturowych, dostawca rozwiązań sztancujących oraz składarko-sklejarek do pudeł z tektury litej i falistej. Od początku biznesu marzyliśmy, że kiedyś będzie nas stać na ich zainstalowanie. 

Visioncut dociera przed pandemią

Z pomocą Bobst Polska w drukarni pojawiają się kolejne urządzenia szwajcarskiej marki: złociarka SPA 102-BMA Foilmaster oraz wycinarka SPeria 106 E. Pod koniec ubiegłej dekady do firmy Asterias trafia sztanca Expertfold 145 A2, wreszcie na początku 2020 roku – nowy Visioncut 106 LE 3.0, odpowiedź na rosnącą liczbę zleceń i potrzebę podniesienia jakości produktów. Inwestycja w ten ostatni model to efekt analizy naszych potrzeby przez specjalistów z firmy Bobst, pomoc w wyborze opcji dopasowanych do specyfiki produkcji, tak by maszyna w 100% spełniała nasze oczekiwania. Przed zakupem właściciele przeprowadzili także testy możliwości maszyny w Centrum Kompetencji w głównej siedzibie firmy Bobst w Mex, dopieścili konfigurację (uwzględniając stół przygotowawczy do zestawów wypychających) i taka maszyna dotarła do Polski na początku 2020 r. 

W marcu tamtego roku do Polski dotarł też koronawirus. Asterias próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Drukarnia dzięki wprowadzeniu rygorystycznych zasad sanitarno-higienicznych przechodzi przez najtrudniejsze pierwsze miesiące pandemii w miarę suchą nogą, choć liczba zamówień spada (produkty, które są pakowane w pudełka powstające w drukarni, nie stanowią artykułów pierwszej potrzeby, więc popyt na nie się kurczy). W efekcie Visioncut osiąga pełną wydajność produkcji dopiero pod koniec 2020 r., ale, jak podkreśla właściciel, od początku spisuje się rewelacyjnie. Nowa maszyna zapewnia znacznie większą wydajność i precyzję, lepszą jakość samego wykroju – na dobrą sprawę moglibyśmy zastąpić nim dwie starsze sztance i przy pracy pełnozmianowej nie zauważylibyśmy żadnej straty – mówi Andrzej Gąsiorek. Maszyna zlikwidowała z nadwyżką wąskie gardło w sekcji sztancującej drukarni, znacznie poprawiła jakość i szybkość pracy oraz skróciła przyrząd, co dla firmy specjalizującej się w obsłudze średnich nakładów ma niebagatelne znaczenie. Tak samo jak wzrost wydajności, oszczędność energii, komfort i bezawaryjność pracy.

 Świetny wybór

To bardzo nowoczesne rozwiązanie, pozwalające na szybkie przygotowanie do nowego zlecenia, z doskonałym prowadzeniem arkusza, znacznie lepszym niż u konkurencji. Elektroniczne marki boczne (system optycznego pasowania bocznego) w miejsce mechanicznych sprawiają, że wycinanie odbywa się bardzo płynnie i precyzyjnie, nie ma problemów z niedoróbkami czy rozrzutem. Bardzo dobrze opracowany aparat podający, głowica zapewnia wiele możliwości ustawień, automatyczne korygowanie stosu przy podawaniu – to wszystko zapisuję na plus, podobnie jak bezproblemowy spływ arkuszy do sekcji wykrawającej. Zastosowanie nowego rozwiązania w sekcji wycinania – napędu krzywkowego zamiast kolankowego – sprawia, że maszyna pracuje łagodniej, sprawniej i ciszej oraz pozwala na znaczne zwiększenie prędkości bez ryzyka drgań. To idealna maszyna do obsługi nisko- i średnionakładowych zleceń. 

Visioncut od dwóch lat pracuje praktycznie bezawaryjnie. Drobne usterki są eliminowane bez potrzeby fizycznych odwiedzin serwisanta, dzięki możliwości zdalnej diagnozy i konsultacji na podstawie obrazu maszyny przesyłanego przez sieć internetową. Jakieś problemy? Poza sporadycznymi modyfikacjami oprogramowania i drobnymi niuansami w ustawieniach maszyny, z ręką na sercu powiem: brak – podkreśla dyrektor drukarni.

