WEBA z Mikołowa: jak Feniks z popiołów
18 Oct 2023 13:40

W połowie bieżącego roku w mikołowskiej firmie WEBA rozpoczęła pracę czterokolorowa linia do produkcji opakowań z wycinarką rotacyjną i składarko-sklejarką. Nowy casemaker z tajwańskiej firmy Weipong znacząco poszerza możliwości zakładu w zakresie produkcji opakowań tekturowych. To kolejna inwestycja prężnie działającej firmy z Górnego Śląska, która przed kilkoma laty dosłownie odrodziła się jak Feniks z popiołów.

W przyszłym roku firma WEBA z Mikołowa będzie obchodziła 30-lecie istnienia. Powstała w 1994 r. jako spółka cywilna i od startu koncentrowała się na produkcji opakowań kartonowych z tektur falistych. Początkowo wynajmowaliśmy kilkaset metrów przestrzeni produkcyjnej i zatrudnialiśmy pięć osób – wspomina Rafał Barzycki, właściciel przedsiębiorstwa. W 2006 r., wraz z zakupem nowej hali produkcyjnej, nastąpił dynamiczny rozwój, któremu towarzyszyły kolejne inwestycje w maszyny oraz wzrost zatrudnienia. Obroty rosły, dlatego 10 lat po uruchomieniu firma zmieniła swój status prawny na spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, którą pozostaje do dzisiaj.

Sukces przedsiębiorstwa wyznaczały kolejne zakupy: czterokolorowa maszyna drukująca z wycinarką rotacyjną w linii stanęła w zakładzie na przełomie lat 2016/2017, sztanca płaska w 2017 r., a nowa składarko-sklejarka rok później. Inwestycjom w sprzęt towarzyszyła postępująca automatyzacja produkcji i logistyki. Firma zatrudniała 60 osób i notowała stałą zwyżkę obrotów. Uwieńczeniem tych starań i obiektywnym potwierdzeniem, że przyjęty kierunek rozwoju jest właściwy, była nagroda w prestiżowym konkursie Gazele Biznesu 2019, przyznana na podstawie prestiżowego rankingu najdynamiczniej rozwijających się małych i średnich firm opracowanego przez dziennik ekonomiczny „Puls Biznesu”.

Drugie życie

25 czerwca 2019 r. tuż po północy na terenie mikołowskiej strefy ekonomicznej wybuchł pożar. Płomienie objęły dwie z trzech przylegających do siebie hal o powierzchni ok. 12 tys. m2, w których składowane były opakowania tekturowe oraz części samochodowe. W gaszeniu ognia uczestniczyło 45 jednostek straży pożarnej i 150 strażaków z Górnego Śląska.

Skutki zdarzenia, którego przyczyn nie udało się ustalić, były opłakane. Budynki spłonęły doszczętnie, zawalił się dach. Nikt nie ucierpiał, ale przyszłość firmy WEBA – bo to do niej należała jedna ze spalonych hal – stanęła pod znakiem zapytania.

Zaledwie tydzień po pożarze na stronie firmy pojawił się komunikat: Wydarzenia z początku lata 2019 r. były dla nas wszystkich dramatycznym przeżyciem. W ciągu kilku godzin straciliśmy owoce swojej 25-letniej ciężkiej pracy. Jednakże, w myśl starej maksymy, że to ludzie tworzą firmę, podjęliśmy decyzję o kontynuowaniu naszej działalności. Dlatego staramy się jak najszybciej uruchomić produkcję i odbudować zakład przemysłowy. WEBA miała odrodzić się z popiołów.

Nie minęły trzy tygodnie, gdy firma ponownie uruchomiła swoją działalność w wynajętej lokalizacji. Przy wsparciu i szybkiej reakcji partnerów biznesowych pracę podjęły najpierw dwie, a wkrótce kolejne trzy linie produkcyjne, dzięki którym firma szybko odzyskała pełnię swojego wytwórczego potencjału. W kwietniu 2021 r., po odbudowie zakładu na miejscu pogorzeliska, WEBA powróciła do swojej siedziby. Od tamtego czasu nieustannie inwestujemy. Odtworzyliśmy od podstaw praktycznie cały park maszynowy z automatem sztancującym, czterokolorową rotacyjną linią drukująco-wycinającą, dwoma casemakerami i składarko-sklejarką. Posiadamy w pełni zautomatyzowany system transportu wewnętrznego oraz automatyczny system usuwania odpadów z hali produkcyjnej. Znowu zatrudniamy 60 osób, w zdecydowanej większości tych samych, które pracowały w firmie przed pożarem – Rafał Barzycki ma powody, by odczuwać dumę.

