Od wielu lat naukowcy z całego świata ostrzegali przed możliwością rozwinięcia się nowych chorób zakaźnych o zasięgu światowym. No i stało się. W ciągu ostatnich miesięcy 2020 roku wirus wywołujący chorobę COVID-19 rozprzestrzenił się na prawie wszystkie zakątki świata, powodując niespotykane perturbacje w wielu sferach życia. Oczywiście bezpośrednim skutkiem pandemii są miliony ludzi zakażonych oraz ogromna liczba zgonów związanych z chorobą COVID-19. W chwili pisania tego artykułu zarejestrowano już ponad 90 milionów potwierdzonych przypadków na całym świecie i prawie 2 miliony zgonów. Oprócz bezpośredniego zagrożenia życia i zdrowia ludności odnotować musimy niewyobrażalny wpływ epidemii na prawie wszystkie dziedziny życia, w tym na gospodarkę.
W bardzo krótkim czasie, wiosną 2020 roku, faktem stała się katastrofalna zapaść światowej gospodarki. Powiązane ze sobą elementy spadku podaży, restrykcji dotyczących kontaktów społecznych, obniżenia popytu i wielu innych doprowadziły w konsekwencji do spadku produkcji i postawiły wiele firm przed widmem bankructwa, a społeczeństwa wobec rosnącego bezrobocia. Konsekwentne działania rządów w większości państw pozwoliły na zahamowanie rozwoju pandemii oraz na uniknięcie katastrofy gospodarczej poprzez wiele działań pomocowych. Powolne znoszenie restrykcji i pomoc finansowa umożliwiły utrzymanie zatrudnienia oraz przetrwanie potencjału gospodarczego w okresie spowolnienia, co przyniosło w miarę szybki wzrost produkcji w okresie po pierwszej fali pandemii w miesiącach letnich. Niestety wraz z jesienią świat zanotował ponowny wzrost zachorowań, a nowe obostrzenia wprowadzane w celu zahamowania rozprzestrzeniania się wirusa prowadzą do kolejnej fali kryzysu ekonomicznego.
Na oficjalnych stronach Unii Europejskiej można było znaleźć pod koniec 2020 r. prognozy gospodarcze dla strefy euro oraz dla całej Unii. W prognozie sporządzonej przez DG ECFIN (Directorate-General for Economic and Financial Affairs) przewidziano, że gospodarka UE skurczy się o 7,4% w 2020 r., a następnie wzrośnie o 4,1% w 2021 r. i o 3% w 2022 r. Oznacza to, że w 2022 r. produkcja w Unii Europejskiej nie osiągnie poziomu sprzed pandemii. Oczywiście prognozy mogą się zmieniać z miesiąca na miesiąc w zależności od rozprzestrzeniania się wirusa, od poziomu surowości wprowadzonych środków w zakresie zdrowia publicznego, realizacji programu powszechnych szczepień, struktury sektorowej gospodarek krajowych oraz skuteczności krajowych działań politycznych. Kluczowym celem polityki większości państw jest zachowanie równowagi pomiędzy bezpieczeństwem zdrowotnym a bezpieczeństwem gospodarczym, które nie mogą być utrzymane bez uwzględnienia ich wzajemnego wpływu na siebie.
