Amerykanin w Paryżu, czyli Primera na targach Emballage
1 Jan 1970 13:57

Na tegorocznych targach Emballage swoją atrakcyjną ofertę zaprezentowała Primera Europe, oddział amerykańskiej firmy Primera Technology. Paryska wystawa była miejscem europejskiej premiery nowej drukarki LX2000e. O firmie, jej filozofii pracy oraz portfolio urządzeń opowiedział prezes Primera Europe, Andreas Hoffmann. W 2014 roku firma Primera Technology obchodziła swoją 40. rocznicę powstania. Czy od początku była związana z rynkiem druków specjalistycznych? Andreas Hoffmann: Firma została założona w 1974 roku w amerykańskim Minneapolis pod nazwą Fargo Electronics i w początkach działalności zajmowała się produkcją wag przemysłowych. Po dwóch latach jej założyciel rozpoczął konstruowanie pierwszych drukarek transferowych; do dzisiaj rozwiązania stworzone w naszej firmie wykorzystują czołowe firmy produkujące takie urządzenia, m.in. Zebra i Data Mix. Sprzedawanie swych patentów stanowi zresztą element filozofii firmy Primera. Zdajemy sobie sprawę, że jako przedsiębiorstwo zatrudniające tylko 200 pracowników nie mamy szans konkurowania na rynku z wielkimi firmami takimi jak Kodak czy HID, dlatego po osiągnięciu określonej wielkości produkcji sprzedajemy technologię konkurencji i angażujemy się w kolejny projekt. Przykładem może być opracowana przez nas technologia cyfrowego zadruku plastikowych identyfikatorów i dowodów tożsamości, którą sprzedaliśmy firmie HID i z której obecnie korzysta światowy lider w tej dziedzinie Assa Abloy. W naszym portfolio mamy drukarki do różnego typu specjalistycznych zastosowań: do druku na dyskach optycznych (CD, DVD, Blu-ray), na identyfikatorach z tworzyw sztucznych, na szkiełkach mikroskopowych czy pojemnikach na materiały tkankowe. Obecnie najbardziej aktywnie działamy na rynku etykiet, ochrony zdrowia (w zakresie rozwiązań do obrazowania medycznego, zarządzania dokumentacją medyczną, archiwizowania, śledzenia pacjenta) oraz dysków optycznych. Naturalnie na targach Emballage prezentujemy swoją ofertę przeznaczoną do produkcji etykiet. Jakie urządzenia można obejrzeć na Waszym stoisku? A.H.: Po raz pierwszy w Europie prezentujemy naszą nową drukarkę LX2000e, która miała światową premierę na tegorocznych targach Labelexpo Americas w Chicago. To urządzenie zdolne konkurować z drukarkami pracującymi w technologii Memjet, wyposażonymi w dużą, nieruchomą głowicę drukującą z tysiącami mikrodysz nanoszących atrament na przesuwającą się pod nimi wstęgę, a w efekcie oferującymi bardzo szybki druk. Nasze dotychczasowe drukarki – modele LX400e i LX900e – charakteryzują doskonała jakość druku, ale stosunkowo niewielka prędkość pracy i wysoki koszt produkcji etykiet. Drukują one w konwencjonalnej technologii, gdzie głowica przesuwa się nad papierem. Technologia Memjet ma swoje zalety i wady. Do pierwszych należy bardzo duża prędkość drukowania, dużo większa od tradycyjnej technologii inkjetowej. Jej ograniczeniem jest jednak brak możliwości kontynuowania druku po jego zatrzymaniu, ponieważ nawet krótki przestój w produkcji powoduje zasychanie atramentu w dyszach. To sprawia, że w przypadku zanieczyszczenia głowicy nie można też – inaczej niż w przypadku tradycyjnego inkjetu – zatrzymać na moment produkcji i jej przeczyścić. W rezultacie poszukiwań złotego środka – wysokiej jakości etykiet i dużej szybkości pracy przy atrakcyjnej cenie – stworzyliście LX2000e? A.H.: Zgadza się. Prace nad naszą nową drukarką trwały rok; w ich trakcie nawiązaliśmy doskonałą współpracę z firmą HP, która pomogła nam stworzyć maszynę z pojemnymi kartridżami na atrament i dużą głowicą drukującą. W efekcie możliwe jest drukowanie z prędkością 6 cali/minutę, czyli naprawdę szybko. W porównaniu z technologią Memjet nasza drukarka może drukować atramentami pigmentowymi odpornymi na promienie ultrafioletowe i znacznie lepiej nadaje