d2w: cud techniki czy wielka ściema?
1 Jan 1970 23:00

Sorry, this entry is only available in Polski. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Pojawieniu się tworzyw oksybiodegradowalnych towarzyszyła przed laty wielka pompa. Były traktowane jak sposób na poradzenie sobie z zanieczyszczeniem planety nadmiarem plastiku. Potem zaczęto im zarzucać, że rozpadają się na mikrocząsteczki i są groźne dla naszego zdrowia. Poprosiliśmy Michaela Lauriera, dyrektora generalnego firmy Symphony Environmental – dostawcy technologii d2w – o ustosunkowanie się do tych zarzutów.

Tworzywa oksybiodegradowalne były w przeszłości reklamowane jako nowy cud technologii, ale z czasem coraz więcej osób z branży zaczęło krytykować ich walory, zarzucając, że tak naprawdę nie rozkładają się całkowicie, ale rozpadają na mikrodrobiny tworzyw sztucznych, które kumulują się w glebie i w wodzie. Co Pan odpowie na taki zarzut?

Michael Laurier: Firma Symphony rozpoczęła dostawy biodegradowalnych koncentratów d2w na globalną skalę przed 25 laty. Ich stosowanie jest obecnie obowiązkowe w Arabii Saudyjskiej, Bahrajnie, Jemenie oraz ZEA, bo w tych krajach zobowiązano ekspertów do ich szczegółowej oceny i zaakceptowano opinię, że ulegają degradacji i biodegradacji w naturalnych warunkach środowiskowych znacznie szybciej od zwykłych tworzyw, nie pozostawiając po sobie mikroplastików lub toksycznych resztek.

Mimo to ta technologia padła ofiarą ataków lobbystów działających w interesie handlowym naszych konkurentów (nie zaś w interesie środowiska naturalnego), zaś członkowie Komisji ds. Środowiska Parlamentu Europejskiego dali się przekonać do wprowadzenia mylących przepisów prawnych bez sugestii Komisji Europejskiej, by przeprowadzić ocenę oddziaływania lub analizę socjoekonomiczną, wreszcie bez żadnego dossier ze strony własnych ekspertów naukowych z Europejskiej Agencji Chemikaliów (ECHA).

Ich ustawodawstwo opóźniło przyjęcie tej technologii w Unii Europejskiej, w wyniku czego tysiące ton zwykłego plastiku trafiały i nadal trafiają na kontynent europejski i do jego wód przybrzeżnych, gdzie będą leżeć lub unosić się na wodzie przez dziesięciolecia. Komisja będzie musiała ponownie przeanalizować te przepisy, gdy w maju 2024 r. zostanie wybrany nowy Parlament Europejski.

Po tym jak d2w zostało zmieszane z błotem przez środowiska naukowe, również w Polsce, firma Symphony wypadła na jakiś czas poza obszar naszych zainteresowań. Proszę zatem powiedzieć, co działo się z nią w ostatnich latach i czy dokonaliście jakichkolwiek udoskonaleń d2w?

Michael Laurier: Otworzyliśmy nowe rynki dla d2w w Azji, Afryce oraz obu Amerykach, a także opracowaliśmy technologię, aby zaoferować masterbacze dla szerszej gamy aplikacji, jak również w szerszym zakresie kryteriów wydajności.

W 2021 r. mieliśmy przyjemność doczekać zakończenia czteroletniego interdyscyplinarnego badania, znanego jako projekt Oxomar, sponsorowanego przez rząd francuski. Naukowcy poinformowali, że „uzyskali spójne wyniki swego multidyscyplinarnego podejścia, które wyraźnie pokazuje, że oksybiodegradowalne tworzywa sztuczne ulegają biodegradacji w wodzie morskiej i robią to ze znacznie wyższą wydajnością niż konwencjonalne tworzywa sztuczne”. Stwierdzono, że „poziom utlenienia uzyskany dzięki katalizatorowi prodegradacji d2w ma kluczowe znaczenie w procesie degradacji”.