W tym samym opracowaniu prognozy dla Polski również przewidują uszczuplenie wielkości gospodarki, chociaż szacowane zmiany mają być korzystniejsze niż w całej Unii. Przewiduje się tutaj spadek PKB o 3,6% w roku 2020 oraz wzrost o 3,3% w roku 2021, a następnie wzrost o kolejne 3,5% w roku 2022. Z kolei Narodowy Bank Polski pod koniec roku przedstawił swoje prognozy dla Polski dotyczące wzrostu cen i PKB na najbliższe kwartały. Raport przewiduje dynamikę PKB w IV kwartale 2020 roku na poziomie -6,5%, w I kwartale 2021 r. na poziomie -4,5%. Dodatnich wartości tempa wzrostu gospodarczego można oczekiwać dopiero w II kwartale 2021 roku, kiedy to dynamika wzrostu może osiągnąć poziom 7,5%. Jak widać, najgorsza sytuacja była w IV kwartale 2020 r. w związku z rozwojem drugiej fali epidemii oraz zaostrzeniem ograniczeń dotyczących aktywności gospodarczej i społecznej. Skala spadku PKB związanego z drugą falą COVID-19 na przełomie roku ma być mniejsza niż w pierwszym okresie pandemii, a obostrzenia mają trwać krócej. Przewiduje się jednak, że przedsiębiorcy będą wstrzymywać się z inwestycjami, nie chcąc poodejmować długoterminowych zobowiązań w czasie dużej niepewności i niekorzystnego klimatu gospodarczego. Jak prognozują ekonomiści z NBP, niski poziom inwestycji powoduje, że oprócz sektora usług najbardziej zagrożone są upadłością firmy z sektora produkcji dóbr inwestycyjnych i ich poddostawców w zakresie komponentów. Opisana sytuacja stanowi problem nie tylko dla branży maszynowej, ale również dla polskiego eksportu, który w 40% pochodzi ze sprzedaży maszyn i urządzeń technologicznych.
Nadzieją na zmianę klimatu i perspektyw rozwojowych jest rozpoczęte pod koniec 2020 roku upowszechnianie szczepionki przeciw COVID-19, które będzie kontynuowane w ciągu 2021 roku. Innym ważnym czynnikiem, który w sposób znaczący może wpłynąć na wzrost gospodarczy w Polsce w nadchodzących latach, jest unijny Fundusz Odbudowy, w ramach którego członkowie Unii Europejskiej będą mogli skorzystać ze środków na odbudowę swoich gospodarek po pandemii. Kraje Unii mają tutaj do dyspozycji 750 mld euro, a Polska jako jeden z największych beneficjentów ma otrzymać 23,1 mld euro w postaci dotacji oraz 34,2 mld euro w formie pożyczek.
Znaczący wpływ na światową gospodarkę w 2020 roku, w tym na branżę opakowaniową, miały zakłócenia w łańcuchu dostaw, które pojawiły się już na początku pandemii. Dotychczas zakłócenia dostaw miały charakter lokalny, spowodowany jakąś siłą wyższą typu pożary, huragany czy trzęsienia ziemi. Jednak tego typu zakłócenia udawało się w miarę szybko usunąć poprzez wybór innych dostawców z terenów nieobjętych kataklizmem. Z reguły czas trwania zakłóceń był na tyle krótki, że po awaryjnym wprowadzeniu dostaw alternatywnych można było wrócić do poprzednich rozwiązań. Światowy zasięg epidemii i kompletna blokada chińskich dostaw na początku pandemii spowodowały zakłócenia w produkcji na wszystkich kontynentach. Niektóre technologie nawet po wznowieniu dostaw surowcowych nie zdołały ponownie rozpocząć produkcji. Przedsiębiorcy próbowali wprowadzać plany awaryjne na podstawie informacji od poddostawców o możliwych opóźnieniach lub braku możliwości dostawy z powodu przerwania łańcucha dostaw w swojej produkcji. Tak właśnie stało się z branżą opakowaniową na świecie i w Polsce. Przy braku dostaw półproduktów oraz surowców do produkcji opakowań z Chin przemysł opakowaniowy z trudnością zachowywał ciągłość produkcji – tym bardziej, że Chiny w wielu materiałach opakowaniowych są światowym liderem, przykładowo według PEMRG (Plastic Europe Market