Karton-Pak SA z Nowej Soli to firma z długą tradycją w branży producentów opakowań jednostkowych z kartonów i tektur litych, jednak jeszcze kilka lat temu nie wyróżniała się na tle innych tego typu firm w Polsce. W 2010 r., dzięki inwestycjom za kilkadziesiąt milionów złotych, dołączyła do ekskluzywnego grona najnowocześniejszych przedsiębiorstw produkujących dla światowych koncernów bezpieczne, ekologiczne opakowania na żywność.
Skalę rewolucji, jaka wydarzyła się w nowosolskim przedsiębiorstwie w ostatnich latach, najlepiej obrazują liczby podawane przez jej prezesa Jerzego Saramę: W 1989 r. 210 pracowników wtedy jeszcze państwowej drukarni przetwarzało na opakowania 400 ton tektury miesięcznie; dzisiaj przy zatrudnieniu 185 osób przerabiamy ponad 2 tys. ton tektury. W okresie między 2008 i 2013 r. zanotowaliśmy 100% wzrost produkcji w zakładzie przy takim samym poziomie zatrudnienia. W ostatnim roku nasz wskaźnik eksportu wzrósł o 100%. W wyniku inwestycji w sprzęt i nowe technologie osiągnęliśmy znaczący wzrost wydajności, ograniczenie materiałochłonności, zwiększyliśmy elastyczność dostaw oraz skrócenie ich terminów. Staliśmy się dzięki temu firmą bardziej konkurencyjną wobec innych drukarń w naszym kraju.
W tym roku mija 80 lat od chwili, gdy pierwszy właściciel firmy zaczął parać się przetwórstwem tektury. W latach 60. XX w. upaństwowione po wojnie przedsiębiorstwo zmieniło profil produkcji na opakowaniowy. Minęło 30 lat i na fali demokratycznych przemian początku lat 90. ubiegłego wieku powstała spółka pracownicza, która na 10 lat wyleasingowała majątek drukarni od Skarbu Państwa, a po tym okresie, po spłacie wszystkich rat, przejęła zakład na własność. Inwestując swoje oszczędności 22 lata temu pracownicy zakładu nie przypuszczali, że Karton-Pak wyrośnie na czołowego producenta opakowań dla przemysłu spożywczego w kraju.
Inwestowaliśmy praktycznie od chwili przejęcia firmy od państwa. Było to koniecznością, bo zakład był na początku lat 90. mocno zdekapitalizowany, maszyny i budynki kompletnie wyeksploatowane. Wspierając się kredytami bankowymi i korzystając z dobrej renomy przedsiębiorstwa wśród klientów kupowaliśmy używane maszyny i z ich pomocą wypracowywaliśmy środki na kolejne zakupy. W drugiej połowie lat 90. było nas już stać na nowe maszyny, a od 2010 r. i po pozyskaniu wielomilionowych środków na rozbudowę wyznaję zasadę: kupować tylko to, co najnowocześniejsze i najwydajniejsze na rynku –podkreśla prezes Sarama.
Do 1998 roku gros zleceń trafiało do drukarni z firm produkujących chemię gospodarczą, a zwłaszcza proszki do prania. W latach 90. mieliśmy co najmniej 50-proc. udział na polskim rynku w tym segmencie opakowań i było tak do momentu gwałtownej ekspansji opakowań giętkich z tworzyw sztucznych – mówi Jerzy Sarama. Poszukująca nowych rynków drukarnia od końca lat 90. XX w. zaczęła stopniowo pozyskiwać zlecenia z przemysłu spożywczego. Dopiero jednak inwestycje z 2010 roku ograniczyły do minimum (ok. 5%) udział sektora niespożywczego w produkcji firmy. Skoro wdrożyliśmy reżimy technologiczne do produkcji bezpiecznych opakowań dla przemysłu spożywczego, łącznie z opakowaniami do bezpośredniego kontaktu z żywnością, to naturalną koleją rzeczy stało się stopniowe zanikanie innych zleceń – tłumaczy prezes Karton-Paku.