się do zadrukowywania podłoży niższej jakości (np. niepowlekanego papieru), podczas gdy atramenty barwnikowe (dye-based) stosowane w maszynach memjetowych są przeznaczone do zadruku papierów powlekanych. Istotna jest również cena: nasza nowa drukarka kosztuje połowę tego, co urządzenia w technologii Memjet, zapewnia koszty materiałowe zbliżone do inkjetu i doskonale nadaje się do wielu zastosowań. Uważam, że to maszyna doskonale dopasowana do potrzeb wielu klientów z segmentu małych i średnich przedsiębiorstw, którzy poszukują drukarki do szybkiego drukowania kilku tysięcy etykiet, ekonomicznej, w dobrej cenie i niewymagającej kosztownych inwestycji. LX2000e jest wyposażona w połączenie bezprzewodowe, posiada złącze sieci Ethernet i kolorowy wyświetlacz. Maszyna jest bardzo solidna, przykrywana trwałą metalową obudową. Co szczególnie warte podkreślenia, wymaga zaledwie 12-woltowego zasilania, a w trybie pracy zużywa zaledwie 30 watów/godzinę (1,5 W w trybie bezczynności), co czyni ją najbardziej energooszczędną spośród naszych maszyn. Ponieważ można ją zasilać z zewnętrznych akumulatorów, znalazła ciekawe zastosowanie: transportowana na wózku służy do drukowania „na żywo” etykiet z cenami umieszczanych na półkach w supermarketach, stanowiąc atrakcyjną alternatywę dla drukowania ich w biurze, a potem mozolnego dopasowywania właściwej etykiety do produktu. Ten pomysł spotkał się z dużym powodzeniem u klientów i stopniowo zyskuje na popularności. LX2000e nie jest jednak jedynym urządzeniem pokazanym w Paryżu? A.H.: Klienci mogą zobaczyć również inne urządzenia naszej firmy, m.in. drukarki LX900e oraz CX1200e, a także imprinter do druku na folii FX400e, etykieciarkę AP362e do półautomatycznej aplikacji etykiet na pojemniki cylindryczne (butelki, puszki, słoiki i tubki), aplikator etykiet na płaskie powierzchnie AP550e, a także system cyfrowego wykańczania po druku FX1200e. Imprinter FX400e narodził się przed kilku laty jako rozwiązanie problemu typowego dla cyfrowych drukarek inkjetowych, czyli braku możliwości nadruku złoceń, srebrzeń oraz kolorów metalizowanych. Doszliśmy do wniosku, że zamiast je drukować, można nakładać wybiórczo folię. Firmę oferującą rolki folii o odpowiednim połysku znaleźliśmy aż w Japonii, potem nawiązaliśmy partnerstwo z producentem drukarek termotransferowych, uruchomiliśmy produkcję i dzisiaj nasze rozwiązanie doskonale się sprzedaje. Szczególnie atrakcyjnym rynkiem dla tego produktu są kraje Bliskiego i Środkowego Wschodu, w których obecność złoceń na etykietach jest warunkiem niezbędnym dla przyciągnięcia uwagi klientów. Nasze imprintery są wykorzystywane do nanoszenia srebrnego napisu Coca-Cola na etykiety przeznaczone na pojemniki z tym napojem, bo tamtejszy rynek woli ten kolor od białego. Nowym produktem na stoisku jest również aplikator etykiet AP550e, przeznaczony do etykietowania płaskich opakowań w rodzaju pudełek, prostokątnych butelek czy torebek z czipsami. Urządzenie wykorzystuje technologię tzw. flying label application, w której etykieta jest delikatnie dociskana do powierzchni za pomocą piankowej rolki, zatem nie wymaga stosowania kosztownych, hałaśliwych i psujących się kompresorów powietrza stosowanych przy bezdotykowych aplikatorach. Kto jest odbiorcą Waszych urządzeń? A.H.: Współpracujemy z firmami z rynku małych i średnich przedsiębiorstw, drukującymi od kilkuset do kilku tysięcy etykiet dziennie. Nasze drukarki trafiają do użytkowników końcowych (właścicieli gospodarstw rolnych, winnic, małych firm kosmetycznych), ale również studiów reprograficznych, które nie chcą narządzać swoich kosztownych maszyn fleksograficznych albo dużych drukarek cyfrowych do krótkich nakładów etykiet. Mogę z pełną odpowiedzialnością podkreślić, że pod względem jakości i atrakcyjności etykiet drukowanych na naszych urządzeniach w niczym nie ustępujemy znacznie większym