Research Group) w 2019 roku Chiny osiągnęły aż 31% światowej produkcji tworzyw sztucznych, które w 40% są używane w przemyśle opakowaniowym. Dodatkowo w pierwszych miesiącach pandemii zarejestrowano wzrost zakupów podstawowych artykułów „na zapas” przed planowanym lockdownem, co spowodowało braki podstawowych produktów w niektórych krajach europejskich. Konsumenci robili głównie zapasy żywności i produktów związanych z higieną osobistą, kosmetykami, dezynfekcją oraz środkami czystości, a także farmaceutykami. Na początku drugiego kwartału sprzedaż ww. produktów nieco spadła, prawdopodobnie pod wpływem wcześniej zrobionych zapasów, a w trzecim kwartale wróciła do normy. Produkcja samych opakowań w Polsce w pierwszych trzech kwartałach 2020 była większa niż w roku poprzednim, podczas gdy cała gospodarka skurczyła się w tym okresie o kilka procent. Jak podają analitycy z Santander Bank, ogromny wpływ na zwiększoną dynamikę sprzedaży w branży opakowaniowej miał eksport opakowań, który sprawił, że w pierwszym półroczu wzrost sprzedaży opakowań wyprodukowanych w Polsce był największy w całej Unii Europejskiej. Stało się to głównie za sprawą opakowań z tektury i papieru, gdzie zanotowano wzrost obrotów aż o kilkanaście procent w skali rok do roku. Opakowania z tworzyw sztucznych, pomimo spadku dostaw w porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego, skurczyły się w mniejszym stopniu niż cała gospodarka. Nie bez powodu branża opakowaniowa uznawana jest często za odporną na kryzysy. Branża opakowaniowa w Polsce wyszła obronną ręką z kryzysu w latach 2008-2009 i w miarę dobrze znosi światowy kryzys spowodowany koronawirusem.
Na dobre wyniki branży opakowaniowej miały wpływ dodatkowo takie czynniki jak większe zainteresowanie pakowaną żywnością jako bardziej bezpieczną w okresie epidemii. To spowodowało większe zużycie różnego rodzaju tacek czy kubeczków, np. do dań obiadowych sprzedawanych na wynos czy na produkty, które kiedyś sprzedawane były luzem.
Innym czynnikiem, który przyczynił się do wzrostu sprzedaży opakowań, jest sprzedaż przez internet. Ten kanał dystrybucji odnotował gwałtowny wzrost obrotów już od pierwszych tygodni po pojawieniu się koronawirusa w Polsce. Jak szacują analitycy, wzrost tego rynku w pierwszych miesiącach pandemii osiągnął około 50% w porównaniu z takim samym okresem roku poprzedniego, a uwzględniając wzmożone zakupy przedświąteczne i restrykcje wprowadzone dla handlu pod koniec roku, wzrost zakupów w sieci w 2020 roku może osiągnąć nawet 100% w porównaniu z rokiem 2019. Przez internet kupowano głównie takie produkty jak środki czystości i higieny osobistej – w tym środki dezynfekcji i ochrony przed COVID-19, dalej były to produkty spożywcze, kosmetyki, a także ubrania, buty, elektronika oraz produkty związane ze spędzaniem wolnego czasu podczas izolacji społecznej takie jak gry, klocki czy produkty elektroniczne. Oczywiście zwiększona sprzedaż przez internet powiększyła też zapotrzebowanie na odpowiednie opakowania, głównie kartonowe; np. firma DS Smith, która dostarcza opakowania kartonowe dla e-commerce, podwoiła sprzedaż opakowań kartonowych na żywność i środki higieniczne sprzedawane w sieci. Jak pokazują badania, większość ludzi, którzy rozpoczęli zakupy przez internet w czasie pandemii, deklaruje, że będzie je kontynuować po epidemii. Można zatem powiedzieć, że epidemia przyśpieszyła rozwój tej formy sprzedaży, a zalety związane z zakupami w sieci przełożą się zapewne na utrzymanie wysokiego tempa rozwoju tego sektora w następnych latach po pandemii.
A co z branżą maszyn pakujących?