Obecnie jego firma dostarcza opakowania dla szerokiego asortymentu produktów żywnościowych: na słodycze, płatki śniadaniowe, żywność suchą i mrożoną oraz wielopaki. Zamówienia spływają przede wszystkim od dużych koncernowych klientów, coraz częściej spoza granic kraju. Odbiorcy zagraniczni, którzy jeszcze niedawno postrzegali polskich dostawców jako niepewnych, po kilkumiesięcznej współpracy przekonują się, że nie tylko nie ustępujemy poziomem zachodnioeuropejskiej konkurencji, ale wręcz często ją przewyższamy jakością, a przede wszystkim elastycznością – mówi Jerzy Sarama i dodaje: Nie boimy się wyzwań, mamy doskonały system kontroli jakości: od przygotowania projektu, przez druk, aż do momentu wyjazdu palet z gotowymi produktami cały proces jest nadzorowany i ilość reklamacji jest w przypadku Karton-Paku marginalna, na poziomie ułamka procenta.
Aby utrzymać ten wysoki poziom, niezbędne są ciągłe inwestycje. W nowosolskiej drukarni pracują najnowocześniejsze offsetowe maszyny drukujące, a także doskonałej jakości urządzenia introligatorskie. W 2010 r. trafiły do drukarni dwie sztance Heidelberga w formacie B0 – pierwsze maszyny tego producenta w Karton-Pak, stanowiące część szeroko zakrojonej inwestycji obejmującej także zakup nowoczesnej maszyny drukującej w dużym formacie, budowę nowej hali druku offsetowego i magazynów. W bieżącym roku do sztanc dołączyły dwie supernowoczesne składarko-sklejarki Heidelberga Diana w odmiennych konfiguracjach: Diana X 115B „high speed” do klejenia jednopunktowego z najwyższymi prędkościami (do 650 m/min) oraz Diana X 115X z modułem do obracania wykrojów, przeznaczona do wielopunktowego klejenia klejem na zimno lub na gorąco szczególnie skomplikowanych konstrukcyjnie opakowań. Nie mniej istotną część inwestycji stanowiła kompletna linia logistyczna do pakowania wyrobów opuszczających sklejarki: z dwoma robotami, półautomatami do formowania pudeł zbiorczych oraz automatami do zamykania i zaklejania pudeł, przenośnikami rolkowymi i automatycznym urządzeniem do foliowania palet.
Do maszyn produkowanych przez Heidelberga mamy w Karton-Pak szczególny sentyment, bo to właśnie niemiecki koncern przejął firmę Jagenberg. Tę samą, której sklejarka pracuje w naszej drukarni od 1989 r. i jest nadal sprawna i wydajna! – tłumaczy Jerzy Sarama.
Sentyment sentymentem, ale Zbyszek Krugiełka, kierownik sprzedaży w dziale Introligatornia – Opakowania w Heidelberg Polska, na wspomnienie fabrycznych testów pierwszej w Karton-Pak składarko-sklejarki Heidelberga (modelu „high speed”) jeszcze dzisiaj z podziwem kręci głową. Dostaliśmy zadanie wyprodukowania dwóch rodzajów opakowań różniących się wielkością: na mleko dla niemowląt i mrożoną pizzę. W przypadku opakowań klejonych liniowo kluczowa jest wysoka prędkość pracy i to właśnie chciał sprawdzić prezes, który na testy do naszej fabryki w Wiesloch przyjechał z 20 tonami wyciętych opakowań. Na szczęście okazało się, że uzyskane prędkości klejenia całkowicie zadowalają klienta i są znacznie wyższe od wydajności uzyskiwanych na maszynach konkurencji. W przypadku opakowań na pizzę co 4 sekundy schodziło jedno pudło zbiorcze z gotowymi opakowaniami. Prócz składarko-sklejarki drukarnia zainwestowała jeszcze we wspomnianą linię pakującą z urządzeniami peryferyjnymi do automatycznego nakładania wykrojów i pakowania sklejonych opakowań. Bo żaden człowiek nie poradziłby sobie z odbieraniem pudeł z gotowymi opakowaniami co kilka sekund ani z ułożeniem 36 pudeł w stos na palecie o łącznym ciężarze 500-600 kg w kilka minut.
