Najbliżsi współpracownicy wspominają Wacława Wasiaka
22 Jul 2020 10:44

22 czerwca 2020 roku zmarł nagle mgr inż. Wacław Wasiak – dyrektor generalny Polskiej Izby Opakowań. Przez lata był motorem napędowym działań PIO na forum krajowym i zagranicznym, dobrą duszą polskiego opakowalnictwa i osobą bardzo cenioną i lubianą w naszej branży. A ponieważ każdy człowiek żyje tak długo, jak pamięć o nim, poprosiliśmy najbliższych współpracowników śp. Wacława Wasiaka o garść wspomnień na jego temat.

 

Stanisław Tkaczyk, prezes Polskiej Izby Opakowań

Z moim Starszym Kolegą i Przyjacielem mgr. inż. Wacławem Wasiakiem – Dyrektorem Generalnym Polskiej Izby Opakowań znaliśmy się bardzo długo, a współpracowaliśmy na różnych forach od ponad 30 lat.

Na początku łączyło nas wspólne zainteresowanie lotnictwem; Wacław po ukończeniu studiów na Wydziale Lotniczym (obecnie MEiL PW) pracował w WSK-Mielec, gdzie był m.in. technologiem ISKRY, naszego kultowego szkolnego samolotu odrzutowego. Posiadał też licencję pilota szybowcowego, czego Mu zresztą zazdrościłem, bo z uwagi na mój kiepski wzrok byłem wielokrotnie odrzucany przez komisję kwalifikacyjną na kursy pilotażu, a interesowałem się lotnictwem od dziecka z uwagi na tradycje rodzinne.

Dalsze, co nas łączyło, to patriotyzm i umiłowanie naszej Ojczyzny. Wszak to Wacław jako członek Rady Głównej ZSP był jednym z organizatorów patriotycznego wiecu na Politechnice Warszawskiej w październiku 1956 roku, gdzie „poproszono” marszałka K. Rokossowskiego o opuszczenie Polski. W Radzie Głównej ZSP współpracował z naszym znakomitym profesorem dr. h.c. Andrzejem Korzeniowskim, członkiem i wiceprzewodniczącym Rady PIO, rektorem Wyższej Szkoły Logistyki w Poznaniu, wieloletnim członkiem Centralnej Komisji Kwalifikacyjnej ds. Stopni i Tytułów (CKK).

Ja z kolei później za swoje „niepoprawne” wypowiedzi w marcu 1968 jako stypendysta naukowy na AGH miałem kłopoty z pracą, a nawet byłem bezrobotny i wyjechałem na Śląsk.

Dalsze koleje losu Wacława – z uwagi na wybitne zdolności organizacyjne – to praca na stanowiskach Dyrektora Generalnego w Ministerstwie Nauki i Techniki (czasy prof. Kaliskiego, z którym współpracował, niedoszłego laureata nagrody Nobla, zmarłego tragicznie), w Ministerstwie Edukacji, a także za granicą, gdzie odpowiadał za współpracę naukową. Później praca w OPI (Ośrodek Przetwarzania Informacji), gdzie jako Dyrektor zreorganizował całkowicie system informacji naukowej w Polsce. Spotykaliśmy się wtedy bardzo często, bo budynek OPI przy Alejach Niepodległości w Warszawie mieścił również pracowników projektu Umbrella, którego byłem szefem. 

W tym czasie w Warszawie Wacław prowadził również intensywną działalność naukową i publikacyjną, był pracownikiem Instytutu Organizacji i Zarządzania w Przemyśle „ORGMASZ”, a także redaktorem Biuletynu JBR, a ja byłem wówczas członkiem Rady Głównej Instytutów Badawczych, stąd częsty kontakt. Należy podkreślić, że Wacław posiadał znakomite „pióro” oraz rzetelny i obiektywny osąd sytuacji instytutów badawczych, za co był wielokrotnie wyróżniany. 

Dalsze dzieje naszej współpracy to już PIO i COBRO, gdy zostałem dyrektorem COBRO, a następnie prezesem Polskiej Izby Opakowań, a Wacław Dyrektorem Generalnym PIO. Ten etap codziennej współpracy jest znany zarówno wszystkim członkom PIO, jak i jej przyjaciołom. Znając doskonale kreatywność, pracowitość i rzetelność Wacława powołałem Go także na stanowisko konsultanta w COBRO, co przez codzienną pracę w PIO jeszcze bardziej zbliżało nas do siebie.

Te lata wspominam niezwykle ciepło, pozostając pod bardzo dużym wrażeniem osobowości Wacława, którego nazywaliśmy wszyscy „Dobrym Panem Wacławem”. Stwierdzam z całkowitym przekonaniem, że jego kreatywność, pracowitość i obiektywny osąd zrewolucjonizowały działalność naszej Izby, lokując ją na czele izb samorządu gospodarczego w kraju.

