Jak podają organizatorzy, niedawno zakończone targi Interpack w Düsseldorfie przyciągnęły do kilkunastu hal wystawowych 166 tys. zwiedzających, którzy przez siedem dni trwania imprezy (12-18 maja) mieli okazję zapoznać się ze wszechstronną ofertą 2700 wystawców w branży opakowaniowej. Część wystawców skarżyła się, że gości na stoiskach mogłoby być jeszcze więcej, gdyby nie zorganizowany w tym samym czasie finał Konkursu Piosenki Eurowizji.
Eurowizja kontra Interpack
O Eurowizji usłyszałem, zanim zdążyłem zawiesić na szyi plakietkę gościa targów. Z ust rejestrującego mnie w systemie pracownika usłyszałem, że polska reprezentantka w konkursie zrobiła na Niemcach duże wrażenie i udzieliła mnóstwa wywiadów w mediach, a jej piosenka była nucona jak Niemcy długie i szerokie (pech chciał, że jurorzy byli mniej przychylni i nie dopuścili Magdaleny Tul do finału).
Czy polskie firmy obecne na targach Interpack mają szansę na większy sukces? Te, które się wystawiały (było ich mniej niż przed trzema laty – 28 w porównaniu z 33 na poprzednich targach) są przekonane o celowości swych odwiedzin w Düsseldorfie. Starały się też pokazać z jak najlepszej strony. Gdybym zamiast pisać o wartości merytorycznej chciał skupić się na wrażeniach artystycznych, to z pewnością w czołówce umieściłbym stoiska drukarni Formika (przestronne i czyste bielą przełamaną czerwonymi akcentami) i firmy Unilogo (Chcieliśmy, by na naszym stoisku ciągle coś się działo, dlatego postawiliśmy sporo maszyn, uruchomiliśmy je – i to był strzał w dziesiątkę: w porównaniu ze smutnymi prezentacjami dookoła przyciągaliśmy gości energią naszych pokazów – tłumaczył mi handlowiec, Grzegorz Dziewanowski). Te dwie firmy miały jednak coś, czego brakowało większości pozostałych: duże stoiska. Tam, gdzie miejsca było mniej, pozostawała wyobraźnia i zmysł estetyczny.
No dobrze, ale co ma wspólnego Eurowizja i targi Interpack? Bazę hotelową. Hotelarze postanowili zarobić ekstra na dwóch imprezach o międzynarodowej renomie i podnieśli ceny. Już na początku roku trudno było znaleźć w mieście i okolicach miejsce w hotelu, który nie kazał sobie płacić za dobę kilkaset euro. Perspektywa dwugodzinnego dojazdu na targi zniechęciła część potencjalnych gości, więc zwiedzających było zapewne mniej niż powinno. Wielu spośród tych, którzy wizyty nie zaniechali, zjawiło się na targach Interpack dopiero po finale Eurowizji, czyli po 14 maja. Na tę niesymetryczność odwiedzin zwrócili zresztą uwagę sami organizatorzy.
Azja w natarciu
O ile Esprit Arenę wypełniła w głównej mierze europejska publiczność, o tyle w halach Messe Düsseldorf w oczy rzucali się głównie Azjaci, wśród nich zaś przede wszystkim Chińczycy i Hindusi (chińscy wystawcy byli też, po zdecydowanie najliczniej reprezentowanych Niemcach, drugą co do liczby stoisk siłą tych targów; w Düsseldorfie pokazało się 146 firm z Państwa Środka). Stosunek wystawców do zwiedzających Chińczyków i Japończyków był ambiwalentny. Bywało, że przyglądający się
maszynom z bliska i błyskający fleszami aparatów Azjaci byli niecierpliwie przeganiani przez obsługę. Widać, że ludzie nadal boją się piractwa przemysłowego, z którego Chiny – ciągle podchodzące do kwestii własności intelektualnej dość liberalnie – są od lat dobrze znane.
Niektóre firmy wprost zakazywały robienia fotografii, jeśli nie były one ogólnymi ujęciami stoisk. Tak jak firma Bosch, wyróżniająca się stoiskiem o największych wymiarach (2 tys. m2). Ponieważ jednak koncern pokazał imponującą liczbę premier, miał zapewne więcej od konkurencji powodów, by chronić swoją intelektualną własność przed wścibskimi (skośnymi?) oczami.
