Firma ML Polyolefins przez lata koncentrowała się głównie na przetwórstwie poprodukcyjnych odpadów z tworzyw sztucznych; obecnie zajmuje się również odpadami pokonsumpcyjnymi, odpowiadając na potrzeby nie tylko dostawców surowców, ale i odbiorców tworzyw, którzy przepisami unijnymi zostali zobligowani do jak największego wykorzystania PCR. O wyzwaniach stojących przed recyklerami i kierunkach rozwoju rynku przetwórstwa odpadów tworzywowych rozmawiamy z Tomaszem Mikulskim, prezesem zarządu ML Polyolefins Sp. z o.o.
Pomimo pandemii firma ML Polyolefins kontynuuje inwestycje. W jaki sposób przyczyniają się one do pozyskania nowych możliwości produkcyjnych?
Tomasz Mikulski: W ubiegłym roku udało nam się zakończyć opóźnioną przez pandemię inwestycję w nową linię technologiczną. Dzięki niej praktycznie podwoiliśmy naszą wydajność, która teraz wynosi 25 tys. ton regranulatów rocznie. Decydując się na nią kierowaliśmy się przede wszystkim podniesieniem jakości i powtarzalności oferowanych materiałów, a także rozszerzeniem możliwości przetwórczych – linia zawiera wiele elementów pozwalających nadzorować proces produkcyjny i umożliwia przetwarzanie różnego rodzaju surowców, począwszy od przemiału po lekkie odpady, np. foliowe. Precyzyjne podawanie dodatków umożliwia dostosowanie produktów do oczekiwań konkretnego klienta – wielu z nich ma obecnie bardzo ściśle sprecyzowane wymagania i określoną recepturę danego produktu. Rok 2021 przyniósł kolejną inwestycję, polegającą na zwiększeniu możliwości compoundowania (mieszania) materiałów, wykorzystania szerszej gamy odpadów trudnych w przetwórstwie bądź niechcianych, takich jak laminaty, których z wielu powodów nie można wyeliminować z obiegu. Nasz zamysł jest taki, aby z trudnych odpadów, którymi mało kto chce się zajmować, uzyskiwać coraz wyższą jakość. Naszym celem jest nieustanne podnoszenie jakości produkowanych regranulatów, dlatego te inwestycje są coraz większe i wymagają coraz wyższych nakładów finansowych. Zaspokajanie potrzeb wymagającego klienta poprzez rozwój wysokojakościowych produktów, compoundingu i wtrysku to nasz długoterminowy cel rozwojowy.
Czy w związku z nowymi inwestycjami w Państwa ofercie pojawiły się także nowe ekoprodukty?
Tomasz Mikulski: O wprowadzeniu ekoproduktów do naszej oferty postanowiliśmy w 2009 r. w odpowiedzi na kryzys finansowy. Rynek regranulatów wówczas chwilowo się załamał i popyt na nasze produkty z dnia na dzień uległ gwałtownemu zmniejszeniu. Zamiast zawiesić czy znacząco ograniczyć produkcję, postanowiłem poszukać rozwiązania, które pozwoliłoby nam w perspektywie długoterminowej uodpornić się na fluktuacje popytu. W 2012 r. uruchomiliśmy pierwszą produkcję elementów z naszych regranulatów i od tego czasu nieustannie rozwijamy tę część naszej działalności.
Dostosowanie urządzeń compoundujących spowodowało możliwość wprowadzenia do oferty nowych ekoproduktów, takich jak kratki na padoki, nowe typy obrzeży, udoskonaliliśmy kratki podjazdowe i jesteśmy w trakcie projektowania kolejnych ekoproduktów.
Siłą rzeczy jednak inwestycje w produkty z regranulatów są dużo niższe niż w linie do ich wytwarzania; kosztu zakupu kolejnej wtryskarki nie można nawet porównać do kosztu linii do produkcji regranulatu. Obecnie znacznie więcej regranulatu produkujemy niż zużywamy i tak z pewnością pozostanie.
W ubiegłym roku rynek tworzyw zelektryzowała informacja o wprowadzeniu opłaty od odpadów opakowaniowych, które nie mogą być poddane recyklingowi. Czy spowodowała ona zwiększenie zainteresowania producentów Państwa usługami, poszukiwanie nowych surowców, które mogą być wykorzystane ponownie i które mogłyby zastąpić nieprzetwarzalne materiały?
Tomasz Mikulski: Obserwujemy, że rynek opakowaniowy zmierza w kierunku wykorzystania surowców nadających się do recyklingu i nie są to już czcze deklaracje producentów, mające raczej charakter marketingowy, lecz aktywna współpraca z firmami takimi jak nasza w poszukiwaniu rozwiązań spełniających oczekiwania wytrzymałościowo-estetyczne, ale także będących jak najmniej uciążliwymi dla środowiska i wykorzystujących mniej zasobów pierwotnych, które nie są przecież niewyczerpane.
Dziś żaden z liczących się producentów jakichkolwiek dóbr nie może sobie pozwolić na to, aby nie uwzględniać koncepcji gospodarki o obiegu zamkniętym w swojej strategii opakowaniowej. Dyrektywy obowiązują wszystkich. Uczestniczymy w wielu projektach badawczo-rozwojowych i opiniujemy przydatność mieszanek pod kątem możliwości recyklingu. Fakt, że od początku działalności zajmujemy się trudnymi, zadrukowanymi odpadami predysponuje nas do roli wiodącego eksperta w dziedzinie odpadów tworzywowych. Wspólne działania zmierzają w kierunku rozwoju recyklingu – jak wszyscy dobrze wiemy, tworzyw sztucznych nie da się wyeliminować z opakowań, bo nie możemy sobie pozwolić na marnotrawstwo żywności. Zapotrzebowanie na recyklaty będzie coraz większe; pamiętajmy też o recyklingu chemicznym, oferowanym m.in. przez petrochemie, który jest w stanie zapewnić materiał spełniający wymagania choćby kolorystyczne dla firm produkujących opakowania do żywności. My produkujemy recyklaty ciemne, z których produkt końcowy nie wymaga palety barw. Gospodarka odpadami opakowaniowymi pójdzie w dwóch kierunkach: recyklingu mechanicznego i chemicznego. Jesteśmy pozytywnie nastawieni na rozwój recyklingu.