W tym samym roku raport amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) potwierdził, że masterbacze prooksydacyjne, takie jak d2w, „mogą znacznie ograniczyć trwałość zanieczyszczeń z tworzyw sztucznych bez tworzenia niepożądanych produktów ubocznych”. Otrzymaliśmy również dla d2w prestiżową zieloną etykietę od Londyńskiej Giełdy Papierów Wartościowych, a nasi naukowcy zakończyli prace badawczo-rozwojowe nad szeregiem specjalistycznych tworzyw sztucznych, które zapewniają ochronę przed bakteriami, wirusami, owadami, gryzoniami, zapachami i ogniem.

W 2020 r. uzyskaliśmy zatwierdzenie FDA dla naszej technologii przeciwdrobnoustrojowej d2p do stosowania w folii polietylenowej służącej do pakowania chleba, a kolejne zatwierdzenie otrzymaliśmy od Health Canada – tym samym stając się pierwszą firmą na świecie, która posiada oba urzędowe zatwierdzenia.

Zdaje się, że problem z oksybiodegradowalnymi tworzywami jest pokłosiem zamieszania w nazewnictwie, bowiem obok wspomnianego surowca na rynku istnieją również tworzywa oksydegradowalne. Nazwa podobna, ale właściwości odmienne. Czy mógłby Pan wyjaśnić te rozbieżności?

Michael Laurier: Zgadza się. „Degradacja oksydacyjna” została zdefiniowana przez CEN (europejski organ normalizacyjny) w dokumencie TR15351 jako „rozkład będący wynikiem rozszczepienia oksydacyjnego makrocząsteczek”. To opis dla zwykłego plastiku, który nie zawiera celowo dodanego katalizatora prodegradacji. Ulega on abiotycznemu rozkładowi na drodze utleniania w otwartym środowisku i tworzy mikroplastiki, ale nie ulega biodegradacji, chyba że przez bardzo długi czas.

Dla odmiany „oksybiodegradacja” jest definiowana przez CEN jako „rozkład wynikający ze zjawisk oksydacyjnych i komórkowych, jednoczesnych lub następujących po sobie”. Oznacza to, że tworzywo sztuczne (które zawiera katalizator prodegradacji) ulega szybkiej degradacji poprzez utlenianie aż do momentu, gdy jego masa cząsteczkowa staje się wystarczająco niska, aby była dostępna dla bakterii i grzybów, które następnie poddają go recyklingowi z powrotem do natury.

I kolejna opozycja: tworzywa biodegradowalne kontra biotworzywa. W swoim artykule Michael Stephen z Symphony zajmuje wyraźnie negatywne stanowisko wobec tych ostatnich, bowiem – jak pisze – „dają mniej, niż obiecują”. Czy zgadza się Pan z jego opinią?

Michael Laurier: Niektóre tworzywa sztuczne są reklamowane jako nadające się do kompostowania i można by pomyśleć, że przekształcą się w kompost, ale tak nie jest. Są one wytwarzane zgodnie z normami (EN13432, ASTM D6400), które wymagają, aby 90% z nich przekształciło się w dwutlenek węgla w ciągu 180 dni, więc termin „kompostowalny” w odniesieniu do tworzyw sztucznych jest mylący. NIE przekształcają się w kompost, ale zwiększają globalne ocieplenie.

W 2022 r. brytyjski rząd oświadczył, że: „takie opakowania nie przyczyniają się do rozwoju gospodarki o obiegu zamkniętym w analogiczny sposób jak opakowania, które nadają się do ponownego użycia lub recyklingu w nowe opakowania lub produkty, ponieważ tworzywa kompostowalne są zasadniczo przewidziane do jednorazowego użytku”.

Nie jest konieczne stosowanie „kompostowalnego” plastiku do wysyłania odpadów spożywczych do przetworzenia, a wiele kompostowni przemysłowych nie życzy sobie, by w ich zakładzie znajdowały się jakiekolwiek tworzywa sztuczne. W 2022 r. brytyjski minister środowiska potwierdził, że „materiały te są często usuwane na początku procesu i składowane lub spalane”.

