Plast-Box: nowe logo na 30-lecie
1 Jan 1970 12:26

Sorry, this entry is only available in Polski. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Firma Plast-Box, producent opakowań z tworzyw sztucznych o międzynarodowej renomie, wkracza w 2017 rok z nową identyfikacją wizualną. Zmiana logotypu na nowocześniejszy odzwierciedla skalę przemian, jakie dokonały się w słupskiej firmie w ostatnich kilku latach.

03aNowy rok 2017 firma Plast-Box przywitała nowym logo, stanowiącym bardziej stonowaną, spokojniejszą wersję poprzedniego logotypu. Skąd pomysł na taką zmianę?

Krzysztof Pióro: Już przed kilkoma laty doszliśmy do wniosku, że dobrze byłoby unowocześnić nasz system identyfikacji wizualnej, którego głównym elementem jest logotyp spółki. Pamiętajmy, że logo używane przez nas do tej pory powstało dobre 15 lat temu.

Wdrożenie zmiany nie było łatwe, nie tylko ze względu na sentyment do starego logotypu, ale także skalę wyzwania, które tak banalna z pozoru czynność, jak wybór nowego logo, stawia przed uczestnikami tego procesu. Nie chcieliśmy, by podjęła je jedna osoba; zależało nam na konsensusie. Dlatego utworzyliśmy kilkuosobową grupę – m.in. z moim udziałem – w której każdy miał równorzędny głos. Proces akceptacji wydłużały spory o to, który projekt jest najlepszy i który zostanie najlepiej przyjęty przez pracowników. Gdy wreszcie doszliśmy do porozumienia, okazało się, że wybrane logo za bardzo przypomina logotyp innego przedsiębiorstwa – spoza naszej branży – więc musieliśmy się wycofać i zacząć od początku. Dlatego trwało to tak długo.

Ktoś, kto uważa, że wymyślenie logotypu jest błahostką, bardzo się myli. Dla mnie wprowadzenie nowego znaku i nowej kolorystyki było wysiłkiem ocierającym się o mękę. Jestem skłonny zaryzykować stwierdzenie, że łatwiej byłoby mi zainwestować 20 mln złotych w nowe maszyny niż ponownie przechodzić proces wymyślania nowych kształtów czy kolorów graficznego znaku przedsiębiorstwa. 

Poprzedni znak graficzny składał się z kilku kolorów oraz nazwy firmy w kolorze czarnym. Obecny wykorzystuje inną czcionkę, inną grafikę (choć nasuwającą skojarzenia z poprzednikiem), ale najbardziej rzucającą się w oczy zmianą 

jest kolorystyka utrzymana w kilku odcieniach niebieskiego. 

K.P.: Zależało nam, by kolor był przyjemny i powszechnie akceptowany, a także bezpieczny i łatwy w reprodukcji. Uznaliśmy, że niebieski to stonowana barwa o „biznesowym” charakterze, kojarząca się z profesjonalizmem. Na temat konkretnych odcieni zasięgnęliśmy fachowych opinii drukarzy, którzy najlepiej wiedzą, że niektóre z nich trudno jest potem odtworzyć w druku. 

Czy wysiłek, o którym Pan wspomniał, wart był swojej ceny? Klienci docenili jakość nowego logo?

K.P.: Opinie klientów są najważniejsze, ale – co chcę podkreślić – bardzo zależało nam na zdaniu naszych pracowników. Istotne jest, by identyfikowali się oni ze swoim miejscem pracy i czuli, że pracują w fajnej firmie, która fajnie wygląda (z pełną świadomością używam tutaj tego potocznego określenia). Staje się to przedmiotem ich dumy i zadowolenia; mogą się chwalić, że zatrudnia ich nowoczesne przedsiębiorstwo, a wtedy łatwiej się z nim utożsamić. W grupie opracowującej nową identyfikację wizualną zgadzaliśmy się co do tego, że ciąg pozytywnych, emocjonalnych skojarzeń – jakie wywołuje nawet tak drobna z pozoru rzecz jak atrakcyjny logotyp – ma duże znaczenie.

Pracownik, który utożsamia się ze swym miejscem pracy, czuje się za nie odpowiedzialny. A wtedy baczniej przygląda się temu, co go otacza, i jest bardziej skłonny do proponowania zmian na lepsze. 