Przyjaciół poznaje się w biedzie

Gdy firma zaczęła stawać na nogi po pożarze, przyszła pandemia koronawirusa. Wczesną wiosną 2020 r. wpadliśmy z deszczu pod rynnę. Na początku epidemii, w rezultacie obostrzeń, nie było CZEGO robić. Gdy sytuacja się ustabilizowała i wzrosła liczba zamówień – wszak opakowania stały się towarem pierwszej potrzeby – nie było Z CZEGO robić. Mieliśmy potencjał, by rozwijać produkcję, tymczasem papiernie wprowadziły limit na surowiec, ceny materiałów poszybowały w kosmos. A kiedy koronawirus się wycofał, wybuchła wojna w Ukrainie i skoczyła inflacja –wyjaśnia Rafał Barzycki.

Na wysoce konkurencyjnym rynku dostawców opakowań wygrywają ci, którzy są w stanie zaspokoić potrzeby klientów szybko, tanio i kompleksowo. WEBA zajmuje się produkcją szytych na miarę opakowań z trój- i pięciowarstwowych tektur falistych z nadrukiem fleksograficznym oraz wszelkiego rodzaju zabezpieczeń kartonowych do pudeł (kratownice, kątowniki i narożniki, wypełnienia). Mamy wszechstronny park maszynowy, jesteśmy w stanie realizować zamówienia zarówno na małe pudełeczka, jak i wielkie pudła pełnopaletowe – podkreśla właściciel. Firma dostarcza swoje produkty szerokiemu gronu odbiorców, również wielkim sieciom handlowym. Oprócz towarów z branż spożywczej i owocowo-warzywnej do jej opakowań trafiają m.in. części dla automotive i AGD. Firma ma także w ofercie opakowania przeznaczone dla e-handlu. Działa głównie lokalnie, zaspokajając potrzeby chłonnego i zróżnicowanego śląskiego rynku. Niewielka część produktów wyjeżdża do odbiorców z krajów ościennych: Niemiec, Czech i Słowacji.

Rafał Barzycki zdaje sobie sprawę, że każda firma jest tak dobra, jak jej najsłabszy element. W przypadku WEBA był nim starzejący się sloter. Dlatego zdecydował się na inwestycję w nową kompletną linię FFG do produkcji opakowań. Zależało nam, by klienci poszukujący opakowań klapowych i fasonowych, sztancowanych, drukowanych i klejonych znaleźli wszystko w naszej ofercie.

Casemaker, którego dotychczas używaliśmy, należał do najstarszych w naszym parku maszynowym i nie nadążał z wydajnością, a dodatkowo nie miał wycinarki rotacyjnej, która znacznie poszerza wszechstronność produkcji. Dlatego zakup nowego slotera był niezbędny – wyjaśnia Rafał Barzycki.

Początkowo nie wykluczał inwestycji w używaną maszynę. W zmianie zdania pomógł mu Gunnar Prucker, właściciel poznańskiej firmy Corrutec. Z Gunnarem znamy się i współpracujemy od lat, mogę wypowiadać się na jego temat wyłącznie pozytywnie. W 2018 r. kupiłem w jego firmie składarko-sklejarkę Vega (która niestety spłonęła w pożarze) i od tego czasu jestem bardzo zadowolony z naszej biznesowej współpracy. W przeszłości mogłem liczyć na jego kontakty, między innymi z firmą Celmacch, przy odtwarzaniu parku maszynowego po pożarze. Również on zaproponował, bym zainteresował się sloterem Weipong, który ma doskonałe recenzje w Anglii i innych krajach Europy – wyjaśnia szef WEBA.

Casemaker z Tajwanu

Weipong Machinery z Tajwanu to producent maszyn typu FFG (Flexo Folder Gluer) z ponad 30-letnim doświadczeniem. Od 2005 r. jego maszyny powstają w chińskim mieście Jiangsu. Firma wyznaje zasadę: „Jakość + Najlepsza Cena = Satysfakcja”, dlatego – jak można przeczytać na jej stronie internetowej – unikalne projekty wsparte solidnymi procesami kontroli jakości i dbałością o każdy szczegół gwarantują stabilną i niezmienną wydajność jej maszyn na całym świecie.

