Najmniejsza, ale najbardziej „wartościowa” firma w hubergroup
1 Jan 1970 12:34

Sorry, this entry is only available in Polski. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

E.T. Gleitsmann, fabryka należąca do koncernu hubergroup, obchodziła w 2017 roku 170-lecie istnienia. To trochę tajemnicza firma, bowiem wyspecjalizowała się w produkcji farb do drukowania papierów wartościowych i zabezpieczeń. Jest najmniejsza w grupie, ale za to bardzo „wartościowa”.

Kiedy szef Gleitsmanna w godzinach pracy nawołuje pracowników do „prania pieniędzy”, nie jest to przestępstwo. W laboratorium znajduje się bowiem specjalna maszyna do wymywania, w której sprawdza się parametry banknotów zgodnie z zaleceniami Europejskiego Banku Centralnego. Podczas badań właściwości chemiczno-fizycznych farb kontrolowane są nie tylko odporność na zgniecenia, ścieranie, światło, działanie rozpuszczalników, kwasów i zasad, ale także odporność na przypadkowe pranie banknotów (komu to się nie zdarzyło…). A ponieważ asortyment proszków do prania jest ogromny i do tego stale się zmienia, odpowiednie procedury testów owiane są tajemnicą.

Jak zaczęła się historia tej chyba najmniejszej, ale jednocześnie najbardziej ekskluzywnej i tajemniczej fabryki farb w Europie, gdzie farby produkowane są wyłącznie na indywidualne zamówienie klientów?

Założycielem fabryki był Emil Theodor Friedolin Gleitsmann, który studiował aptekarstwo, ale postanowił zająć się farbami, choć na początku było to gotowanie spoiwa z oleju lnianego w żwirowni koło Lipska. Był rok 1847. Za pomocą farb wyprodukowanych w firmie wydrukowano pierwsze znaczki pocztowe dla kolonii na Mauritiusie. Tak narodziła się legenda.

Z powodu braku odpowiedniego miejsca pozwalającego na rozwój fabryka została przeniesiona do Drezna. W 1866 roku powstała pierwsza instalacja do gotowania sadzy, a 5 lat później kolejna, ponieważ rozwijający się przemysł mediów drukowanych wymusił konieczność dostarczania lepszych jakościowo czarnych farb gazetowych.

W roku 1897 fabryka w Dreźnie została rozbudowana o produkcję tzw. suchych farb kolorowych, żółtej, bieli, lakierów, które ze względu na swoją wysoką światłoodporność były stosowane do drukowania banknotów. E.T. Gleitsmann rozwija produkcję, powstają filie w innych miastach i za granicą. W trakcie drugiej wojny światowej fabryka w Dreźnie zostaje spalona, a resztki kompletnie zdemolowane i rozgrabione. Podobny los spotyka filie w innych krajach, Emil Gleitsmann trafia do sowieckiej niewoli.

Historia firmy zostaje reaktywowana po powrocie ówczesnego właściciela z niewoli. Tym razem siedzibą firmy staje się Berlin, a bardziej dynamiczny rozwój zapewnia kolejny następca rodu Gleitsmannów – Gottfried.

Szukając inwestora, który gwarantowałby fabryce możliwości szerszego rozwoju, w 1976 roku rodzina decyduje o dołączeniu do fabryki Michael Huber w Monachium. Przez wiele lat zachowuje jednak swoją odrębną nazwę i choć przez jakiś czas produkuje standardowe farby offsetowe, to jej najważniejszym polem działania są farby specjalne. Obecna nazwa firmy to GSI Gleitsmann (Gleitsmann Security Inks).

Fabryka E.T. Gleitsmann kontynuując tradycję specjalizuje się od lat w produkcji różnorodnych farb do zabezpieczeń. Oznacza to, że spora część produkcji papierów wartościowych, banknotów, znaczków pocztowych, kart kredytowych na świecie nie jest możliwa bez tych specyficznych produktów. Magazyn firmy jest niemal pusty, ponieważ wszystkie farby są produkowane na indywidualne zamówienia w ilościach ściśle określonych. Nie każdy może takie farby kupić, mogą je nabyć jedynie certyfikowane rządowe drukarnie. Jednym z największych klientów specjalnych jest np. Europejski Bank Centralny, produkujący banknoty euro w drukarniach wielu państw. 

W laboratoriach firmy trwają nieustające prace badawcze i eksperymenty, pozwalające na wprowadzanie skutecznych zabezpieczeń przed fałszerstwami. Różne techniki drukowania, specjalne efekty i podłoża, wizualne triki – to codzienność farbowa w firmie w Berlinie. Farby magnetyczne, luminescencyjne, absorbujące promienie IR, reagujące na różne czynniki, niepozwalające się kopiować, biele transparentne widzialne lub nie, farby do numeratorów…

A ponad tym wszystkim – bezpieczeństwo, bezpieczeństwo, bezpieczeństwo.

I kto by pomyślał, że to wszystko zaczęło się w żwirowni… 

Ewa Rajnsz