i droższym maszynom, a często je wyprzedzamy. Oczywiście jednostkowy koszt ich druku jest wyższy, jednak umożliwia otrzymanie w krótkim czasie niewielkich ilości pięknych, błyszczących etykiet na butelkę szampana, szamponu czy produktu spożywczego – bez żadnego narządu i konieczności przestawiania produkcji. Mamy również wielu dużych odbiorców, takich jak Ferrero, którzy nie produkują na naszych urządzeniach komercyjnych etykiet, ale wykorzystują je do przygotowywania krótkich serii wykorzystywanych w trakcie testów konsumenckich, przed wypuszczeniem nowych produktów na rynek. Inny przykład to firma Henkell & Co., ogromny niemiecki producent win musujących, który tygodniowo wypuszcza na rynek setki tysięcy butelek swoich trunków. Zdarza się, że do fabryki dzwoni klient, który chciałby otrzymać z dnia na dzień paletę z winem, ale z własną etykietą. Do tego celu też wykorzystywane są nasze urządzenia. Nie jesteśmy jedynym producentem takich urządzeń, jednak oferujemy klientom interesujące i unikalne innowacje, takie jak wielogłowicowy mechanizm cięcia etykiet, znacznie szybszy od powszechnie stosowanego rozwiązania jednogłowicowego. Używamy też najnowocześniejszej technologii laserowej. Każdy klient może odwiedzić nasze stoisko z własnym plikiem, wydrukować próbkę i naocznie przekonać się o jakości naszych urządzeń. Działamy na globalną skalę, a nasze urządzenia pracują w 222 krajach świata! Europejski oddział firmy – Primera Europe – obsługuje cały rynek EMEA, czyli Europę, Środkowy Wschód oraz Afrykę; Primera Asia Pacific z główną siedzibą w Australii oraz magazynami i centrum logistycznym w Hongkongu działa w krajach azjatyckich. Główna siedziba firmy znajduje się w amerykańskim Plymouth, skąd obsługiwani są klienci w Ameryce Północnej i Południowej. W USA powstają również wszystkie nasze urządzenia; oparliśmy się popularnemu trendowi przenoszenia produkcji do Azji. W jaki sposób dajecie sobie radę z obsługą tak rozległego terytorium? A.H.: Mamy techników, którzy w razie konieczności są w stanie dotrzeć do każdego klienta w każdym miejscu na Ziemi, zwłaszcza w celu instalacji dużych maszyn. Mniej więcej połowa nowych klientów woli odwiedzić nas osobiście – wówczas płacimy za ich pobyt oraz pełne szkolenie z obsługi urządzeń. Jednak przy mniejszych i tanich maszynach – np. drukarkach w rodzaju LX400e czy LX900e – wysyłanie serwisantów bądź instalatorów do krajów odległych o tysiące kilometrów nie ma sensu. Wtedy korzystamy z partnerów, których sieć działa w wielu krajach świata (w Polsce jest to firma Nowe Media). W pozostałych przypadkach, gdy dochodzi do awarii, wysyłamy do klienta maszynę zastępczą za pośrednictwem kurierów. Jesteśmy bardzo elastyczni i wsłuchujemy się w głosy klientów. Po wprowadzeniu na rynek nowego urządzenia zaczynamy odbierać od nich informacje: czy działa właściwie, czy można je usprawnić? Na bieżąco analizujemy odpowiedzi, wprowadzamy sugerowane usprawnienia i na ogół po kilku tygodniach naszą fabrykę zaczynają opuszczać modele pozbawione pierwotnych wad. W ciągu pierwszych 3-6 miesięcy od premiery produktu wprowadzamy w nim przeciętnie od 100 do 150 poprawek – zwykle bardzo drobnych i niewpływających na funkcjonalność maszyny (choćby przeniesienie jakiejś śrubki czy zmiana w oprogramowaniu), ale istotnych dla klienta. To nasza duża zaleta. Producenci w rodzaju Epsona budują 10 tys. maszyn i wysyłają je do magazynów, by czekały na klientów; one wszystkie trafią do klientów z pierwotnymi niedoskonałościami. Tę otwartość widać również w naszej siedzibie, gdzie dział programistów, technologów i produkcja mieszczą się w tym samym budynku, oddzielone szybą. To pozwala na stały kontakt i wymianę pomysłów. Dlatego mogę obiecać, że wkrótce dotrą do Państwa informacje na temat kolejnych ekscytujących rozwiązań i urządzeń stworzonych w Primera Technology. Dziękuję za rozmowę.