Za pośrednictwem Gunnara Pruckera Rafał Barzycki nawiązał kontakt z firmą GTS, która jest europejskim przedstawicielem Wei-pong. W ten sposób zyskał szansę obejrzenia maszyny w praktycznym działaniu i przekonał się do niej. Tym, co od razu mi się w niej spodobało, był wysoki stopień automatyzacji. Operator z poziomu pulpitu ma pełną kontrolę nad realizowanymi zleceniami, może wprowadzać korekty i błyskawicznie narządzać sloter do kolejnych zleceń. Maszyna sama ustawia się pod kątem nowych prac, co minimalizuje straty czasu i ogranicza ilość makulatury zużywanej na rozruch, bowiem do tego celu wystarczą nie więcej niż dwa-trzy arkusze. Byłem też zadowolony z maksymalnej prędkości 16 800 arkuszy/godzinę – podkreśla Rafał Barzycki. Przyznaje również, że dużą rolę w jego wyborze odegrało doskonałe współgranie i zaawansowanie urządzeń peryferyjnych, wśród nich czterokolorowej drukarki, wycinarki rotacyjnej w linii, sekcji czyszczenia odpadów i podciśnieniowego transportu arkuszy przez całą maszynę, od podajnika po gotowe pudełko. A to wszystko przy zachowaniu wysokiej jakości opakowań precyzyjnie klejonych i bez wybrakowanych elementów oraz stabilnej pracy – dodaje. Szczególnie ważna była dla niego rotacja, której pozbawiona jest starsza maszyna pracująca w zakładzie. Dzięki niej znacznie wzrosła gama pudełek, które WEBA może wyprodukować w jednym przebiegu arkusza.

Instalacja realizowana przez serwis GTS rozpoczęła się bez opóźnień, pod koniec maja 2023 r. Cały proces – od posadowienia maszyny po ukończenie szkolenia obsługi – zakończył się na początku lipca.

To pierwsza instalacja tego producenta na polskim rynku. Cieszymy się, że FFG marki Weipong została zainstalowana w firmie WEBA – przyznaje David Williams, dyrektor zarządzający GTS Europe. – Otrzymujemy w Europie coraz więcej zapytań w sprawie tych solidnych, skrojonych pod potrzeby rynku maszyn i do tej pory sprzedaliśmy i zainstalowaliśmy ponad 10 takich urządzeń w samej tylko Wielkiej Brytanii. Współpraca z naszym agentem Gunnarem Pruckerem zapewnia nam doskonałą reprezentację w Polsce. Serdecznie dziękujemy panu Barzyckiemu, właścicielowi WEBA, i cieszymy się, że tuż po uruchomieniu nowej maszyny zaczął osiągać doskonałe wyniki.

Pełna automatyzacja upraszcza obsługę

Do obsługi linii wystarczy jeden operator wspomagany przez dwóch pomocników pracujących przy podajniku i paletyzerze. Ludzie są bardzo zadowoleni, automatyzacja całego procesu bardzo ułatwia pracę. Stały podgląd za pośrednictwem kamer poszczególnych sekcji: podajnika, sekcji wycinającej, odbioru, układania kartonów w paczki redukuje konieczność manualnej kontroli, co przy maszynie o długości 30 m bywa sporym utrudnieniem – mówi Rafał Barzycki. Operator czuwa nad sprawnym przebiegiem produkcji, zaś w przypadku jakichkolwiek problemów ze sprzętem WEBA może kontaktować się online z sekcją wsparcia firmy Weipong Machinery.

Rafał Barzycki ocenia, że dzięki uzupełnieniu parku maszynowego o sloter Weipong wydajność zleceń realizowanych na tej maszynie wzrosła 2-3-krotnie. Trudniej ocenić wzrost poziomu satysfakcji klientów wskutek podniesienia jakości i skrócenia czasu realizacji, jednak właściciel WEBA nie ma wątpliwości, że nowa inwestycja już wkrótce zacznie przyciągać nowych zleceniodawców.

Pytany o plany na przyszłość przyznaje, że wraz z zakupem casemakera Weipong udało się domknąć pierwszy etap inwestycji: odbudować zakład i zapewnić niezbędne moce produkcyjne, które pozwalają obsługiwać klientów kompleksowo i z zachowaniem należytej jakości. W przyszłości chce przejść do etapu drugiego: zwiększania poziomów automatyzacji procesów produkcyjnych i logistycznych oraz poprawy obsługi danych. Casemaker Weipong, ze swoją zaawansowaną automatyką, powinien doskonale wpasować się w potrzeby Fabryki 2.0.

Tomasz Krawczak