Na jakich rynkach znajdują obecnie zastosowanie produkowane przez Państwa regranulaty PP i HDPE?
Tomasz Mikulski: Otrzymujemy dużo zapytań od klientów, szczególnie z branży przemysłowej, wykorzystujących wszelkiego rodzaju pojemniki służące do logistyki wewnętrznej. Zauważam rosnącą presję na produkcję tego typu opakowań właśnie z regranulatów; trafiają do nas klienci, którzy do tej pory w ogóle nie wykorzystywali recyklatów. Nasze regranulaty cieszą się dużą popularnością na rynku materiałów budowlanych, szczególnie chemii budowlanej, a także chemii gospodarczej. W tej materii zdecydowanie wiele się zmieniło od ubiegłego roku, motywacja jest zauważalnie większa, stymulowana koniecznością stosowania 30% recyklatu w tego typu opakowaniach.
ML Polyolefins przetwarza już nie tylko odpady poprodukcyjne, ale także PCR. Czy jakość tych odpadów, dotychczas niecieszących się dobrą opinią, poprawia się?
Tomasz Mikulski: Temat odzysku odpadów pokonsumenckich jest niezwykle rozległy. Od kilkunastu lat śledzę przepisy i obserwuję ewolucję gospodarki odpadami w naszym kraju. Z jednej strony odpady PCR nie są wysokiej jakości, a jej poprawa nie nastąpi tak szybko, jak byśmy chcieli. Wiadomo, że odpad poprodukcyjny w porównaniu z pokonsumpcyjnym jest wyższej jakości, co bezpośrednio przekłada się na jakość regranulatu. Bez szeroko zakrojonej edukacji, zarówno wśród społeczeństwa, jak i firm profesjonalnie zajmujących się zbiórką i sortowaniem odpadów, nie jesteśmy w stanie osiągnąć zadowalających efektów, jeśli chodzi o jakość i powtarzalność. 20 lat temu, kiedy wprowadzona została opłata produktowa, jak grzyby po deszczu wyrosły organizacje odzysku, natomiast selektywna zbiórka odpadów w naszym kraju jak kulała, tak kuleje. Z drugiej strony, co martwi mnie jeszcze bardziej, niesatysfakcjonująca jest ilość tych odpadów, które możemy pozyskać, zwłaszcza jeśli mówimy o dużej skali działalności. Dziś, jeśli chodzi o selektywną zbiórkę odpadów, zaczynamy tak naprawdę od nowa; mam nadzieję, że wspomniana opłata od odpadów opakowaniowych nienadających się do recyklingu przyniesie jakąś zmianę. Ważne jednak, żeby przepisy jasno określały, do kogo zebrane pieniądze mają iść i za co. Jako ML Polyolefins skupiamy się na tym, żeby wytwarzać coraz więcej regranulatów będących miksem odpadów poprodukcyjnych i pokonsumenckich, w odpowiedzi na oczekiwania niektórych naszych klientów, którzy dostosowują się do regulacji unijnych, zobowiązujących do jak największego wykorzystania PCR. Trzeba jednak pamiętać, że tego typu odpady są zupełnie innej jakości w Europie Zachodniej niż w naszym regionie – świadomość ekologiczna jest tam dużo wyższa. Strumień odpadów jest dużo czystszy, lepiej wyselekcjonowany. Dobrej jakości odpadu pokonsumpcyjnego jest więc niedostatek w stosunku do zapotrzebowania, bo interesuje się nim wiele branż, nie tylko opakowaniowa. Udział PCR w całkowitym wolumenie przetwarzanych przez nas odpadów mimo przeciwności sukcesywnie rośnie, osiągając procentowo wartość dwucyfrową.
Jak postrzega Pan aktualną sytuację na rynku tworzyw? Czy problemy z dostępnością surowców są w Pana ocenie przejściowe?
Tomasz Mikulski: Podaż surowca jest obecnie bardzo niska, ale nikt nie może sobie w dłuższej perspektywie pozwolić na to, aby przestać produkować, dlatego uważam, że to sytuacja zdecydowanie przejściowa. Zakładam, że nie będzie trwała dłużej niż do jesieni br. Historia pokazuje, że takie sytuacje miały już miejsce w ostatnich 20 latach i nie trwały dłużej niż 6 miesięcy. Choć dostępność odpadów typu folie jest nierozerwalnie związana z dostępnością tworzyw pierwotnych, ML Polyolefins ma zabezpieczone dostawy surowców do produkcji regranulatów, dlatego nasi klienci mogą czuć się bezpieczni pod względem ciągłości dostaw. Jeśli chodzi o regranulaty ciemne i czarne, w których produkcji się specjalizujemy, sytuacja jest bardziej stabilna i nie ma tak dużych skoków zarówno cenowych, jak i w zakresie dostępności surowców. Przemysł recyklingowy rośnie, pomimo faktu, że boryka się z niedoborem wysokiej jakości odpadów.
Dziękuję za rozmowę!
Rozmawiała Anna Naruszko