Mark Andy Evolution E3: ekologia, większe możliwości, nowe rynki 
1 Jan 1970 14:56

Sorry, this entry is only available in Polski. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Dzięki ośmiokolorowej maszynie Mark Andy Evolution E3, która rozpoczęła niedawno pracę w drukarni Beta-Point, to prężnie rozwijające się przedsiębiorstwo może zaoferować obecnie swoim klientom nowe, wysokiej jakości produkty. Co więcej – wpisują się one w ekologiczny trend, który stał się ważny nie tylko dla samej drukarni, ale o który coraz częściej dopytują również jej klienci. Inwestycja otworzyła nowe rynki, a także umożliwiła firmie jeszcze większą ekspansję poza granice Polski. 

Inwestycje, rozwój i współpraca z Mark Andy 

Nasze inwestycje realizujemy krok po kroku, bacznie przyglądając się potrzebom naszych klientów i ich oczekiwaniom – mówi Piotr Pohnke, który wspólnie z żoną Beatą Hoffmann-Pohnke jest właścicielem drukarni Beta-Point. – Obserwujemy też uważnie rynek, by móc zaproponować im nowe interesujące i innowacyjne rozwiązania. Drukarnia Beta-Point istnieje od 2009 roku, ale nasze doświadczenia z etykietami sięgają 20 lat wstecz. Ta perspektywa pozwala nam spoglądać na ten rynek z pewnym dystansem. Dzięki temu już jakiś czas temu dostrzegliśmy, że maszyny Mark Andy znacząco wyprzedziły rozwiązania firm konkurencyjnych, które jeszcze kilkanaście lat temu dominowały na rynku. Obserwowaliśmy coraz więcej wdrożeń maszyn tego amerykańskiego producenta na świecie, ale również w naszym kraju, w tym w firmach, z którymi konkurujemy. To sprawiło, że przy inwestycji w nową maszynę wzięliśmy pod uwagę rozwiązanie tego właśnie producenta. 

Drukarnia Beta-Point określiła sobie przy tej inwestycji kilka priorytetów. Jednym z nich była chęć poszerzenia oferty dla swoich obecnych klientów o wielokolorowe etykiety specjalistyczne. Z tym wiążą się możliwość sięgnięcia po kolejnych zleceniodawców, a także większa penetracja nowych rynków w kraju i zagranicą. 

Zaczynaliśmy od etykiet logistycznych – mówi Beata Hoffmann-Pohnke. – Niemal od początku budowaliśmy naszą markę, biorąc pod uwagę zapewnienie klientom płynnej produkcji, terminowych dostaw do ich odbiorców, a w przypadku etykiet kolorowych atrakcyjny design ich opakowań i produktów. Dlatego nasze standardy obejmują: dotrzymywanie terminów, realizowanie uzgodnionych warunków współpracy i wysoką, powtarzalną jakość etykiet. Od wielu lat doceniają to klienci, a chcąc zadowalać ich w coraz większym zakresie, naszym standardem jest nieustanny rozwój. Stąd ostatnie projekty i inwestycje. Zakup nowej maszyny miał umożliwić realizację dużych nakładów specjalistycznych etykiet wielokolorowych oraz produkcję etykiet peel-off, laminowanych, owijek itp. Od jakiegoś czasu widzimy te trendy w różnych segmentach rynkowych. Dlatego zależało nam na tym, by w tym zakresie móc również obsługiwać klientów, proponując im wielokolorową etykietę zupełnie nowej jakości. Chcieliśmy, by nie tylko była ona ciekawa, ale także nowoczesna, spełniająca wysokie standardy. Po przyjrzeniu się ofercie Mark Andy, ale także innych konkurencyjnych producentów, odpowiednim narzędziem w kontekście naszych aktualnych potrzeb okazała się maszyna Evolution Series E3, drukująca farbami UV z nowym systemem suszenia UV. Piotr Pohnke dodaje: Początkowo planowaliśmy zakup innego rozwiązania, jednak okazało się, że inwestując określone środki możemy od Mark Andy otrzymać znacznie więcej. To bowiem, co gdzie indziej było opcją, tu okazywało się częścią standardowego wyposażenia. W efekcie zakupiliśmy maszynę z dużo większymi możliwościami niż początkowo zakładaliśmy.

Na tym jednak, jak podkreślają właściciele firmy, pozytywne aspekty inwestycji się nie skończyły. Już na etapie decyzyjnym ważny dla nas był fakt, że europejski oddział firmy Mark Andy, a także jej lokalny serwis znajdują się w Polsce. Słyszeliśmy pozytywne opinie z tym związane od innych użytkowników tych maszyn. Był to dla nas niezmiernie ważny element. I tu odnotowujemy kolejne pozytywne doświadczenia. Zarówno wdrożenie maszyny, jak i szkolenia przebiegły sprawnie i bez zakłóceń. Firma Mark Andy okazała się zatem nie tylko sprzedawcą, ale także doradcą, co bardzo sobie cenimy. 

Różnorodność klientów obsługiwanych przez firmę Beta-Point jest bardzo duża. Przekłada się to na dywersyfikację zleceń. Obsługujemy klientów z wielu branż – mówi Beata Hoffmann-Pohnke. – Ich zamówienia są bardzo różne – od mniejszych po całkiem spore nakłady. Maszyna Mark Andy umożliwia nam obecnie ich sprawną realizację. Jest intuicyjna i prosta w obsłudze. Po przeszkoleniu nasi pracownicy mogą w znacznie krótszym czasie realizować bieżące zlecenia. Choć cały czas poznajemy możliwości tego rozwiązania, już teraz widzimy, że pozytywów związanych z pracą z nim będzie jeszcze więcej.