Warto dodać, że Diana X 115B „high speed” jest wyposażona w pełen system kontroli gwarantujący optymalną jakość klejonych opakowań. W procesie klejenia sprawdzane są jakość i dokładność położenia ścieżki klejowej, a wadliwe opakowania są automatycznie wyrzucane z maszyny. Uzupełnieniem systemu jest czytnik kodów, który zapobiega wymieszaniu produkcji z różnych zleceń.
Przy drugiej Dianie skala wyzwań dla producenta była jeszcze większa. Wspomina prezes Jerzy Sarama: Do momentu jej zakupu zakład koncentrował się na produkcji dość prostych opakowań. Gdy jeden z naszych kluczowych klientów zapytał, czy wykonamy również znacznie bardziej skomplikowane pod względem konstrukcyjnym opakowania, uznałem, że jest to doskonała okazja, aby rozwijać się razem z rynkiem, i zacząłem szukać dostawcy odpowiednio zaawansowanej technicznie maszyny, która poradzi sobie z opakowaniem klejonym wielo
punktowo i obracanym w trakcie klejenia (czyli de facto dwóch składarko-sklejarek połączonych modułem obrotowym). Dzisiaj nie żałuję tej decyzji, bo choć początki nie były łatwe, to obecnie osiągnęliśmy satysfakcjonującą wydajność i rozwijamy ten segment. W praktyce kupiłem lepszą maszynę niż potrzebowałem, bo w ten sposób następne, jeszcze bardziej skomplikowane zlecenia będziemy mogli zrealizować bez kolejnych inwestycji.
Zbyszek Krugiełka podkreśla, że oprócz zdolności klejenia skomplikowanych opakowań, poszukiwaną linię musiała także charakteryzować duża wydajność: Opakowanie, na którym testowaliśmy naszą Dianę, miało być produkowane w milionowych nakładach. W tym przypadku prędkość (w Dianie X 115X maksymalnie 400 m/min) staje się wartością kluczową, ponieważ klient wymaga, aby dostarczyć mu w krótkim czasie odpowiednią ilość opakowań, a niedotrzymanie terminów grozi wysokimi karami. Również w tym przypadku wydajność maszyny była ponad 25% większa niż na maszynach konkurencji przy zachowaniu tej samej jakości klejenia.
Z tego samego powodu Karton-Pak szczyci się zdolnością produkcji w systemie „just-in-time”. Skala wykonywanej przez nas produkcji przy ograniczonej powierzchni magazynowej stanowi duże wyzwanie logistyczne i dotyczy to zarówno logistyki surowca, jak i wyrobów gotowych. Dzięki bardzo wydajnym maszynom – także Heidelberga – sami ustalamy, kiedy rozpocząć realizację zlecenia, by klient otrzymał opakowania na czas. Nasi odbiorcy często nie zdają sobie sprawy, jak bardzo jesteśmy elastyczni. Ich zdaniem siedmiodniowy termin na realizację zamówienia to proszenie się o kłopoty; u nas zdarza się, że jednego dnia rano przyjeżdża tektura, a następnego wyjeżdża w formie gotowego wyrobu, oczywiście tylko wtedy, gdy nie ma potrzeby sezonowania arkuszy po druku – przyznaje prezes drukarni.
Karton-Pak w kryzysowych czasach nie narzeka na kryzys. Firmy stawiające na nowoczesne i wydajne maszyny unikają problemów, bo wzrost wydajności skutkuje obniżką kosztów jednostkowych, skróceniem terminów realizacji zleceń, wysoką jakością pod kontrolą i dzięki temu wzrostem konkurencyjności. Możemy utrzymywać w ryzach nasze koszty, bo produkujemy coraz więcej i z większą wydajnością. To credo Jerzego Saramy w przypadku Karton-Paku sprawdza się idealnie.