Wartość dodana cyfrowej introligatorni
1 Jan 1970 10:45

Pędu ku cyfryzacji nie da się we współczesnym świecie zatrzymać ani przed nim uciec. Wszyscy czytamy statystyki: 6 spośród 7 mld mieszkańców Ziemi ma dostęp do telefonów komórkowych, a pod koniec 2011 r. 2,3 mld ludzi (czyli jeden człowiek na trzech) używało Internetu. Współczesny telefon jest zegarkiem, aparatem fotograficznym, odtwarzaczem plików muzycznych, radiem, latarką, odbiornikiem GPS oraz kalendarzem (by wymienić tylko kilka funkcji) – i to wszystko w jednym! Technologia cyfrowa oznacza, że mamy dostęp do muzyki na naszych iPodach i telefonach osobistych; możemy słuchać tego, co chcemy, w dowolnej kolejności, gdziekolwiek jesteśmy i jakkolwiek nam się podoba – nawet gdy pływamy, biegamy, jesteśmy w odległym kraju, w autobusie, samolocie albo w pociągu. Warto pamiętać, że w całkiem nieodległej przeszłości mogliśmy słuchać tylko tego, co kupiliśmy w sklepie na płycie, i tylko tam, gdzie stał odtwarzacz! Łańcuch dostaw został całkowicie zdecentralizowany. Dopełnieniem epoki cyfrowej jest początek fali zmian w sposobie, w jaki kupujemy produkty. Ogólne, skierowane do wszystkich odbiorców komunikaty okazują się mniej skuteczne od ukierunkowanych, dostosowanych do indywidualnych potrzeb informacji. Przejawia się to w formie „sugestii” oferowanych przez przeglądarki internetowe, podczas odwiedzin na stronach społecznościowych, kupowania gazety w kiosku na rogu albo sięgania po pudełko z półki sklepowej. Kuszą nas setki wariantów wszystkiego, a staramy się wybierać ten, który najlepiej odpowiada naszej wizji. Środkiem do osiągnięcia celu, jakim jest oferta bardziej dostosowana do indywidualnych potrzeb, są niskie nakłady – druku, opakowań, przesyłek, wszystkiego wewnątrz łańcucha dystrybucji. Jak udowodniła ostatnia kampania reklamowa Coca-Coli, sprzedawanie napojów z etykietami w naszym rodzimym języku już nie wystarcza; pojawiają się na nich najbardziej popularne imiona w danym kraju. Segmentacja rynku – czy związana z krajem, językiem, porą roku, wiekiem czy płcią – wymaga ciągłego zmniejszania nakładów w coraz bardziej szalonym tempie. Przykładowo czas dotarcia produktu na rynek staje się kluczowy, jeśli nasza segmentacja jest związana z porami roku. Życie opakowania nieustannie się skraca. Firma o bogatej rynkowej tradycji – Kellogg – podobno zmienia grafikę na swych opakowaniach w odstępach 12-tygodniowych. Częste – a nierzadko gwałtowne – zmiany oznaczają, że producenci opakowań muszą coraz mocniej walczyć o satysfakcję i utrzymanie swych markowych klientów oraz radzić sobie z ich rosnącymi żądaniami skracania czasu rynkowego wdrożenia, jak również z napędzanymi przez wymogi marketingowe zmianami „last minute”. Technologia cyfrowa – dodawanie wartości procesom wykańczania Technologia cyfrowa zaczęła w sposób nieunikniony wkraczać do branż poligraficznej i opakowaniowej. Gdy przyjrzymy się całościowym procesom produkcji, okaże się, że prepress jest obecnie niemal w całości cyfrowy. Cyfryzacja druku jest znacznie mniej zaawansowana, ale i tak rozwija się z roku na rok w zawrotnym tempie 12%. Do 2018 r. udział druku cyfrowego będzie równy połowie globalnego sektora offsetowego – a jeszcze większy w regionach o wyższym rozwoju produkcji poligraficznej. Konwencjonalna pozostaje jedynie introligatornia, ze swoim zapotrzebowaniem na wysoko wykwalifikowanych pracowników, wysokimi kosztami oraz cza-sochłonnym, skomplikowanym łańcuchem dostaw. Ale i to wkrótce się zmieni. Trzeba jednak pamiętać, że proces cyfrowy pozwala na znacznie większą elastyczność w edytowaniu, zmianach oraz poprawianiu plików. Ulga dla uciskanych drukarzy Urządzenie do wykrawania i nagniatania Highcon Euclid zostało zaprojektowane z myślą o tych właśnie wymogach. Stworzono je z potrzeby zrozumienia zapotrzebowania producentów pudełek składanych na technologię cyfrową. W praktyce cyfryzacja tego etapu procesu wymaga od nas wymyślenia dla niego nowej nazwy. Określenie „wykańczanie” wskazuje, że był on tradycyjnie uważany za niezbędną część procesu wymaganego w celu sfinalizowania pracy – ale nie zapewniał wartości dodanej. Przez użycie technologii cyfrowej przywracamy wartość procesowi wykańczania tektury i przekształcania jej w formę atrakcyjnego, zróżnicowanego, efektywnego opakowania. „Wąskim gardłem” w procesach uszlachetniania opakowań są procesy nagniatania i wykrawania ze względu na konieczność użycia wykrojników, co znacznie spowalnia cały proces. Wklejanie okienek, foliowanie na zimno oraz składanie i klejenie – to wszystko może być wykonane samodzielnie w drukarni, która jednak traci kontrolę nad procesem w chwili, gdy zamawia wykrojnik. Jego cena, czas dostawy i transport – to wszystko zależy od zewnętrznego dostawcy. A jeśli w dodatku niezbędne staje się wprowadzenie zmian do