W tym miejscu jeszcze jedno spostrzeżenie. Otóż oprócz angielskiego, niemieckiego i chińskiego, językiem powszechnie rozbrzmiewającym na targach był rosyjski. Nasi wschodni sąsiedzi byli słyszani i w Messe Düsseldorf, i w ekskluzywnych butikach w centrum miasta. Z obecnością wystawców było już gorzej: Rosja przygotowała na Interpack tylko 10, a Ukraina 4 stoiska.
Kluczowe słowo: ekorozwój
Jeszcze przed rozpoczęciem targów organizatorzy wymieniali tematy, którym w głównej mierze poświęcone będą prezentacje wystawców: zrównoważony rozwój (albo ekorozwój), bezpieczeństwo oraz wygoda użytkowania.
W efekcie, gdzie się człowiek nie obejrzał, mógł zobaczyć lub usłyszeć powtarzane niczym mantrę słowo „sustainability” (czyli zrównoważony rozwój). Firmy prześcigały się w przekonywaniu zwiedzających, że ich rozwiązania powstawały z myślą o ochronie zasobów nieodnawialnych i środowiska naturalnego. Maszyny pobierające mniej energii dzięki skróceniu czasu narządu i uproszczeniu procesów produkcyjnych, farby i kleje o ograniczonej zawartości niebezpiecznych substancji, folie, które – choć cieńsze i wykonane z mniejszej ilości tworzyw sztucznych – zachowują swoją wytrzymałość: o tym mówiło się wszędzie. Tematowi zrównoważonego rozwoju była w dużej mierze poświęcona wydzielona prezentacja w hali 11 pt. Metal Packaging Plaza (po raz pierwszy na Interpacku): miejsce spotkań i dyskusji osób związanych z opakowaniami metalowymi. Dieter Klewer z firmy Huber Packaging Group żałuje, że metal – przy całej masie zalet z jego stosowania – nie zdołał przebić się do świadomości klientów jako materiał o potencjale równym tekturze czy tworzywom sztucznym. – Aluminium nie traci swoich właściwości nawet po wielokrotnym przetworzeniu, a ruda żelaza jest materiałem praktycznie niezniszczalnym; gdyby zapotrzebowanie na nią – np. w budownictwie czy motoryzacji – nie rosło w tempie ekspresowym, ale utrzymywało się na stałym poziomie, to praktycznie nie musielibyśmy wydobywać jej z ziemi – tłumaczył mi na stoisku. Dodatkową korzyścią są znaczne – oceniane na 70 proc. – oszczędności energii uzyskiwane dzięki recyklingowi stali (w porównaniu z kosztami wydobycia i przetwarzaniu rudy), a także zmniejszona – z tego samego powodu – aż o 48 mln ton emisja dwutlenku węgla do atmosfery. Mój rozmówca przyznał jednocześnie, że jest jeszcze wiele do zrobienia, by ludzie przekonali się o wartości metalu jako materiału opakowaniowego. – Niestety brakuje nam środków, by mówić głośniej i np. reklamować w telewizji naszą sprawę – dodał. Z tym większą radością biznes metalowy przyjął zaproszenie organizatora targów, by zaprezentować się podczas Interpacku w wydzielonej części jednej z hal.
Kwestii zrównoważonego rozwoju poświęcona była także wystawa „Save Food!”, zwracająca uwagę na niewyobrażalne ilości artykułów spożywczych, które trafiają na wysypiska śmieci tylko dlatego, że ze względu na złe opakowanie – lub jego brak – psują się, zanim zostaną zjedzone. Marnotrawstwo żywności na całym świecie może sięgać w skali globalnej nawet 1,2 mld ton. Na głowę statystycznego mieszkańca wysoko uprzemysłowionego kraju przypada ok. 300 kg zmarnowanej żywności rocznie (z tego większość marnują indywidualni konsumenci). Nic dziwnego, że zwiększenie świadomości i zmiana zachowań użytkowników są niezbędne – mówił przed targami Robert van Otterdijk, przedstawiciel FAO (Organizacji Narodów Zjednoczonych do Spraw Wyżywienia i Rolnictwa), która zaangażowała się we wspieranie inicjatywy Save Food!
Do zobaczenia za trzy lata
Interpack przeszedł już do historii. Organizatorzy, tradycyjnie, odtrąbili spektakularny sukces. Uczestników czeka teraz przekopywanie się przez masę wizytówek i dopinanie kontraktów, które obiecali im klienci; jeśli choć część z nich dojdzie do skutku, też będą mogli być zadowoleni. Jedno jest pewne: sektor opakowań trzyma się mocno, o czym świadczą wypełnione wystawcami hale i korytarze pełne zwiedzających.