Durst TAU RSCi – liczy się każda minuta
1 Jan 1970 16:03

Sorry, this entry is only available in Polski. For the sake of viewer convenience, the content is shown below in the alternative language. You may click the link to switch the active language.

Współczesny druk etykiet rozwija się w błyskawicznym tempie, podlegając ciągłym przemianom. Coraz większa liczba drukarń z tego segmentu spogląda w kierunku rozwiązań cyfrowych, oferujących wysoką jakość druku oraz wydajność w połączeniu z konkurencyjnymi kosztami eksploatacji. Odpowiedzią na niezwykle dynamiczny rozwój branży są także coraz bardziej innowacyjne rozwiązania oferowane przez renomowanych, światowych producentów. Nie inaczej jest w przypadku marki Durst, która w dziedzinie cyfrowego druku etykiet nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Durst TAU RSCi to propozycja będąca najmłodszym „dzieckiem” z cenionej od lat na rynku rodziny TAU. Jednak prawdziwym przełomem są nie tylko niezrównane możliwości tego modelu. LFP Industrial Solutions, dostarczający przemysłowe rozwiązania m.in. do druku etykiet i będący oficjalnym polskim dystrybutorem marki Durst zapewnia, że jest to urządzenie, do którego spłaty wystarczy zaledwie pół godziny pracy dziennie. Jak to możliwe?

Zmiana mentalności

Istotą funkcjonowania każdej nowoczesnej firmy produkcyjnej jest nieustanny rozwój, który w większości przypadków łączy się także z rozbudową parku maszynowego. Ma to znaczenie zwłaszcza w przypadku coraz częstszych na rynku transformacji drukarń analogowych w cyfrowe. Przechodzenie z druku konwencjonalnego na globalnym rynku etykiet jest na bardzo zaawansowanym etapie. Jak pod tym względem wygląda sytuacja w Polsce? Coraz więcej osób zarządzających drukarniami analogowymi zmienia sposób myślenia, adaptując się do obecnej rzeczywistości – uważa Grzegorz Zieliński, szef działu etykiet i opakowań giętkich w LFP Industrial Solutions. – Wcześniej właściciele takich przedsiębiorstw porównywali koszty etykiet cyfrowych z kosztami produkcji analogowej. Nie brali jednak w ogóle pod uwagę, że etykiety cyfrowe są bardziej marżowe ze względu na czas realizacji i dane zmienne. Ważne, by klient, który do tej pory był konwencjonalnym producentem, zdał sobie sprawę, że dzięki naszym rozwiązaniom zyskowność zwiększa się wielokrotnie.

Kosztowy przełom

Najmłodsza maszyna z serii TAU, czyli RSCi określana jest przez firmę Durst jako prawdziwa rewolucja na rynku etykiet. Główną ideą marki było stworzenie urządzenia, które pozwoli na wysokowydajną produkcję przy zachowaniu najwyższej jakości i spójności kolorów oraz jednoczesnym obniżeniu zużycia kosztów materiałów eksploatacyjnych. Dlaczego jest to optymalne rozwiązanie dla drukarń cyfrowych oraz fleksograficznych? Maszyna Durst TAU RSCi jest przeznaczona do produkcji średnich i dużych nakładów – wyjaśnia Grzegorz Zieliński. – Jedna z jej zalet to minimalizacja częstotliwości wymiany materiału, co jest możliwe dzięki standardowemu wyposażeniu tych systemów w przewijarki jumbo, obsługujące role o średnicy powyżej 1 m. Zasadniczo wydłuża to czas produkcyjny netto maszyny. Drukowanie z prędkością do 100 m/min oraz możliwość zastosowania do dwóch rotacyjnych stacji flekso czynią ten model silną konkurencją dla analogowych rozwiązań, zachowując wszystkie zalety druku cyfrowego. Włączenie funkcji Ink Saving, czyli oszczędzania atramentu, obniża jego zużycie średnio o ponad 20% przy zachowaniu produkcyjnej spójności kolorystycznej. Sprawia to, że rozwiązania Durst TAU są jeszcze bardziej atrakcyjne w porównaniu z technologią tradycyjną. Dodając do tego fakt, że firma Durst recepturuje swoje atramenty w sposób wysoko spigmentowany, mamy tu do czynienia z prawdziwym przełomem kosztowym na linii flekso – cyfra.

Nowe możliwości

W ostatnim czasie producent zwiększył możliwości zastosowania serii TAU RSC/RSCi. Które z nich są szczególnie istotne dla podniesienia konkurencyjności drukarń? Podczas ubiegłorocznych targów Labelexpo w Chicago firma Durst pokazała dwa zupełnie nowe zastosowania – informuje Grzegorz Zieliński. – Mowa tu o rękawach termokurczliwych (shrink-sleeve) oraz etykietach IML (In-Mould Label, czyli łączonych z podłożem metodą formowania). Oba te rozwiązania są stosunkowo niszowe, ale znacząco zwiększają przychody ze względu na wysokomarżową specjalizację. Dodatkowo Durst certyfikował ponad 25 nowych, uznawanych za trudne podłoży drukarskich dla przemysłu winiarskiego, co z pewnością przyniesie wiele korzyści użytkownikom linii TAU. Generalnie ideą maszyn inkjetowych TAU jest drukowanie na wszystkich mediach, które dziś stosują drukarnie fleksograficzne, tak, aby maszyna drukująca cyfrowo była w pełni wymienna produkcyjnie z maszyną analogową w zależności od bieżącej potrzeby.

Patrz na stoper

Inwestycje w nowoczesne rozwiązania technologiczne zazwyczaj wiążą się ze znaczącymi kosztami początkowymi, co dla wielu drukarń okazuje się być barierą nie do przejścia. Czy w realiach współczesnego rynku poligraficznego możliwe jest, by zakupione urządzenie spłacało się w mniej niż pół godziny pracy dziennie? Ostatnia kampania marketingowa LFP Industrial Solutions mówiąca o tym, że wystarczy tylko 29 minut, aby spłacić maszynę Durst TAU RSCi, wzbudziła duże zainteresowanie w mediach społecznościowych. Jak to możliwe? To pokazanie drugiej strony medalu, tzn. nie skupienie się na poziomie inwestycji, lecz zaakcentowanie czasu produkcyjnego, jaki jest potrzebny do spłaty nowoczesnej i wydajnej technologii – wyjaśnia Grzegorz Zieliński. – Wzięliśmy pod uwagę dużą ilość prac przesłanych przez naszych klientów, uśredniliśmy ich parametry i zestawiliśmy z prędkością 80 mb/min (maksymalna wydajność to 100 mb/min) przy szerokości zadruku na wstędze o szerokości 340 mm, co zaowocowało właśnie takim rezultatem. Tym sposobem wiemy już, że nasi klienci mogą pracować tylko 29 minut dziennie w pięciodniowym tygodniu pracy na spłatę maszyny, a przez pozostałą część dnia zwyczajnie zarabiają. Atutem jest także szerokie wsparcie oferowane przez LFP Industrial Solutions na każdym etapie zamówienia. Przy zakupie urządzenia możemy liczyć nie tylko na bezpłatną, roczną gwarancję, lecz także na czteroletni kontrakt serwisowy po to, aby skupić się wyłącznie na patrzeniu na stoper!  AN