Przed dziesięcioma laty firma Karl Knauer, specjalizująca się w wytwarzaniu opakowań z tektury oraz artykułów reklamowych, kupiła od Inga International zakład produkcyjny w podpoznańskich Pniewach. Dzięki szybkiemu wzrostowi sprzedaży produktów firmy w Europie Wschodniej,
w 2013 r. podjęto decyzję o jego dalszej rozbudowie. Na temat tej najnowszej inwestycji oraz sukcesu, jaki firma odniosła na trudnym rynku opakowań, rozmawiamy z prezesem zarządu Karl Knauer – Richardem Kammererem.
Przygoda Karl Knauer KG, mającej wcześniej tylko jeden zakład w niemieckim Biberach-Baden, z Pniewami rozpoczęła się w 2004 r. od przejęcia firmy Inga International. Co skłoniło Was do wyboru tej lokalizacji?
Richard Kammerer: Z Inga International rywalizowaliśmy o klienta jeszcze w czasach, gdy Karl Knauer specjalizował się w produkcji artykułów reklamowych oraz notesów z papieru i tworzyw sztucznych – my byliśmy europejskim numerem jeden, a Inga International była naszym głównym konkurentem. Ponieważ jednak jej założyciel nie doczekał się spadkobiercy, postanowił ją sprzedać. My od 2002 r. rozglądaliśmy się za lokalizacją zakładu w Europie Wschodniej, dlatego wykorzystaliśmy nadarzającą się okazję.
W Pniewach zastaliśmy przedsiębiorstwo realizujące bardzo podstawowy zakres produkcji, mieszczące się w budynkach nadających się do rozbiórki. Ale nie na nich nam przecież zależało. Prawdziwą wartością dodaną okazał się personel zakładu, który od lat miał do czynienia z drukiem na papierze i tekturze. Ważna była również lokalizacja niedaleko Poznania, która ma wpływ na koszty funkcjonowania firmy ze względu na dostępność nowych pracowników i kwestie logistyczne.
Początkowo kontynuowaliśmy w Pniewach produkcję artykułów reklamowych, ale w latach 2006-2007 zdecydowaliśmy się na
rozszerzenie jej o opakowania z tektury litej. Ponieważ istniejące hale produkcyjne nie były do tego przystosowane, konieczna stała się budowa nowych. Oddanie nowoczesnego zakładu produkcyjnego, w którym stanęła pierwsza linia do produkcji opakowań (oraz gdzie trafił dział produkujący artykuły reklamowe, stanowiące dzisiaj ok. 20% obrotu firmy), miało miejsce w 2007 r.
Jednak ta inwestycja okazała się po kilku latach niewystarczająca?
Richard Kammerer: Wykorzystywaliśmy możliwości zakładu do momentu, gdy rosnąca liczba zamówień postawiła nas przed koniecznością podjęcia decyzji: budowa nowej hali albo rezygnacja z dalszego rozwoju. Wybór był oczywisty. Jesteśmy żywotnie zainteresowani wzrostami sprzedaży w Europie Wschodniej, zwłaszcza że w porównaniu z jej dynamiką można mówić o pewnej stagnacji sektora opakowań w krajach Zachodu.
Decyzja o rozbudowie zapadła na początku 2013 r. W nowej hali o powierzchni 3600 m2 zlokalizowaliśmy zarówno część produkcyjną, jak i magazynową. Dobudowa pozwoliła nam zracjonalizować przepływ materiału wewnątrz fabryki – w poprzedniej hali mieliśmy tylko jedną rampę przeładunkową, produkcję realizowaliśmy na planie koła, co nie było ani racjonalnym, ani optymalnym rozwiązaniem. Ponieważ dział klejenia przenieśliśmy do nowej części hali, gotowy wyrób opuszcza teraz fabrykę oddzielnym wyjściem.
W nowej hali znalazło się również miejsce na magazyn wysokiego składowania, w którym przechowujemy wyroby gotowe (ok. 70% powierzchni), a pozostałą przestrzeń zajmują materiały na zlecenia produkcyjne.
W Pniewach nie mieliśmy dotychczas magazynu i korzystaliśmy z usług zewnętrznego operatora, które – co zrozumiałe – były dość kosztowne. Wraz z rozbudową zyskaliśmy nie tylko oszczędność, ale także pełną kontrolę nad mikroklimatem panującym w hali; trzeba pamiętać, że opakowania z tektury są dość specyficzne i wymagają określonych warunków, w których są przechowywane. Musimy mieć pewność, że produkty, które zjeżdżają z linii produkcyjnych, będą miały identyczne parametry po okresie składowania w magazynach wewnętrznych.
Produkcja opakowań tekturowych nie jest jedyną usługą oferowaną przez zakład w Pniewach?