Jesteśmy firmą B2B, czyli dostarczamy produkty do innych firm, a nie odbiorców końcowych. To sprawiło, że rebranding i zaznajamianie naszych klientów z nowym logo przebiegały znacznie spokojniej niż w przypadku firm kierujących swą ofertę bezpośrednio do konsumentów, gdzie cały proces musi być zaplanowany na konkretny dzień. O zmianie z wyprzedzeniem poinformowaliśmy klientów, by nie zaskoczyły ich dokumenty z nowym logotypem. 

Czy ze zmianą identyfikacji wizualnej Plast-Box wiążą się jakieś zmiany w stylu Waszej pracy z klientami?

K.P.: Nie zmienia się tego, co doskonale funkcjonuje. Od początku jesteśmy wierni dwóm kluczowym zasadom, które pozwalają odnieść sukces w działalności B2B: po pierwsze utrzymaniu dobrej reputacji (czyli zaufania klienta do naszej firmy i oferowanych przez nią produktów), a po drugie umiejętności budowania dobrych relacji osobistych z klientami.

Plast-Box jest producentem sztywnych opakowań z tworzyw sztucznych. Zdecydowana większość z nich to wiaderka, wykorzystywane do pakowania na wysokowydajnych liniach produktów dla branż spożywczej, chemicznej i budowlanej. Dla naszych odbiorców, wśród których mogę wymienić firmy takie jak: Henkel, Caparol, PPG, Dawton, Prymat, kluczowa jest pewność, że po wyładowaniu z samochodu te opakowania można kierować od razu na linie pakujące i że niezależnie od rodzaju produktu (napełnianego na gorąco lub zimno, płynnego lub sypkiego) nie stanie się z nimi nic niepożądanego – że nie odkształcą się w procesie napełniania, następnie wiezione w kilkudziesięciostopniowym mrozie do odbiorcy nie rozszczelnią się i nie popękają. Że klientowi nie urwie się uchwyt, a wieczko wiaderka uda się otworzyć bez łamania sobie paznokci. 

Dlatego zmiany logo i kolorystyki nie należy traktować jako działań zapowiadających rewolucję w naszych kontaktach z klientami. Może to być natomiast okazja do osobistego odświeżenia i ożywienia kontaktów z wieloma spośród setek naszych odbiorców. 

Nowe logo stanowi odzwierciedlenie ewolucji, którą obserwuje Pan – jako członek najwyższego kierownictwa Plast-Box – od 2012 roku. 

K.P.: W tym okresie rzeczywiście wiele się zmieniło. Po pierwsze: poziom sprzedaży i rentowność. Gdy w 2012 r. zjawiłem się w firmie Plast-Box, była to wyraźnie mniejsza firma niż obecnie; 

w 2016 r. jako grupa kapitałowa uzyskaliśmy rekordowe 152,7 mln złotych skonsolidowanych przychodów oraz 10,1 mln złotych skonsolidowanego zysku netto. Po drugie: jeszcze kilka lat temu specjalizowaliśmy się w opakowaniach wyłącznie dla branż chemicznej i budowlanej; dzisiaj jesteśmy bardziej kojarzeni z sektorem spożywczym (gdzie trafia już ponad 50% naszej produkcji) niż chemicznym. To bardzo ważne dla inwestorów, bo branża spożywcza jest nie tylko większa, ale także bardziej stabilna, gdyż nie podlega sezonowym wahaniom sprzedaży. 

Plast-Box powstał przed 30 laty jako mała firma rodzinna, a obecnie jest spółką, która blisko 60% przychodów uzyskuje z eksportu, sprzedając produkty do niemal wszystkich krajów europejskich. 

Aby to było możliwe, konieczne jest stałe unowocześnianie przedsiębiorstwa. W spółce Plast-Box przez ostatnie 5 lat na ten cel przeznaczyliśmy 50 mln złotych. To sprawia, że ktoś, kto był w naszym słupskim zakładzie przed 5 laty, może się mocno zdziwić. Maszyny wraz z oprzyrządowaniem, formy wtryskowe, sieci komputerowe, systemy zarządzania i kontroli jakości – to wszystko jest na najwyższym światowym poziomie. Ta sama zasada dotyczy również dostaw surowca. Kupujemy go wyłącznie u największych producentów, którzy zapewniają najwyższą jakość i czystość granulatu. 