Ludzie mogą myśleć, że te tworzywa sztuczne są wytwarzane z upraw, ale często są one mieszane z tworzywami sztucznymi na bazie ropy naftowej, aby nadać im wytrzymałość. Nie są one przeznaczone do biodegradacji w otwartym środowisku, ale w przemysłowej kompostowni o wysokiej temperaturze i wilgotności, więc nie rozwiązują problemu plastiku w oceanach. Problem ten należy rozwiązać za pomocą d2w, który sprawia, że plastik ulega biodegradacji, jeśli dostanie się do otwartego środowiska.

Martwi mnie, że firmy i rządy są przekonywane przez lobbystów do preferowania „kompostowalnego” plastiku, podczas gdy nie rozwiąże to ich głównego problemu – tych tworzyw trafiających do środowiska, których nie można przeznaczyć do kompostowania lub jakiegokolwiek innego celu.

Proszę mi wybaczyć tę niekończącą się wyliczankę, ale chciałbym zapytać o ostatnią opozycję: d2w a recykling. Przywoływany tu Michael Stephen podkreśla, że koncepcja odzysku przez recykling od początku opiera się na błędnych założeniach i że nawet sami producenci tworzyw są skłonni przyznać, że nie da się recyklować tworzyw w sposób opłacalny i wydajny.

Michael Laurier: Nie ma nic złego w recyklingu, o ile rozumie się jego ograniczenia związane z plastikiem. Zaprojektowaliśmy technologię d2w, tak aby tworzywa stworzone za jej pośrednictwem mogły być bezpiecznie poddane recyklingowi, jednak recykling nie rozwiązuje głównego problemu, przed którym stoją dzisiaj rządy. Problemem nie jest niedostatek plastiku, ale szkody środowiskowe powodowane przez te tworzywa, które przedostają się do oceanów. Należy temu zaradzić poprzez wytwarzanie plastiku z d2w, ponieważ d2w jest JEDYNYM sposobem, aby zapobiec gromadzeniu się tworzyw, które trafiały do środowiska przez dziesięciolecia.

Wróćmy do kwestii, która od lat wzbudza mnóstwo emocji i która, zdaniem wielu, a zwłaszcza producentów konwencjonalnych tworzyw sztucznych, wyklucza celowość stosowania dodatku d2w. Dlatego proszę o jednoznaczną odpowiedź: Czy pozostałością po rozkładzie tworzyw oksybiodegradowalnych są mikrocząsteczki tworzyw sztucznych? Czy czas rozpadu jest dłuższy od obiecywanego przez producenta?

Michael Laurier: Niektóre z mikrodrobin plastiku występujących w środowisku pochodzą z opon i włókien produkowanych przez człowieka, ich źródłem bywa również recykling. Jednak większość

takich mikrodrobin to wynik fragmentacji zwykłego plastiku pod wpływem światła słonecznego. Fragmenty te są bardzo trwałe, ponieważ ich masa cząsteczkowa jest zbyt wysoka, aby mikroby mogły je skonsumować, i mogą pozostać takie przez dziesięciolecia. Dlatego właśnie wynaleziono technologię oksybiodegradacji. Katalizuje ona proces utleniania, a tworzywo sztuczne rozpada się wskutek demontażu łańcuchów molekularnych, przestając być tworzywem.

W grudniu 2017 r. Europejska Agencja Chemikaliów (ECHA) została poproszona o zbadanie tworzyw sztucznych ulegających biodegradacji. Agencja wystosowała wezwanie do przedstawienia dowodów, a po 10 miesiącach poinformowała nas, że nie jest przekonana, by takie tworzywa były źródłem mikrodrobin plastiku. ECHA nigdy nie dostarczyła dokumentacji na poparcie jakiegokolwiek zakazu stosowania oksybiodegradowalnych tworzyw sztucznych i nie ma dowodów na to, że mikroplastiki z oksybiodegradowalnych tworzyw sztucznych zostały kiedykolwiek znalezione w środowisku.