Inicjatywy Wacława w PIO w zakresie współpracy krajowej i międzynarodowej, którą rozwinął oraz wspierania osobistego rozwoju Członków PIO, działalność wydawnicza i naukowa – przez cały czas był redaktorem naczelnym Biuletynu Opakowaniowego PIO – a także bezpośredni kontakt z Członkami i Przyjaciółmi PIO w tym zakresie są naprawdę nie do przecenienia. 

Za swoje wspaniałe osiągnięcia Wacław został odznaczony wieloma odznaczeniami państwowymi, a także w 2017 roku tytułem Zasłużony dla Przemysłu Opakowań.

O tych wszystkich wspaniałych osiągnięciach Wacława wiecie Państwo tak samo dobrze jak ja. W moich krótkich, niepełnych refleksjach i wspomnieniach mogę tylko powiedzieć z całym przekonaniem i wiarą nas wszystkich, że był to Wspaniały Człowiek, Patriota i nasz Wielki Przyjaciel. Nie sposób pokrótce przedstawić wszystkiego, czego dokonał.

Drogi Wacławie! Dobry Panie Wacławie! Spoczywaj w pokoju.

Twój młodszy Kolega i Przyjaciel – Staszek Tkaczyk

 

***

Beata Pyś-Skrońska, p.o. dyrektora Polskiej Izby Opakowań

Marzenna Kobylarz, specjalistka ds. marketingu i promocji w PIO

Pan Wacław (tak nazywali go wszyscy współpracownicy) był naszym szefem, ale też opiekunem, dobrą duszą Polskiej Izby Opakowań. Nie było dla niego trudnych spraw zawodowych, bo praca w Izbie była jego pasją i miłością. Można wręcz powiedzieć, że nie pracował, lecz robił to, co kochał. Dzięki swojej osobowości, konkretnemu podejściu do spraw, pogodzie ducha i optymizmowi stworzył w Izbie grono zaprzyjaźnionych firm i ludzi.

Przywiązywał wielką wagę do atmosfery w pracy i na zebraniach Rady Izby starał się stwarzać ciepły klimat, bo sam był pełen ciepła. Żadne z zebrań czy spotkań nie odbywało się bez poczęstunku, zawsze w miłej atmosferze, którą wypełniały, oprócz części merytorycznej, opowieści i wspomnienia. 

Do nas, współpracowników zwracał się jak bliska osoba, zdrabniając nasze imiona. Ponieważ zespół był tylko pięcioosobowy, czuliśmy się jak w rodzinie. Było to niewątpliwie Jego zasługą. 

Znał osobiście większość prezesów firm członkowskich, był z nimi po imieniu i dbał o interesy ich firm na każdym kroku, w każdej sytuacji biznesowej. Wiele firm przystąpiło do Izby za namową i pod wpływem Pana Wacława. 

Pan Wacław zawsze uważał, że Izba powinna pełnić przede wszystkim funkcję edukacyjną i szerzyć świadomość o roli opakowań w gospodarce, środowisku i życiu codziennym. Nigdy nie odmawiał, gdy ktoś prosił go o podzielenie się swoją wiedzą. Nawet jeśli organizowaliśmy wydarzenia dla wewnętrznego kręgu członków Izby, to informacje na ich temat były zawsze szeroko upowszechniane; jeśli ktoś spoza PIO był zainteresowany poruszanymi na nich tematami, Pan Wacław chętnie zapraszał go do udziału. To samo dotyczy posiedzeń Rady Izby, które były otwarte i każdy mógł w nich uczestniczyć. 

Pan Wacław miał dość tradycyjne podejście do formy funkcjonowania Izby, ale przy dobrych argumentach dawał się przekonać do wypróbowania nowych rozwiązań. Był otwarty na eksperymenty. Tak było np. z portalem czy newsletterem PIO. Z początku podchodził do nich sceptycznie, ale gdy okazało się, że ta forma przekazywania informacji sprawdza się i pozwala dotrzeć do szerszego grona oraz do nowych odbiorców, bardzo się w to zaangażował. Często zaglądał na portal podpowiadając „a może jeszcze ten artykuł wrzućmy, może o tym napiszmy”. Przy czym dawał nam dużo swobody w realizacji przydzielonych projektów. 

Za najważniejszy cel swojej pracy uważał szerzenie wiedzy; z tego powodu organizowane przez Izbę konferencje zawsze były przede wszystkim merytoryczne, mimo że doskonale zdawał sobie sprawę, iż uzupełnienie programu o marketingowe prelekcje i prezentacje byłoby dla niej opłacalne finansowo. 

Odkąd przyszłam do Izby, Pan Wacław zawsze mówił, że już zaraz przechodzi na emeryturę. Że jeszcze tylko do najbliższych targów, najbliższego Walnego Zebrania Członków, najbliższego Kongresu. To „zaraz” trwało prawie 7 lat, a pewnie i dłużej, bo takie zapowiedzi dawał jeszcze poprzednim pracownikom Izby. Ale dla Pana Wacława Izba była całym życiem. Nie potrafił o niej nie myśleć. 

Nawet na urlopie musiał chociaż raz dziennie zadzwonić i zapytać „Pani Beatko, co tam nowego?”

Beata Pyś-Skrońska, Marzenna Kobylarz (PIO)