WEBA z Mikołowa: jak Feniks z popiołów
1 Jan 1970 09:49

Sorry, this entry is only available in Polski. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

W połowie bieżącego roku w mikołowskiej firmie WEBA rozpoczęła pracę czterokolorowa linia do produkcji opakowań z wycinarką rotacyjną i składarko-sklejarką. Nowy casemaker z tajwańskiej firmy Weipong znacząco poszerza możliwości zakładu w zakresie produkcji opakowań tekturowych. To kolejna inwestycja prężnie działającej firmy z Górnego Śląska, która przed kilkoma laty dosłownie odrodziła się jak Feniks z popiołów.

 W przyszłym roku firma WEBA z Mikołowa będzie obchodziła 30-lecie istnienia. Powstała w 1994 r. jako spółka cywilna i od startu koncentrowała się na produkcji opakowań kartonowych z tektur falistych. Początkowo wynajmowaliśmy kilkaset metrów przestrzeni produkcyjnej i zatrudnialiśmy pięć osób – wspomina Rafał Barzycki, właściciel przedsiębiorstwa (na zdjęciu). W 2006 r., wraz z zakupem nowej hali produkcyjnej, nastąpił dynamiczny rozwój, któremu towarzyszyły kolejne inwestycje w maszyny oraz wzrost zatrudnienia. Obroty rosły, dlatego 10 lat po uruchomieniu firma zmieniła swój status prawny na spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, którą pozostaje do dzisiaj.

Sukces przedsiębiorstwa wyznaczały kolejne zakupy: czterokolorowa maszyna drukująca z wycinarką rotacyjną w linii stanęła w zakładzie na przełomie lat 2016/2017, sztanca płaska w 2017 r., a nowa składarko-sklejarka rok później. Inwestycjom w sprzęt towarzyszyła postępująca automatyzacja produkcji i logistyki. Firma zatrudniała 60 osób i notowała stałą zwyżkę obrotów. Uwieńczeniem tych starań i obiektywnym potwierdzeniem, że przyjęty kierunek rozwoju jest właściwy, była nagroda w prestiżowym konkursie Gazele Biznesu 2019, przyznana na podstawie prestiżowego rankingu najdynamiczniej rozwijających się małych i średnich firm opracowanego przez dziennik ekonomiczny „Puls Biznesu”.

Drugie życie

25 czerwca 2019 r. tuż po północy na terenie mikołowskiej strefy ekonomicznej wybuchł pożar. Płomienie objęły dwie z trzech przylegających do siebie hal o powierzchni ok. 12 tys. m2, w których składowane były opakowania tekturowe oraz części samochodowe. W gaszeniu ognia uczestniczyło 45 jednostek straży pożarnej i 150 strażaków z Górnego Śląska.

Skutki zdarzenia, którego przyczyn nie udało się ustalić, były opłakane. Budynki spłonęły doszczętnie, zawalił się dach. Nikt nie ucierpiał, ale przyszłość firmy WEBA – bo to do niej należała jedna ze spalonych hal – stanęła pod znakiem zapytania.

Zaledwie tydzień po pożarze na stronie firmy pojawił się komunikat: Wydarzenia z początku lata 2019 r. były dla nas wszystkich dramatycznym przeżyciem. W ciągu kilku godzin straciliśmy owoce swojej 25-letniej ciężkiej pracy. Jednakże, w myśl starej maksymy, że to ludzie tworzą firmę, podjęliśmy decyzję o kontynuowaniu naszej działalności. Dlatego staramy się jak najszybciej uruchomić produkcję i odbudować zakład przemysłowy. WEBA miała odrodzić się z popiołów.

Nie minęły trzy tygodnie, gdy firma ponownie uruchomiła swoją działalność w wynajętej lokalizacji. Przy wsparciu i szybkiej reakcji partnerów biznesowych pracę podjęły najpierw dwie, a wkrótce kolejne trzy linie produkcyjne, dzięki którym firma szybko odzyskała pełnię swojego wytwórczego potencjału. W kwietniu 2021 r., po odbudowie zakładu na miejscu pogorzeliska, WEBA powróciła do swojej siedziby. Od tamtego czasu nieustannie inwestujemy. Odtworzyliśmy od podstaw praktycznie cały park maszynowy z automatem sztancującym, czterokolorową rotacyjną linią drukująco-wycinającą, dwoma casemakerami i składarko-sklejarką. Posiadamy w pełni zautomatyzowany system transportu wewnętrznego oraz automatyczny system usuwania odpadów z hali produkcyjnej. Znowu zatrudniamy 60 osób, w zdecydowanej większości tych samych, które pracowały w firmie przed pożarem – Rafał Barzycki ma powody, by odczuwać dumę.