Niestety nie ma danych statystycznych dotyczących rynku maszyn pakujących w Polsce w okresie pandemii. Natomiast dość szczegółowo opisuje sytuację w Europie Niemieckie Stowarzyszenie Przedsiębiorców Budowy Maszyn VDMA (Verband Deutscher Maschinen- und Anlagenbau), które zrzesza ponad 3000 członków, głównie małych i średnich przedsiębiorstw. Niemiecki przemysł budowy maszyn pakujących jest największym eksporterem maszyn pakujących na świecie, sprzedając swoje maszyny do 100 krajów świata, w tym do Polski, gdzie jest największym udziałowcem rynku. Połowa maszyn pakujących sprowadzonych do Polski pochodzi od lat z Niemiec i Włoch. W branży maszyn pakujących, podobnie jak w całej gospodarce, problemem na początku pandemii było przerwanie łańcucha dostaw. Części, podzespoły i różnego rodzaju komponenty tradycyjnie kupowane na przykład w Chinach, we Włoszech lub w Niemczech nie mogły być dostarczone, co doprowadziło do zakłóceń w produkcji, a nawet przestojów. Zatrzymanie produkcji było wprowadzane również przez rządy niektórych państw z powodu wysokiej liczby zachorowań; tak stało się np. we Włoszech. O ile zakłócenia w łańcuchach dostaw wracały do normy w drugim kwartale, to problemem stał się spadek ilości zamówień, który w pierwszych miesiącach pandemii osiągnął ponad 50% u niemieckich producentów maszyn pakujących ze strony krajów strefy euro. W miesiącach letnich sytuacja poprawiła się, ale nadal spadek zamówień u niemieckich dostawców utrzymywał się na poziomie kilkuprocentowym. Można przyjąć, że w tym samym czasie podobna sytuacja dotyczyła również polskich producentów maszyn pakujących, co znajduje potwierdzenie u analityków NBP, którzy donoszą o 10% spadku obrotów w pierwszym półroczu w branży maszynowej. W związku z długim czasem budowy linii pakujących spadek zamówień w pierwszym półroczu będzie skutkował niższymi obrotami również w drugim półroczu, co potwierdzają badania VDMA Corona Flash Survey, gdzie 60% ankietowanych producentów maszyn przewiduje spadek obrotów na poziomie 0-20% w 2020 roku. Ankietowani producenci maszyn pakujących przewidują wzrost sprzedaży dopiero w 2021 roku, jeśli pandemia nie przyniesie kolejnych fal kryzysu i zakłóceń w łańcuchach dostaw.
Dodatkowo większość dostaw maszyn i linii pakujących była opóźniona, a gotowe maszyny nie mogły być instalowane i uruchamiane z powodu zamkniętych granic lub obowiązującej na granicy kwarantanny, co uniemożliwiało wysłanie techników na uruchomienie, jak również odbiór maszyn u producenta. Taka sytuacja wymusiła nowe procedury zdalnego uruchamiania maszyn przy użyciu komunikacji na odległość (tam, gdzie było to możliwe), wykorzystaniu wideokonferencji i różnego rodzaju komunikatorów z transmisją wideo na żywo. To doświadczenie zapewne przyśpieszy rozwój zdalnej komunikacji z maszynami w przyszłości tam, gdzie dotychczas taka technologia nie była możliwa. W dobie pandemii popularność zdalnej technologii komunikacji wykorzystywana była również podczas rozmów sprzedażowych, prezentacji i negocjacji. Tutaj też częściej wykorzystywano wideokonferencje, wirtualne pokazy, webinaria, a nawet wirtualne targi maszyn, np. „virtual.drupa” przewidziane na kwiecień 2021. Oczywiście w wielu przypadkach zdalny kontakt nie zastąpi rozmów „twarzą w twarz” lub wizyty technika.