Przywołał Pan badania wspólnotowej organizacji ECHA, zatem zapytam w tym miejscu o kwestię sądzenia się firmy Symphony z Unią Europejską o straty wynikające z zakazu stosowania d2w. Na jakim etapie jest ta sprawa?

Michael Laurier: Sprawa została rozstrzygnięta 31 stycznia 2024 r. i miała tę wartość, że przyciągnęła wiele uwagi do technologii d2w firmy Symphony. Przyczyny zakazu stosowania oksydegradowalnych tworzyw sztucznych są określone punkcie 15 dyrektywy SUP, ale nie mają one zastosowania do tworzyw sztucznych d2w. Niemniej jednak sformułowanie zakazu spowodowało, że wiele osób uznało, że tak jest, dlatego Symphony zdecydowała się podjąć kroki prawne.

Pierwszą kwestią, którą dostrzegliśmy w kwestii wyroku, był fakt, że sąd nie stwierdził, by UE dokonała prawidłowej oceny technologii. Uznał jedynie (naszym zdaniem błędnie), że prawodawcy nie przekroczyli granic swojej swobody decyzyjnej. Jak wszyscy wiemy, każdego miesiąca tysiące ton plastikowych opakowań przedostaje się do środowiska i wód przybrzeżnych w Europie i tak będzie nadal, chyba że Unia Europejska całkowicie zakaże plastiku, co byłoby bardzo niemądrym posunięciem.

Z tego powodu Symphony od ponad 10 lat stara się wyjaśnić instytucjom Unii, że sposobem na zmniejszenie problemu zanieczyszczenia nie jest zakazanie plastiku, który jest naprawdę najlepszym materiałem do tego zadania, ale poprawa zarządzania odpadami i uczynienie tworzyw sztucznych oksybiodegradowalnymi, tak aby szybko ulegały biodegradacji, jeśli dostaną się do otwartego środowiska.

Myśleliśmy, że Komisja zrozumiała tę kwestię, ponieważ nie uwzględniła zakazu w swoim projekcie dyrektywy. Gdyby uznała, że ten rodzaj plastiku może stanowić zagrożenie dla zdrowia ludzkiego lub środowiska, miałaby prawo podjąć działania zgodnie z zasadą ostrożności, a właściwym działaniem jest skierowanie sprawy do jej własnych ekspertów naukowych z Europejskiej Agencji Chemikaliów (ECHA), co faktycznie uczyniła.

Jednak gdy projekt dyrektywy trafił do Komisji Ochrony Środowiska Parlamentu Europejskiego, zakaz został wprowadzony bez jakiejkolwiek oceny skutków, bez jakiejkolwiek analizy społeczno-ekonomicznej i bez czekania na raport ECHA, która w tym czasie badała technologię. Zignorowano nawet tymczasową opinię ECHA, że mikrodrobiny plastiku nie są tworzone przez ten rodzaj plastiku.

Symphony od dłuższego czasu była świadoma, że duże firmy, które wprowadzają na rynek inny – i niezbyt użyteczny – rodzaj plastiku jako kompostowalny, prowadziły (i nadal prowadzą) intensywny lobbing przeciwko technologii Symphony, aby zwiększyć swój udział w rynku biodegradowalnych tworzyw sztucznych. Jest całkiem prawdopodobne, że zakaz został wprowadzony w Komisji w wyniku wysiłków tych lobbystów.

Podczas rozpatrywania dyrektywy w sprawie tworzyw sztucznych jednorazowego użytku Komisja Ochrony Środowiska Parlamentu Europejskiego nie została poinformowana (lub nie zrozumiała), że oksydegradacja i oksyBIOdegradacja to dwie różne kwestie.