Przyjaciół poznaje się w biedzie

Gdy firma zaczęła stawać na nogi po pożarze, przyszła pandemia koronawirusa. Wczesną wiosną 2020 r. wpadliśmy z deszczu pod rynnę. Na początku epidemii, w rezultacie obostrzeń, nie było CZEGO robić. Gdy sytuacja się ustabilizowała i wzrosła liczba zamówień – wszak opakowania stały się towarem pierwszej potrzeby – nie było Z CZEGO robić. Mieliśmy potencjał, by rozwijać produkcję, tymczasem papiernie wprowadziły limit na surowiec, ceny materiałów poszybowały w kosmos. A kiedy koronawirus się wycofał, wybuchła wojna w Ukrainie i skoczyła inflacja – wyjaśnia Rafał Barzycki.

Na wysoce konkurencyjnym rynku dostawców opakowań wygrywają ci, którzy są w stanie zaspokoić potrzeby klientów szybko, tanio i kompleksowo. WEBA zajmuje się produkcją szytych na miarę opakowań z trój- i pięciowarstwowych tektur falistych z nadrukiem fleksograficznym oraz wszelkiego rodzaju zabezpieczeń kartonowych do pudeł (kratownice, kątowniki i narożniki, wypełnienia). Mamy wszechstronny park maszynowy, jesteśmy w stanie realizować zamówienia zarówno na małe pudełeczka, jak i wielkie pudła pełnopaletowe – podkreśla właściciel. Firma dostarcza swoje produkty szerokiemu gronu odbiorców, również wielkim sieciom handlowym. Oprócz towarów z branż spożywczej i owocowo-warzywnej do jej opakowań trafiają m.in. części dla automotive i AGD. Firma ma także w ofercie opakowania przeznaczone dla e-handlu. Działa głównie lokalnie, zaspokajając potrzeby chłonnego i zróżnicowanego śląskiego rynku. Niewielka część produktów wyjeżdża do odbiorców z krajów ościennych: Niemiec, Czech i Słowacji.

Rafał Barzycki zdaje sobie sprawę, że każda firma jest tak dobra, jak jej najsłabszy element. W przypadku WEBA był nim starzejący się sloter. Dlatego zdecydował się na inwestycję w nową kompletną linię FFG do produkcji opakowań. Zależało nam, by klienci poszukujący opakowań klapowych i fasonowych, sztancowanych, drukowanych i klejonych znaleźli wszystko w naszej ofercie. Casemaker, którego dotychczas używaliśmy, należał do najstarszych w naszym parku maszynowym i nie nadążał z wydajnością, a dodatkowo nie miał wycinarki rotacyjnej, która znacznie poszerza wszechstronność produkcji. Dlatego zakup nowego slotera był niezbędny – wyjaśnia Rafał Barzycki.

Początkowo nie wykluczał inwestycji w używaną maszynę. W zmianie zdania pomógł mu Gunnar Prucker, właściciel poznańskiej firmy Corrutec. Z Gunnarem znamy się i współpracujemy od lat, mogę wypowiadać się na jego temat wyłącznie pozytywnie. W 2018 r. kupiłem w jego firmie składarko-sklejarkę Vega (która niestety spłonęła w pożarze) i od tego czasu jestem bardzo zadowolony z naszej biznesowej współpracy. W przeszłości mogłem liczyć na jego kontakty, między innymi z firmą Celmacch, przy odtwarzaniu parku maszynowego po pożarze. Również on zaproponował, bym zainteresował się sloterem Weipong, który ma doskonałe recenzje w Anglii i innych krajach Europy – wyjaśnia szef WEBA.

Casemaker z Tajwanu

Weipong Machinery z Tajwanu to producent maszyn typu FFG (Flexo Folder Gluer) z ponad 30-letnim doświadczeniem. Od 2005 r. jego maszyny powstają w chińskim mieście Jiangsu. Firma wyznaje zasadę: „Jakość + Najlepsza Cena = Satysfakcja”, dlatego – jak można przeczytać na jej stronie internetowej – unikalne projekty wsparte solidnymi procesami kontroli jakości i dbałością o każdy szczegół gwarantują stabilną i niezmienną wydajność jej maszyn na całym świecie.