wykrojnika (co zdarza się całkiem często), trzeba przejść cały cykl jeszcze raz. Odpowiedzią na te bolączki staje się rozwiązanie cyfrowe, które można wykonać w drukarni, niezależne od zewnętrznego łańcucha dostaw, nieustępujące jakością procesom analogowym, ale szybsze, czystsze, bardziej ekologiczne, inteligentniejsze i znacznie zyskowniejsze. Technologia Highcon, dzięki rozdzieleniu wykrawania i nagniatania, pozwala introligatorom na elastyczność, kreatywność i zdolność pełnej reakcji na życzenia klientów, a producentów towarów zachęca do tworzenia nowych opakowań i koncepcji marketingowych. Są oni nie tylko w stanie tworzyć bardziej kreatywne projekty, ale mogą również skorygować ich wartość bez tracenia czasu, pieniędzy i materiałów. Zatem: jak to działa? Pierwszą rewolucyjną ideą zastosowaną w tej maszynie jest oddzielenie dwóch procesów: wykrawania i nagniatania. Konwencjonalna forma wykonuje oba procesy jednocześnie, jednak dla różnych elementów tych procesów są odmienne potrzeby. Zasadniczo nagniatanie nie ulega zmianom zbyt często, w odróżnieniu od wycinania, które może i powinno im ulegać. Ograniczenia, które czyniły koniecznym umieszczanie obu procesów razem na wykrojniku, zostały usunięte dzięki technologii cyfrowej, pozwalając każdemu z procesów świecić własnym blaskiem. Wykrawanie jest wykonywane przez zestaw wysokoenergetycznych laserów CO2 współpracujących ze skanerami i zaawansowaną optyką, która wykonuje projekt wycinania zapisany w oprogramowaniu. Za nagniatanie odpowiada technologia Digital Adhesive Rule Technology (DART), zgłoszona przez firmę Highcon do biura patentowego. Powstała przez dopasowanie sprawdzonej, istniejącej technologii do nowego procesu. Dane dotyczące nagniatania pochodzą z pliku DXF skopiowanego do Euclid. Przed uruchomieniem produkcji DART musi zostać napisany. Odpowiednie oprogramowanie tłumaczy dane cyfrowe i przesyła je do specjalnego pojemnika DART. Ten uwalnia polimer na folię Highcon DART w formie linii, które – po utwardzeniu – zamienią się w twarde, wypukłe listwy stanowiące noże nagniatające. W trakcie produkcji arkusze tektury pudełkowej o grubości od 0,3 do 0,6 mm oraz w wymiarze 706x1060 mm trafiają z podajnika wzdłuż taśmociągu do stacji DART. Pod górnym bębnem DART, na którym folia jest naciągnięta i zapisana listwami stanowiącymi noże nagniatające, znajduje się drugi bęben pokryty osłoną podobną do filcu drukarskiego i stanowiącą patrycę. Podczas przechodzenia arkuszy między oboma bębnami wykonane zostaje nagniecenie. Każdy arkusz zostaje następnie automatycznie przesunięty przez przenośnik do stacji wycinania, gdzie specjalnie zaprojektowane łoże igłowe pomaga usuwać ślady nadpalenia z wycinania laserem. Arkusze trafiają następnie na wykładak, gdzie są magazynowane. Jeszcze zanim listwy, czyli noże nagniatające, zostają zapisane na folii DART, plik może być sprawdzony dzięki przeprowadzeniu nacięcia lub perforacji w celu symulacji nagniecenia. Na przykład nacinanie jest, jak powszechnie wia domo, trudne i pracochłonne. W praktyce czas narządu może zostać zdublowany w zastosowaniu do standardowego wzoru wyłącznie wskutek nacinania do połowy głębokości w tradycyjnym procesie wycinania matrycowego. Dwustronne, składane karty – podkładki do blistrów (opakowań pęcherzowych) są tego dobrym przykładem: z nacięciem do połowy grubości w środku karty, gdzie narząd dla karty o grubości od 0,10 mm może wymagać od 60 do 120 minut ze względu na konieczność precyzyjnego ustawienia niezbędnego dla wypoziomowania tego nacinania. W procesie cyfrowym po prostu wybiera się za pomocą klawiatury pożądaną głębokość i wszystko, co trzeba zrobić, to wykonać jedną próbną kartę czy arkusz i dokonać regulacji parametrów kliknięciem myszki. Zwykle po pięciu próbnych egzemplarzach ten proces jest zakończony i wszystkie dalsze opakowania czy podkładki do blistrów mają dokładnie tę samą głębokość nacięcia. Także kiedy wykonanie listew, czyli noży nagniatająch, zostanie zakończone, można dowolnie zmienić parametry wycinania – arkusz po arkuszu – w celu dokonania korekty czy zmian w wykroju w ostatniej chwili. Laser może zostać wykorzystany do wytwarzania znakowania, rozmaitych wycięć, perforacji (np. otworów do zamknięcia błyskawicznego strunowego) i wielu innych efektów. To, że możliwe jest wprowadzanie zmian cyfrowych w ostatniej chwili oznacza, że operator maszyny może tak zmienić plik, by dostosować poziom wycinania do własności określonego rodzaju tektury – co jest niemożliwe w przypadku konwencjonalnej technologii. Ta zdolność do kontrolowania głębokości znakowania lub grawerowania tworzy wiele nowych sposobów dostosowania opakowania do indywidualnego zamówienia w fazie wykańczania, nie zaś podczas drukowania. Aviv Ratzman, Dyrektor Naczelny firmy Highcon tłumaczenie: Tomasz Krawczak