Wydaje się jednak, że sporo rozwiązań, które sprawdziły się podczas pandemii – takie jak zdalna praca, rozbudowana komunikacja z maszynami przez internet, wideokonferencje i webinaria, automatyzacja i robotyzacja (roboty nie chorują!) oraz wiele innych – zostanie w codziennym życiu lub nawet będzie rozwijanych po zakończeniu pandemii. Wdrożenie wielu rozwiązań, które sprawdziły się w czasie pandemii, będzie wymagało jednak dalszego dopracowania zarówno technologicznego, jak i prawnego. Zdalna praca z domu będzie wymagała zdefiniowania wielu aspektów prawnych związanych z odpowiedzialnością pracodawcy za pracownika, określenia kosztów, które powinny być pokryte przez pracodawcę, i wielu innych kwestii związanych z konsekwencjami nowej organizacji pracy. Również podczas pracy zdalnej systemy komputerowe zostają rozszerzone poza pilnie strzeżone sieci firmowe, które były doskonale zabezpieczone przed wirusami, hakerami itp., więc wykorzystanie domowych sieci będzie wymagało dodatkowych technologii związanych z bezpieczeństwem danych.
Inną konsekwencją pandemii, która została odnotowana przez VDMA i która znajduje potwierdzenie również pośród polskich producentów maszyn, jest zwiększona o kilka lub nawet kilkanaście procent sprzedaż części zamiennych, w zależności od branży. Użytkownicy maszyn, w tym również pakujących, w celu zapewnienia sobie ciągłości produkcji i przy problemach z terminowymi dostawami kupowali więcej części do magazynu, aby zabezpieczyć się w razie nagłych awarii.
Jest wiele innych aspektów poza pandemią, które w najbliższych latach będą musiały być brane pod uwagę w branży opakowaniowej. Ogólna dyskusja na temat zrównoważonego rozwoju i podjęte działania w Unii Europejskiej w zakresie ograniczania zużycia plastiku będą dotyczyć zarówno producentów FMCG (Fast Moving Consumer Goods, towarów szybkorotujących), jak i producentów opakowań, materiałów opakowaniowych, a także dostawców samych maszyn pakujących. Jak podaje VDMA, ponad 60% żywności i napojów na świecie pakowane jest w materiały z tworzywa sztucznego takie jak: butelki, torebki foliowe, kubeczki, tacki, blistry, folia i inne plastikowe pojemniki. Europejska strategia w odniesieniu do tworzyw sztucznych jest jednym z elementów pakietu dotyczącego gospodarki o obiegu zamkniętym, który został przyjęty przez Komisję Europejską w styczniu 2018 roku. Dokument zawiera wytyczne dla krajów członkowskich dla osiągnięcia zasadniczych celów zgodnie z zasadą 3R (ang. Reduce, Reuse, Recycle). Zasada wskazuje konieczność ograniczania ilości generowanych odpadów między innymi poprzez redukcję opakowań plastikowych i zastępowanie ich materiałami bardziej nadającymi się do ponownego przetwarzania. Zwraca uwagę na konieczność ponownego wykorzystania plastikowych produktów (nawet o innym przeznaczeniu) uznawanych dotychczas za jednorazowe. Ostatecznie w przypadku braku możliwości rezygnacji z danego produktu plastikowego i ponownego wykorzystania w innym zastosowaniu produkt powinien być użyty do recyklingu, czyli wykorzystania go jako surowca do produkcji nowych towarów. Do 2030 roku wszystkie opakowania plastikowe powinny nadawać się do ponownego wykorzystania lub opłacalnego recyklingu. Przy produkcji nowych opakowań wymagany będzie określony udział recyklatu, a za pierwotne wprowadzanie plastiku na rynek będzie trzeba zapłacić odpowiednie podatki. Kompleksowe podejście do tej strategii będzie wymagać współdziałania firm wprowadzających na rynek opakowania, ich projektantów (którzy muszą przewidzieć ich dalszą drogę na rynku, a więc ponowne użycie lub poddanie recyklingowi), dalej producentów materiałów opakowaniowych i opakowań. Niezbędna będzie również współpraca z producentami maszyn pakujących, którzy muszą uwzględnić różnorodne wymagania dotyczące opakowań takie jak ochrona produktu, okres przydatności do spożycia czy innowacyjny charakter materiałów opakowaniowych oraz inne wymogi wynikające z idei ekorozwoju. Istotne będą również kwestie związane z czyszczeniem i myciem urządzeń. Użytkownicy będą wymagali coraz częściej maszyn, które zużywają mniej wody i mniej środków chemicznych, a jednocześnie spełniają normy higieniczne. Jak podaje PMMI (amerykański Instytut Producentów Maszyn Pakujących), co czwarty spośród producentów towarów szybkorotujących FMCG dokonuje zakupów maszyn pakujących lub zleca ich modyfikację pod kątem dopasowania swojej produkcji do idei zrównoważonego rozwoju.