30 lat (prawie) minęło

Na rok przed okrągłym jubileuszem 30-lecia istnienia Asterias zajmuje blisko 4 tys. m2 powierzchni, zatrudnia ponad 90 pracowników, jest w pełni samowystarczalna, oferując pełen zakres usług przygotowania, druku i uszlachetnienia swych produktów. W parku maszynowym pracują dwie maszyny drukujące (w sumie 11 zespołów) z lakierowaniem UV, a także sześć urządzeń marki Bobst: dwie sklejarki, trzy wycinarki płaskie i jedna złociarka na gorąco; poza tym maszyna do cięcia arkuszy oraz dwie kaszerownice. Dublowanie urządzeń zapewnia firmie bezpieczeństwo w razie niespodziewanych usterek.

Od momentu wejścia w biznes opakowaniowy tarnowska drukarnia postawiła na jednostkowe pudełka kartonowe z tektury litej (do 350 g/m2) oraz kaszerowanej falistej (te drugie stanowią ok. 70% produkcji), o wysokim stopniu uszlachetnienia (foliowanie, lakierowanie UV i wybiórcze, złocenie). Firma oferuje w pełni kompleksowe wsparcie klienta, począwszy od projektowania i testowania konstrukcji opakowań, przez własną naświetlarnię, druk offsetowy, uszlachetnianie, sklejanie, aż po magazynowanie – tak by do odbiorcy zawsze trafiła przewidziana liczba opakowań. Spora część produkcji wyjeżdża do producentów artykułów ze szkła; opakowania Asterias wybierają zarówno firmy z Polski, jak i z zagranicy. Produkty z Tarnowa cieszą się renomą z uwagi na druk i wykończenia wysokiej jakości, jak również trwałość i bezpieczeństwo (do każdego tego typu opakowania drukarnia przygotowuje dedykowane tekturowe wkładki stabilizujące z tektury falistej, niezawodnie zabezpieczające delikatne produkty przed stłuczeniem). Wśród odbiorców dominują firmy zagraniczne; na eksport trafia 70-80% tarnowskiej produkcji. Sama tylko LSA International sprzedaje swoje szkło w opakowaniach Asterias do 90 krajów świata. 

Nasze standardy jakości opakowań wykonywanych dla renomowanej sieci sklepów szkła John Lewis tak bardzo spodobały się temu brytyjskiemu odbiorcy, że wkrótce zaczął domagać się ich wdrożenia również od innych producentów opakowań pracujących na jej zlecenie. Trudno o lepsze referencje – podkreśla Andrzej Gąsiorek. W portfolio Asterias znajdują się również opakowania chemii użytkowej, akcesoriów sanitarnych, środków czyszczących czy małego AGD, a w planach właściciele zapisali rozwój oferty dla rynku parafarmaceutyków i żywności (co można tłumaczyć doświadczeniami z czasów pandemii). Jesteśmy średniej wielkości firmą, ale dobrze zorganizowaną, na bieżąco śledzimy zmiany w otoczeniu biznesowym i stosownie do nich podejmujemy decyzje o dywersyfikacji produkcji czy znajdowaniu nowych sektorów działalności – mówi szef Asterias. W celu usprawnienia strony organizacyjnej działalności drukarnia jest w trakcie cyfryzacji wszystkich dokumentów i stale inwestuje w nowe moduły oprogramowania do zarządzania produkcją. To oraz rozbudowa działu handlowego stanowią obecnie główne wyzwania dla Asterias. Po powiększeniu hali produkcyjnej i magazynu (łącznie o 2500 m2 powierzchni) firma wstrzymuje się na razie z kolejnymi inwestycjami sprzętowymi, choć w przyszłości zapewne nie obejdzie się bez wdrożenia druku i uszlachetniania w formacie B0 (teraz największy to B1). Asterias myśli też o instalacji fotowoltaicznej, która mogłaby ograniczyć rosnące wydatki na energię – tak jak własna trasformatorownia, która od pewnego czasu działa na terenie zakładu. 

Z perspektywy czasu właściciele nie mają wątpliwości, że nadanie drukarni nazwy Asterias było dobrym omenem. Bo najpierw udanie pożeglowali pod nią na podbój globu, a potem z sukcesem zawojowali z nią rynek opakowaniowy. Całą naprzód!

Tomasz Krawczak