Richard Kammerer: Oprócz opakowań zajmujemy się tu również usługami co-packingu oraz blistrowaniem wielu prac naszych klientów dzięki dwóm automatom firmy Koch. Karty blistrowe stanowią zresztą jeden z naszych szczególnych powodów do dumy, bowiem produkujemy je od ponad 20 lat i jako pierwsza firma w skali świata zastosowaliśmy do ich zadrukowywania mieszanki lakierowe na bazie wodnej, a nie chemicznej, a zatem przyjazne dla środowiska i klienta końcowego.
Błędny, ale powszechny pogląd na temat kart blistrowych brzmi: to po prostu kawałek kartonika zadrukowany obustronnie, czyli żaden problem. Tymczasem to jeden z najtrudniejszych do wykonania produktów. Karta blistrowa stanowi połączenie wielu komponentów: tektury, farby, specjalnych mieszanek lakierowych. W rzeczywistości osiągnięcie takiej biegłości produkcji, by każde opakowanie blistrowe działało z najwyższą jakością niezależnie od rodzaju zastosowanego podłoża, rodzaju uszlachetnień i warunków zewnętrznych, jest bardzo trudne. Klient, który przychodzi do firmy Karl Knauer, może być pewien, że nasz produkt będzie bezpieczny i w pełni funkcjonalny.
Hasło, które widnieje pod nazwą i logo firmy, brzmi „Impressively different”. Jaki jest przepis przedsiębiorstwa z branży opakowań na „imponujące wyróżnianie się”?
Richard Kammerer: Jest ich wiele i czasu by nam nie starczyło, by o wszystkich opowiedzieć. Wymienię więc tylko najważniejsze.
Po pierwsze: jesteśmy firmą rodzinną z bardzo wysokimi standardami socjalnymi, dla której zawsze numerem jeden byli i pozostają pracownicy. To dlatego ich dzieciom oferujemy miejsce w przyzakładowym przedszkolu lub dofinansowujemy pobyt w zewnętrznej placówce. Chętnie inwestujemy w dalsze kształcenie naszych pracowników na różnych szczeblach i w ten sposób zdobywamy ich przychylność i oddanie. Dla nas fabryka to nie tylko miejsce pracy, ale także codziennego życia. Chcemy się tu dobrze czuć, bo tylko w dobrej atmosferze i w poczuciu stabilności, którą zapewniamy pracownikom, rodzą się produkty doceniane przez klientów końcowych.
Po drugie: Karl Knauer to firma zorientowana na poszukiwanie rozwiązań – zarówno wewnątrz naszych własnych procesów i usług, jak i na zewnątrz, czyli u klienta. Dzisiaj coraz częściej zleceniodawca oczekuje nie najtańszego rozwiązania, ale wartości dodanej w postaci innowacyjnego i ekologicznego produktu oraz wysokiej klasy serwisu.
Przykładem realizacji takiej koncepcji jest nasza współpraca z firmą Wilkinson, która jest od kilku lat naszym klientem. Od pięciu lat bowiemrealizujemy dla niej usługi co-packingu, czyli przygotowania produktów gotowych. Jesteśmy z tego dumni, bo dla współpracy z nami Wilkinson zrezygnował z projektów w Chinach. Stało się tak, ponieważ zobaczył w nas firmę, która potrafi w krótkim czasie stworzyć linie produkcyjne i dostarczyć produkt na rynek. Nie moglibyśmy tego zrobić bez działu badań i rozwoju, permanentnego kształcenia i nieustannego poszukiwania rozwiązań dla klienta.
Po trzecie: wspomniany dział badań i rozwoju. Jesteśmy innowacyjną firmą, która stara się aktywnie uczestniczyć w rozwoju produktów końcowych naszych klientów. W biurze konstruktorskim przy zakładzie w Biberach pracuje 25 inżynierów z Niemiec i Polski, którzy nie zajmują się niczym innym, tylko wymyślaniem nowych idei, sprawdzaniem tych nowinek i realizowaniem pomysłów klienta. To odróżnia nas od zdecydowanej większości firm o podobnym profilu działalności: my myślimy, że praca koncepcyjna – kreacja opakowania – jest częścią produkcji i należy do naszych obowiązków, podczas gdy inne drukarnie widzą w niej zadanie dla agencji reklamowych pracujących na zlecenie odbiorcy. Obecnie na rynku jest wiele przedsiębiorstw, które są w stanie dostarczyć wydrukowany, wysztancowany i sklejony produkt, ale tych naprawdę innowacyjnych, z pomysłem, jak wyróżnić go z zalewu podobnych, jest bardzo niewiele.
W tym miejscu nie mogę nie zapytać o Hi-Light, czyli świecące opakowanie w Waszej ofercie i słynne pudełko na gin Bombay Sapphire, które do dzisiaj zbiera zasłużone nagrody w konkursach projektowych na całym świecie.