Zaostrzone wymagania unijne wynikające z przyjętej strategii zaczną obowiązywać od 2021 roku. Już od stycznia bieżącego roku wprowadzono zakaz obrotu niektórymi produktami jednorazowymi wykonanymi z plastiku takimi jak: słomki plastikowe, talerzyki, sztućce plastikowe, patyczki kosmetyczne, pudełka, kubki itp. Niektóre firmy już wcześniej zareagowały na te nowe wymagania, wprowadzając np. słomki i kubeczki z tektury, talerzyki zrobione z tektury lub materiałów organicznych. Na przykład firma Unilever wdraża szeroko zakrojony plan redukcji plastiku w swojej produkcji informując, że zamierza do 2025 roku zmniejszyć zużycie pierwotnego plastiku o połowę poprzez redukcję opakowań z tworzyw sztucznych o ponad 100 tys. ton i zwiększając wykorzystanie plastiku z recyklingu. Rozpoczęto zatem zakrojone na ogromną skalę wdrażanie nowych dyrektyw, które spowodują powstanie nowych materiałów opakowaniowych, nowych form opakowaniowych, co oczywiście wymusi zmiany w maszynach pakujących, powodując ich modyfikacje lub wymianę na zupełnie nowe. Dobrym przykładem nowych wyzwań może być wymóg trwałego przytwierdzania zakrętek do butelek plastikowych i kartoników z napojami do 2025 roku. Modyfikacja istniejących linii rozlewniczych w krajach unijnych w celu zabezpieczenia nowych wytycznych będzie kosztować 2,7-8,7 mld euro. Z jednej strony są to ogromne koszty inwestycyjne dla producentów napojów, ale z drugiej strony to wielka szansa na nowy rynek dla producentów linii rozlewniczych. Innym przykładem realizacji ograniczeń w zastosowaniu plastiku może być zamiana plastikowych blistrów na kartonowe, co również będzie wymagało nowych maszyn ewentualnie modyfikacji istniejących.
Takie przykłady możemy mnożyć i każdy dzień będzie przynosił następne pomysły. Tak więc polityka zrównoważonego rozwoju jeszcze przez wiele lat będzie miała znaczący wpływ na rozwój branży opakowaniowej i maszyn pakujących.