Za pośrednictwem Gunnara Pruckera Rafał Barzycki nawiązał kontakt z firmą GTS, która jest europejskim przedstawicielem Wei-pong. W ten sposób zyskał szansę obejrzenia maszyny w praktycznym działaniu i przekonał się do niej. Tym, co od razu mi się w niej spodobało, był wysoki stopień automatyzacji. Operator z poziomu pulpitu ma pełną kontrolę nad realizowanymi zleceniami, może wprowadzać korekty i błyskawicznie narządzać sloter do kolejnych zleceń. Maszyna sama ustawia się pod kątem nowych prac, co minimalizuje straty czasu i ogranicza ilość makulatury zużywanej na rozruch, bowiem do tego celu wystarczą nie więcej niż dwa-trzy arkusze. Byłem też zadowolony z maksymalnej prędkości 16 800 arkuszy/godzinę – podkreśla Rafał Barzycki. Przyznaje również, że dużą rolę w jego wyborze odegrało doskonałe współgranie i zaawansowanie urządzeń peryferyjnych, wśród nich czterokolorowej drukarki, wycinarki rotacyjnej w linii, sekcji czyszczenia odpadów i podciśnieniowego transportu arkuszy przez całą maszynę, od podajnika po gotowe pudełko. A to wszystko przy zachowaniu wysokiej jakości opakowań precyzyjnie klejonych i bez wybrakowanych elementów oraz stabilnej pracy – dodaje. Szczególnie ważna była dla niego rotacja, której pozbawiona jest starsza maszyna pracująca w zakładzie. Dzięki niej znacznie wzrosła gama pudełek, które WEBA może wyprodukować w jednym przebiegu arkusza.

Instalacja realizowana przez serwis GTS rozpoczęła się bez opóźnień, pod koniec maja 2023 r. Cały proces – od posadowienia maszyny po ukończenie szkolenia obsługi – zakończył się na początku lipca.

To pierwsza instalacja tego producenta na polskim rynku. Cieszymy się, że FFG marki Weipong została zainstalowana w firmie WEBA – przyznaje David Williams, dyrektor zarządzający GTS Europe. Otrzymujemy w Europie coraz więcej zapytań w sprawie tych solidnych, skrojonych pod potrzeby rynku maszyn i do tej pory sprzedaliśmy i zainstalowaliśmy ponad 10 takich urządzeń w samej tylko Wielkiej Brytanii. Współpraca z naszym agentem Gunnarem Pruckerem zapewnia nam doskonałą reprezentację w Polsce. Serdecznie dziękujemy panu Barzyckiemu, właścicielowi WEBA, i cieszymy się, że tuż po uruchomieniu nowej maszyny zaczął osiągać doskonałe wyniki.

Pełna automatyzacja upraszcza obsługę

Do obsługi linii wystarczy jeden operator wspomagany przez dwóch pomocników pracujących przy podajniku i paletyzerze. Ludzie są bardzo zadowoleni, automatyzacja całego procesu bardzo ułatwia pracę. Stały podgląd za pośrednictwem kamer poszczególnych sekcji: podajnika, sekcji wycinającej, odbioru, układania kartonów w paczki redukuje konieczność manualnej kontroli, co przy maszynie o długości 30 m bywa sporym utrudnieniem – mówi Rafał Barzycki. Operator czuwa nad sprawnym przebiegiem produkcji, zaś w przypadku jakichkolwiek problemów ze sprzętem WEBA może kontaktować się online z sekcją wsparcia firmy Weipong Machinery.

Rafał Barzycki ocenia, że dzięki uzupełnieniu parku maszynowego o sloter Weipong wydajność zleceń realizowanych na tej maszynie wzrosła 2-3-krotnie. Trudniej ocenić wzrost poziomu satysfakcji klientów wskutek podniesienia jakości i skrócenia czasu realizacji, jednak właściciel WEBA nie ma wątpliwości, że nowa inwestycja już wkrótce zacznie przyciągać nowych zleceniodawców.

Pytany o plany na przyszłość przyznaje, że wraz z zakupem casemakera Weipong udało się domknąć pierwszy etap inwestycji: odbudować zakład i zapewnić niezbędne moce produkcyjne, które pozwalają obsługiwać klientów kompleksowo i z zachowaniem należytej jakości. W przyszłości chce przejść do etapu drugiego: zwiększania poziomów automatyzacji procesów produkcyjnych i logistycznych oraz poprawy obsługi danych. Casemaker Weipong, ze swoją zaawansowaną automatyką, powinien doskonale wpasować się w potrzeby Fabryki 2.0.