Najbardziej niepokojącą cechą tej sprawy sądowej jest to, że dowody opłacone przez pozwanych, takie jak przegląd literatury Eunomia, na którym sąd w dużej mierze się oparł, są akceptowalne dla sądu, ale dowody od ekspertów takich jak Intertek „mają niewielką wartość dowodową”, ponieważ zostały opłacone przez skarżących (punkt ten pojawia się dziewięć razy w wyroku!). Ponieważ jednak świadkowie-eksperci i laboratoria muszą być opłacani, w jaki sposób powód przeciwko UE może przedstawić przed sądem dowód z opinii biegłego, który ma jakąkolwiek „wartość dowodową”? Stawia to powoda w niekorzystnej sytuacji i fatalnie podważa wiarygodność wyroku.

Jeśli chodzi o ocenę techniczną technologii, sąd potwierdził, że „aby nie przyjmować arbitralnych ocen, które nie mogą być uzasadnione nawet zasadą ostrożności, władza publiczna musi zagwarantować, że wszelkie podejmowane przez nią środki, nawet środki zapobiegawcze, opierają się na możliwie najdokładniejszej naukowej ocenie ryzyka” oraz że „ocena naukowa powinna opierać się na najlepszych dostępnych danych naukowych”.

Unia Europejska nie przeprowadziła jednak „tak dokładnej naukowej oceny ryzyka, jak to tylko możliwe”, a ich ocena naukowa nie opierała się na „najlepszych dostępnych danych naukowych”. Nie usłyszeliśmy też, że najlepsze dane naukowe nie były dostępne, ponieważ sami przedwcześnie zakończyli dochodzenie ECHA i w ogóle nie przeprowadzili oceny wpływu. Nie mogą też usprawiedliwiać

lekceważenia poglądów wyrażonych przez ECHA w październiku 2018 r. co do braku formowania się mikrodrobin plastiku.

Jest to kolejny powód, dla którego wyrok jest zasadniczo wadliwy, a Symphony może słusznie powiedzieć, że jest to „arbitralne ustawodawstwo, którego nie można uznać za zgodne z prawem nawet przy zastosowaniu zasady ostrożności”. Apelacja byłaby jednak stratą czasu i pieniędzy, ponieważ nie mamy zaufania do sądów UE. ECHA nigdy nie dostarczyła dokumentacji na poparcie jakiegokolwiek zakazu stosowania oksybiodegradowalnych tworzyw sztucznych przez UE i nie przedstawiono żadnych dowodów na to, by kiedykolwiek odnaleziono w środowisku mikroplastiki z nich pochodzące.

Czy uważa Pan, że w dzisiejszym świecie możliwe jest przyjazne współistnienie d2w i konwencjonalnych tworzyw sztucznych? Co należy zrobić, aby to osiągnąć?

Michael Laurier: Z pewnością d2w i konwencjonalne tworzywa sztuczne mogą współistnieć na przyjaznych warunkach. Jesteśmy częścią przemysłu tworzyw sztucznych i bardzo nas niepokoi, że jest on atakowany każdego dnia, ponieważ jego produkty leżą lub unoszą się w środowisku przez dziesięciolecia. Wyjaśniliśmy dostawcom żywic i fabrykom tworzyw sztucznych, że sposobem na rozwiązanie problemu jest stosowanie d2w, ale – jak dotąd – woleli oni polegać na recyklingu, co oczywiście nie rozwiąże problemu.

Niektóre firmy zajmujące się recyklingiem tworzyw sztucznych zostały przekonane do odrzucenia biodegradowalnej technologii d2w, ale w ten sposób strzelają do własnej bramki, ponieważ kampanie antyplastikowe i ustawodawstwo zmniejszają popyt na ich produkty, a także ograniczają dostawy tych tworzyw sztucznych, których używają jako surowca do recyklingu.

Jeśli chodzi o przemysł kompostowalnych tworzyw sztucznych, nie rozumiem, dlaczego poświęcają tyle czasu i pieniędzy na lobbowanie przeciwko nam. Tak naprawdę nie konkurujemy z ich produktami, ponieważ nasza technologia nie ma nic wspólnego z kompostowaniem.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Tomasz Krawczak