Kolejnym elementem rozwoju linii pakujących będzie dalszy wzrost wykorzystania robotów i manipulatorów. Automatyzacja i robotyzacja, które dobrze sprawdziły się podczas okresu pandemii, mają szansę na szybki rozwój w Polsce dzięki planowanym ulgom na zakup tego typu sprzętu. Od stycznia 2021 do końca 2025 roku przedsiębiorcy będą mogli odliczyć 50% kosztów poniesionych na inwestycje w robotyzację, niezależnie od branży i wielkości przedsiębiorstwa. Ministerstwo Rozwoju szacuje, że wprowadzona ulga pozwoli zwiększyć liczbę robotów zastosowanych w gospodarce dwuipółkrotnie, co zapewne zmniejszy nasz dystans do czołówki krajów europejskich w tym zakresie. Trzeba tutaj podkreślić, że branża opakowaniowa jest drugą, po przemyśle motoryzacyjnym, pod względem zastosowanych robotów. Znaczący będzie tutaj wzrost liczby robotów współpracujących – kobotów – przeznaczanych do współpracy z ludźmi w tej samej przestrzeni roboczej. Ich udział w ogólnej liczbie robotów będzie rósł w najbliższych latach. Zwiększona liczba robotów podniesie wydajność przemysłu, obniży koszty produkcji i zwiększy elastyczność procesów wytwórczych. W obszarze robotyki pojawiają się ostatnio ciekawe formy wypożyczania robotów na godziny. W ramach usługi na godziny firmy oferujące roboty proponują pokryć wszystkie koszty wdrożenia robotów do określonych zadań i pobierać jedynie czynsz za rzeczywiste godziny pracy robota na określonym stanowisku.
Warto też wspomnieć o coraz powszechniej wykorzystywanym wskaźniku oceny efektywności maszyn produkcyjnych OEE (Overal Equipment Effectiveness, Całkowita Efektywność Wyposażenia). Wskaźnik OEE jest elementem oceny wykorzystania maszyn i urządzeń w przyjętej koncepcji TPM (Total Productivity Maintenance, Globalne Zarządzanie Utrzymaniem Ruchu). Wartość tego wskaźnika jest iloczynem takich składowych, jak wyrażane procentowo dostępność, wykorzystanie i jakość. Czołowe firmy osiągają wartość OEE na poziomie 85% i jest ona uznawana za „światowy standard”. Żeby uzyskać taki wynik, maszyny muszą być wysoko niezawodne, ponieważ awarie obniżają znacząco dostępność maszyny. Również czas przezbrajania obniża dostępność i w konsekwencji wskaźnik efektywności. Można więc spodziewać się dalszego nacisku ze strony użytkowników maszyn na automatyzację zmiany formatów w celu skrócenia czasu przezbrojenia maszyn. Docelowo linie pakujące, składające się z maszyn zaprojektowanych w koncepcji Przemysłu 4.0, będą zdolne do wytwarzania spersonalizowanych opakowań z wysoką wydajnością i automatyczną zmianą zamawianych typów i formatów. Dobrym przykładem może być tutaj maszyna pakująca w opakowania typu Doypack włoskiej firmy PFM, z możliwością automatycznej zmiany formatu w ciągu kilkunastu minut. Dotychczasowe rozwiązania w tej kategorii maszyn potrzebowały kilku godzin na zmianę formatu opakowania, a nawet całej zmiany.
Kolejnym elementem, od którego zależy współczynnik efektywności, jest ciągła praca z możliwie najwyższymi prędkościami i dlatego nacisk na zwiększanie prędkości pracy oraz wysoką niezawodność będzie istotnym czynnikiem przy wyborze nowych maszyn. Ostatnim czynnikiem, który wpływa na wspomniany współczynnik efektywności OEE, jest jakość, czyli ilość produktów (tutaj opakowań) zakwalifikowanych jako dobre w stosunku do ilości produktów odrzuconych, na co składają się: poprawne opakowanie, dokładna doza, brak zanieczyszczeń, czytelne kody i daty przydatności, szczelność opakowań itp. Co ciekawe, coraz częściej wymagane będzie od maszyn czy linii pakujących automatyczne obliczanie wskaźnika OEE i śledzenie jego wartości w sposób ciągły. W tym celu maszyny powinny mieć możliwość przekazywania z systemów PLC danych potrzebnych do obliczania wskaźnika przez wyspecjalizowane systemy sterowania produkcją. Dzięki temu możliwe będzie monitorowanie efektywności urządzeń i procesów produkcyjnych w czasie rzeczywistym oraz ich raportowanie w zadanych okresach w odniesieniu do konkretnych linii, maszyn czy zmiany lub operatorów.
Ryszard Warczyński