Czy zasada utrzymania najwyższej jakości dotyczy również Waszej spółki-córki działającej na Ukrainie? W jaki sposób sytuacja polityczna u naszego wschodniego sąsiada wpływa na Wasz biznes?

K.P.: Tamta fabryka jest jeszcze nowocześniejsza od polskiej, bo o ile w Słupsku zaadaptowaliśmy na nasze potrzeby już istniejącą infrastrukturę, co nakłada zrozumiałe ograniczenia, to fabryka w Czernihowie powstała od podstaw, wg najlepszych wzorców nowoczesności i efektywności. Jej wyposażenie nie ustępuje polskiemu, a w niektórych aspektach produkcji nawet je wyprzedza. 

Wydaje się, że ukraiński rynek najgorsze ma już za sobą. Sytuacja wojenna spowodowała załamanie gospodarki, w tym duży spadek wartości hrywny, co odbiło się na naszych przychodach i pogorszyło zyskowność grupy kapitałowej w 2014 roku. Obserwujemy stopniowe poprawianie się sytuacji makroekonomicznej, a od lutego 2015 roku ukraińska waluta zachowuje się w sposób stabilny.

Ukraina odnosi ostatnio duże sukcesy jako dostawca produktów spożywczych na rynki europejskie: od zbóż, przez owoce i warzywa, aż po mięso drobiowe. To dla nas, jako dostawcy opakowań, doskonała wiadomość. Jeśli nastąpi dalsza normalizacja sytuacji politycznej i ekonomicznej, staniemy się beneficjentami naszej silnej pozycji w tym kraju. 

Niedawno świętowaliśmy początek nowego roku. 

Proszę opowiedzieć, jak wygląda sytuacja polskiej spółki Plast-Box w Słupsku, Anno Domini 2017?

K.P.: Fabryka w Słupsku zatrudnia 240 osób, spośród których zdecydowana większość jest związana z nami od wielu lat. Sprzedaż spółki matki w Słupsku w 2016 roku osiągnęła poziom 135,6 mln złotych, z zyskiem netto w wysokości 6,6 mln zł. 90% naszych opakowań powstaje z polipropylenu. Posiadamy kilkadziesiąt gniazd produkcyjnych do wytwarzania wiader w technologii wtryskowej, z oprzyrządowaniem firm Husky, Stork oraz KraussMaffei, a także gniazda do produkcji skrzynek. Ok. 90% naszej produkcji stanowią wiadra w zakresie pojemności od 0,5 litra do 33 litrów, na pozostałe 10% składają się skrzynki.

W ofercie wiader posiadamy kilkadziesiąt modeli, które mogą występować w wielu wersjach, być matowe lub przezroczyste, w różnych wersjach kolorystycznych, zdobione etykietami IML lub zadrukowywane metodą offsetu.

Z punktu widzenia inwestorów istotna jest duża dywersyfikacja naszej produkcji. Sprzedajemy opakowania do wielu klientów z całej Europy, dlatego potencjalna utrata nawet dużego odbiorcy nie odbije się negatywnie na naszej sytuacji. 

Czy wykorzystujecie w 100% potencjał produkcyjny fabryki w Słupsku?

K.P.: Obecnie tak, dlatego wciąż musimy inwestować w nowe maszyny. Każdego dnia wyjeżdża od nas od 10 do 15 tirów, co oznacza miesięczną produkcję na poziomie przekraczającym 5 mln sztuk produktów. W ostatnich 2 latach inwestowaliśmy trochę mniej niż w latach poprzednich i wrośliśmy w nasze moce produkcyjne. Pozwoliło to wyraźnie obniżyć zadłużenie kredytowe firmy do bardzo niskiego poziomu.

Niskie zadłużenie to bardzo duży potencjał finansowy dalszego rozwoju. Dysponujemy terenem na rozbudowę fabryki i magazynów, posiadamy małe udziały w rynku europejskim. To wszystko oznacza, że mamy wciąż bardzo dużo do zdobycia, z długoletnią perspektywą. 

Dziękuję za rozmowę.

Z  Krzysztofem Pióro, wiceprezesem zarządu Plast-Box rozmawiał Tomasz Krawczak