Lena Chmielewska-Bontron, european marketing manager w firmie Mark Andy dodaje: Jesteśmy producentem, dla którego ogromne znaczenie ma wspomniana wygoda w użytkowaniu naszych maszyn. Ergonomia urządzenia, jego intuicyjna i prosta obsługa przekładają się bowiem na czas realizacji zleceń. Przy projektowaniu maszyn bierzemy więc pod uwagę każdy tego rodzaju aspekt. Oprócz zaawansowanych technologii okazuje się bowiem, że takie elementy również w znaczącym stopniu wpływają na produkcję. 

Właściciele Beta-Point podkreślają, że był to dla nich również istotny element przy podejmowaniu decyzji, choć jednym z najważniejszych okazał się aspekt ekologiczny, który się z nim wiąże.

Ekologia – wspólny priorytet Mark Andy i Beta-Point

Jak podkreślają właściciele drukarni Beta-Point, prosta i intuicyjna obsługa, ergonomia maszyny, a także doskonałe pasowanie – wszystko to ma wpływ na jej szybkie narządzanie, a co za tym idzie mniejsze straty materiałowe. Dzięki napędowi serwo dla każdego zespołu drukującego, niezależnemu nafarbianiu i dociskowi, a także zaawansowanemu systemowi kontroli naprężenia wstęgi odbywa się to bez strat na wysokiej jakości końcowego produktu. 

To istotny element w ekologicznej strategii naszej firmy – mówi Beata Hoffmann-Pohnke. – Jest bowiem dla nas niezmiernie ważne być firmą nie tylko nowoczesną, ale także ekologiczną w największym możliwym obecnie dla nas stopniu. Maszyna Mark Andy wpisała się w ten trend. Krótki czas narządu to również mniejsze straty energii, farby, a także zredukowana ilość odpadów. A ponieważ nasze założenia na najbliższą przyszłość są bardzo ambitne, ekologiczny aspekt, jaki oferują maszyny Mark Andy, był dla nas równie ważny. Coraz częściej pytają nas o to również klienci. Cieszymy się więc, że oprócz zastosowania materiałów ekologicznych, na których drukujemy obecnie wszystkie nasze etykiety, a także farb niskomigracyjnych, możemy im zaproponować również bardziej ekologiczny niż dotychczas proces drukowania. Wciąż oczywiście zdarzają się zleceniodawcy, dla których barierą staje się nieco wyższa, początkowa cena etykiety ekologicznej. Jednak wielu z nich – po przeanalizowaniu wszystkiego, co się z tym wiąże i wniosków, które wyraźnie pokazują, że utylizowanie odpadów etykiet mniej ekologicznych niesie ze sobą również niemałe koszty – decydują się na rozwiązania „eko”, co bardzo nas cieszy. Strategia ta buduje naszą przewagę konkurencyjną na rynku i z pewnością nas wyróżnia. 

Piotr Pohnke podkreśla również możliwość zastosowania w maszynie mniejszych kałamarzy farbowych (np. przy mniejszych nakładach). W efekcie przy tego rodzaju produkcji powstaje mniejszy odpad, jeśli oczywiście nie można tych farb wykorzystać przy innym zleceniu. To nie tylko ekologia, ale także oszczędność – dodaje. – Ekologiczna produkcja to wprawdzie jeszcze nie standard rynkowy, ale jesteśmy przekonani, że w ciągu najbliższych lat ten aspekt zacznie odgrywać kluczowe znaczenie. Wówczas nasza drukarnia będzie do tych zmian znakomicie przygotowana. Wśród klientów Beta-Point są międzynarodowe koncerny, firmy z branż automotive, chemicznej, budowlanej, spożywczej i w coraz większym zakresie – kosmetycznej. Dla nich wszystkich ekologia staje się istotnym trendem, jesteśmy więc przekonani, że obraliśmy właściwy kierunek. Jak podkreślają właściciele Beta-Point, w maszynach Mark Andy ważny był dla nich również fakt, że są to urządzenia modułowe, które można rozbudowywać wraz z potrzebami firmy. Obecnie tak skonfigurowaliśmy całe rozwiązanie, by spełniało ono nasze potrzeby, ale nie wykluczamy jego rozbudowy lub zakupu kolejnej maszyny – mówi Piotr Pohnke. 

Łukasz Chruśliński, sales manager Mark Andy Europe, dodaje: To powód do dużej satysfakcji, że rozwiązania z naszej oferty otwierają nowe możliwości przed drukarniami, które istnieją na rynku od kilkunastu lat. Opcje rozwoju, jakie oferują rozwiązania Mark Andy, są bardzo duże. Cieszy nas fakt, że mogliśmy wesprzeć drukarnię Beta-Point w realizacji jej nowych pomysłów, oferując innowacyjne i ciekawe rozwiązania. Co równie ważne – poza walorami technologicznymi – jej właściciele doceniają również naszą kompleksową ofertę, która obejmuje doradztwo oraz zaplecze techniczno-serwisowe.

Opracowano na podstawie materiałów firmy Mark Andy