Richard Kammerer: Praca nad elektroniką drukowaną trwa w Karl Knauer od pięciu lat. Przez pierwsze cztery lata miała ona charakter czysto koncepcyjny, bo oprócz tworzenia nowych wzorów i ich testowania nie była obecna w sprzedaży. Aż do momentu, gdy firma Bacardi postanowiła sprawdzić jego marketingową nośność i wykorzystała go na pudełku swego alkoholu. Było dla nas niezwykle istotne, że na ten krok zdecydował się lider rynku i globalna firma, która nie tylko prezentuje nasz pomysł, ale także pokrywa koszty jego realizacji – a nie jest to tanie.
Dzięki temu opakowaniu – pierwszemu na świecie, które faktycznie stanęło na półce i świetnie się na niej prezentuje – udało nam się zrobić ważny krok ku nieco większemu upowszechnieniu świecących opakowań. To nadal bardzo niewielka część naszej produkcji, ale zdradzę, że obecnie pracujemy nad trzema niezależnymi projektami – nie zdziwi pana zapewne, że mówimy o zleceniach z rynku wysoko uszlachetnionych produktów kosmetycznych, spirytusowych oraz tytoniowych. Planujemy, że trafią one na rynek jeszcze w tym roku.
Na marginesie dodam, że opakowanie na Bombay Sapphire jest najbardziej utytułowanym produktem tego typu w historii –tylko w ubiegłym roku zdobyło 30 pierwszych nagród w różnych konkursach.
Hi-Light to jeden z przykładów na to, że dzięki naszemu portfolio produktów jesteśmy „imponująco inni”. Nie ma obecnie w Europie drukarni, która potrafiłaby zaproponować równie dużą różnorodność opakowań jak dwa zakłady Karl Knauer. To także efekt naszej filozofii, jaką jest obecność w wielu branżach. Zależy nam na dywersyfikacji produkcji, łączeniu rozwiązań z rynku kosmetycznego z chemicznym, farmaceutycznym, alkoholowym itd. Dlaczego? Bo niektóre rozwiązania z branży X pasują do tej z Y i odwrotnie. To właśnie przez mieszanie różnych pomysłów, nowych połączeń i idei staramy się zdobywać naszych klientów.
Dodatkową rzeczą, która wspiera naszą sprzedaż i wyróżnia na rynku, jest zdolność dostarczania klientowi – oprócz koncepcji opakowania – także praktycznych metod jego produkcji. Mamy własny dział budowy maszyn pakujących, które możemy wykonać na zlecenie klienta.
A ekologia? Czy stanowi ważny element układanki w Karl Knauer i czy rzeczywiście klienci poszukują „zielonych” rozwiązań?
Richard Kammerer: Procesy produkcyjne przyjazne środowisku stanowią dzisiaj nieodłączny element zrównoważonego rozwoju firmy, obok ekonomii oraz wspomnianej wcześniej odpowiedzialności społecznej. Cały zakład w Pniewach jest prośrodowiskowy. Posiadamy certyfikaty ekologiczne ISO 14001, prowadzimy odpowiedzialną gospodarkę odpadami, wykorzystujemy system wskaźników stosowany w celu nieprzerwanej optymalizacji zużycia energii i wody oraz wytwarzania odpadów, a także odzyskujemy energię przy użyciu własnych urządzeń fotowoltaicznych. Produkujemy opakowania bez alkoholu na podłożach certyfikowanych przez FSC i PEFC. Możemy również zaproponować klientom produkcję opakowań neutralnych pod względem emisji dwutlenku węgla, co jest w Polsce nowością. Cztery lata temu dostaliśmy nagrodę w konkursie „Najwyższa Jakość w Zarządzaniu Środowiskiem”.
Czy najnowsza inwestycja w Pniewach będzie miała swój ciąg dalszy?
Richard Kammerer: Nie jest to jeszcze nasze ostatnie słowo, a w planach mamy kolejną inwestycję związaną z zakupem nowej – trzeciej w Pniewach – linii do produkcji opakowań (drukowania, sztancowania i klejenia). Będziemy nadal koncentrować się na produkcji wysoko uszlachetnionych opakowań z tektury litej, ale myślimy o rozbudowie w przyszłości naszych możliwości o wytwarzanie materiałów kaszerowanych.
Nasza chęć do kolejnych inwestycji jest tym większa, że przy ostatniej doskonale współpracowało nam się zarówno z generalnym wykonawcą, jak i z lokalnymi urzędnikami. Burmistrz Pniew służył nam pomocą na każdym etapie prac, podobne wsparcie otrzymaliśmy również od Starostwa Powiatu Szamotulskiego. Chcę podkreślić, że czujemy się w Pniewach naprawdę doskonale.
Dziękuję za rozmowę.
Artykuł sponsorowany